Wybory to w tym wypadku właśnie mechanizm budowania partii. Patrzysz, kto jest gotów stać te godziny na mrozie i zbierać podpisy, kto to robi najskuteczniej itd. Odpuszczając wybory tym bardziej nie odbudowaliby poczucia entuzjazmu, a wycofania się i jeszcze głębszej porażki. Jest to też stopniowe budowanie w społeczeństwie świadomości istnienia i działania partii i jej argumentacji, bo coś tam zawsze przy okazji pogadają i do kogoś nowego może dotrą. Więc wysyła się ludzi do stania na mrozie, bo tego wymaga logika partyjna, czy dowolnego innego organizowania. Niezależnie od wyniku i poziomu awersji do partii - sądzę, że ma to sens, dla nich na pewno.
Już prędzej Ikonowicz, bo Szumi, już nawet pomijając inne zastrzeżenia do niego, jest mało znany. Gdyby całość lewicy poparła takiego Ikona to by coś tam sensownego faktycznie uciułał. Co oczywiście się nie stanie.
Kto by pomyślał, że potężna populacja bezdomnych i skrajnie wysokie czynsze zaraz obok rezydencji za miliony mogą prowadzić do jakichś tarć społecznych? /s
Zdążyło mi się pracować jako “manager” ~10osobowego zespołu i nie rozumiem skąd przekonanie wszelkiego szefostwa, że w biurze ludzie bardziej pracują. Chyba, że chodzi o to, że więcej wysiłku wkładają w upawnianie się, że wygląda, jakby pracowali. Jeśli ktoś nie potrafi wyznaczać celów we współpracy z zespołem i realizować ich w zaplanowanych ramach, to pozostaje tyrania i wiszenie ludziom nad głową w biurze… Nie żebym twierdził, że sam jestem jakimś zajebistym managerem, bo nie jestem, ale też na dobrą sprawę nie miałem w tym kierunku żadnego szkolenia nigdy a sporo z tych ludzi przeszło >>szkoły<< i z rękawa sypie nazwami różnych bezużytecznych metodologii dojeżdżania pracownika.
Próbowali mówić o “zwiększeniu wolności słowa”, nie o tym, że oznacza to przyzwolenie na określanie kobiet przedmiotami, a osób queerowych jeszcze gorzej…
Jednocześnie wzmianka o Luigim to dość, żeby stracić konto. “Ciekawe.”
W zasadzie każda komercyjna sieć ma tyle ile powie, albo sobie wygeneruje. Liczby mety zresztą już dawno kwestionowały organizacje reklamodawców. Ale wobec o rząd wielkości większej sieci ciężko mówić, że nikogo tam nie ma.
O tym, że Polacy walczą w Ukrainie już jakby trochę wiadomo, jest o tym książka redaktora Onetu, była też masa artykułów… Czy jakiś polak dostał się do niewoli? Nieuniknione. Czy koniecznie powinna się o tym rozpisywać polska prasa? Właśnie po to publikuje to Rosyjska propaganda. Prawda jest taka, że to nic nie znaczy. Gdyby było potwierdzone, wiarygodne, źródło, że to po prostu najemnik a nie ochotnik - byłoby to ciekawsze, ale dalej znikome zaskoczenie - ci masowo wykorzystywani są w zasadzie w każdej wojnie od setek jeśli nie tysięcy lat. Inaczej mówiąc - nie widzę tu żadnego powodu, żeby linkować do propagandy, szczególnie bez adekwatnego komentarza co to wnosi.