#GoodMorning#Gravel! Treacherous sun made me think it’s nice outside, but it was actually cold and wet. At least there was no wind… #KidsOnBikes were lucky to ride only for a few minutes…🤡😂
"Ludzie często sądzą, że my, introwertycy, za dużo myślimy, często jesteśmy przytłoczeni i łatwo się denerwujemy, reagujemy zbyt wolno, jesteśmy nieśmiali, nietowarzyscy, nie potrafimy pracować w zespole i tak dalej. Prawda jednak jest taka, że jedyne, co różni introwertyków od ekstrawertyków, to sposób, w jaki ładują akumulatory. Introwertycy muszą być sami, by odnowić swoje zasoby energii. Nie jesteśmy jak ekstrawertycy, którzy wykorzystują do tego zewnętrzne bodźce. Widywałam introwertyków, których witalność nie zna granic, strzelających słowami jak z karabinu maszynowego, mających odpowiedź w każdej sytuacji. Lecz po skończonym dniu pracy pragną jedynie pozostać w domu, leżeć w piżamie, oglądać film czy czytać książkę.
Używanie opisów siebie w rodzaju: „Jestem taki, ponieważ zaliczam się do introwertyków” i „Nie mogę tego zrobić, ponieważ jestem introwertykiem” okazuje się nie tylko niebezpieczne – może też bardzo ograniczać nasz potencjał rozwojowy. W końcu najważniejszym celem tej książki jest niesienie pomocy introwertykom w zrozumieniu siebie i w odnalezieniu niczym nieograniczonej, wspaniałej własnej drogi do zawodowego sukcesu."
Jill Chang Moc ciszy O sekretnej sile introwertyków 2023
"Październik jest międzynarodowym miesiącem wspomagających i alternatywnych metod komunikacji. Tegoroczne hasło to „Vibes of AAC”, które przez Stowarzyszenie „Mówić bez słów” zostało przetłumaczone jako „Pozytywne wibrAAcje”. Jest to czas dla osób niemówiących oraz ich partnerów komunikacyjnych, w którym starają się powiedzieć „Jesteśmy, dostrzeżecie nas”. W październiku odbywa się wiele akcji mających na celu przybliżenie, kogo dotyczą i czym są AAC."
Warto sobie uświadomić, że brak możliwości porozumiewania się – przy jednoczesnej chęci wyrażania swoich potrzeb i komunikatów – może przynosić wiele negatywnych skutków. Są jednak metody (tzw. AAC), dzięki którym możemy wesprzeć takie osoby – temat ten przybliża Łukasz Maj z Katedry Logopedii i Językoznawstwa Stosowanego UMCS.
Back to #night#cycling with #NightRiders (one friend, really…🥰)! The weather was shit, wet and cold, but we came prepared with some tea with lemon and honey!🥹
@SceNtriC pisał, że grupka @ksiazki coś podupadła, więc wrzucę coś na rozruszanie.
Czytam to co poniżej, i mogę polecić, świetny reportaż pokazujący jak w Polsce była, jest i pewnie długo będzie pochwalana kultura zapierdalania autem i ogólna samochodoza.
Opisy głośnych i cichutkich wypadków, śmiertelnych potrąceń. Rozmowy ze sprawcami, ofiarami, ich rodzinami...
Głupie i totalnie odklejone tłumaczenia gówniarzy ścigających się ulicami większych miast, i jeszcze głupsze wymówki polskiej policji w tych sprawach...
Ogólnie IMHO super (jestem w połowie i jeśli druga połowa nie upadnie jakościowo to:) mogę polecić każdemu!
Jeśli ktoś czytał to serdecznie zapraszam do wyrażenia swojej opinii, niech się dzieje!
Pewnie ostatnio wystawiam zbyt wysokie oceny książkom, ale, szczerze mówiąc, mam to gdzieś. Nawet, jeśli są to proste młodzieżówki, ale które po prostu czyta się tak znakomicie, jak cykl "Strażnicy Cytadeli". Jeśli szukacie prostego fantasy, skupionego na akcji i "śledztwie", z biało-czarnymi bohaterami, których po prostu się lubi, potworami i klimatem miejskim, to bierzcie ten cykl. Jeszcze nie wiem, jaka będzie część trzecia (e-booka nie mogę nigdzie dorwać), ale nie wierzę, żeby autorka to zepsuła. Tylko ostrzegam - jeśli szukacie raczej skomplikowanej fantastyki, to nie tutaj.
Today’s #SpacetoberChallenge is #Telescope! EUCLID’S HORSE is a #watercolor based on the first color image taken of the Horsehead Nebula by the ESA Euclid Telescope.
#GoodMorning#Monday! I’m back in the saddle after a brief illness! #KidsOnBikes are still going strong, though the weather has been an utter disgrace…😔
Cóż, że wybieranie kolejnych tytułów na podstawie bibliografii i odniesień, przynosi kolejne obrazoburcze dzieła, nie powinno stanowić zaskoczenia. Tym razem:
James C. Scott — Against the Grain: A Deep History of the Earliest States
Autor obala tradycyjną historyczną narrację, w której rozwój cywilizacyjny jest niejako naturalnym dążeniem człowieka, a domestykacja zbóż i zwierząt umożliwiła mu w końcu przejście na jakże przezeń pożądany osiadły tryb życia, a w konsekwencji powstanie państwowości. Na podstawie dowodów archeologicznych pokazuje, że zarówno rozwinięte rolnictwo, jak i osiadły tryb życia (który nie opierał się głównie na rolnictwie) występowały okresowo znacznie wcześniej. Zamiast tego, jak pokazuje, państwa powstawały tam, gdzie nowopowstałe elity usiłowały zmusić ludność do produkowania ponad własne potrzeby. Już najwcześniejsze państwa były w istocie narzędziami wyzysku i niewolnictwa. Rolnictwo w oparciu o zboża zaś nie było wyjątkowo korzystnym źródłem pożywienia, a łatwym do wdrożenia i opodatkowania w gęstych ośrodkach populacji. Cywilizacja oznaczała niewolę, niezdrową dietę, i nadciągające katastrofy ekologiczne i epidemiologiczne, a państwa znikały równie szybko jak powstawały. A ludzie bez problemu przechodzili pomiędzy osiadłym i wędrownym trybem życia, "cywilizacją", a "barbarzyństwem" — które jeszcze przez długi okres czasu było pod wieloma względami korzystniejsze od życia w państwie.
Język tej książki nie jest łatwy, autor często stosuje fachowe pojęcia i ma skłonność do niesamowicie złożonych zdań. Niemniej, czyta się to bardzo dobrze, a przy tym informacje są dobrze skondensowane. Tekst gęsto ilustrowany jest przykładami z obszaru Starożytnej Mezopotamii, Egiptu, Chin.
Trochę miałem wrażenie, że czytam wprawkę do “Ministry for the Future”, bo pojawiają się tam podobne tematy (mam na myśli nieco bardziej szczegółowy poziom niż “obie książki są o zmianach klimatu”). Przy czym niektórzy pewnie stwierdzą, że jest to wprawka bardziej udana niż samo “Ministry”. Na pewno jest łatwiejsza w odbiorze, bo to tradycyjna powieść (choć wciąż rozpisana na wielu bohaterów i z infodumpowymi wstawkami, żeby jak najszerzej zarysować panoramę wydarzeń – to może nie historia o całym świecie, ale o całym mieście). W dodatku sięga dalej w przyszłość, więc jest tam trochę bardziej fantastycznych wątków (jak podniebne wioski czy sztuczna inteligencja kierująca sterowcem).
Zaletą jest też to, czego w “Ministry” za bardzo nie było, czyli pokazanie codziennego życia w świecie zmienionym przez zmiany klimatu (oczywiście ograniczone do jednego miasta, które zresztą całkiem dobrze sobie radzi, a przez większość czasu głównym problemem jest wzrost poziomu morza, który w książce realizuje ekstremalny scenariusz, więc może niekoniecznie powie nam to cokolwiek o rzeczywistym świecie). Ta codzienność również może ułatwiać odbiór, bo bohaterowie żyją nie tylko przetrwaniem kolejnych katastrof albo ratowaniem świata, ale też swoimi własnymi sprawami, na przykład tropią przestępców albo szukają skarbu.
Zaciekawił mnie zwłaszcza moment, w którym pojawia się konflikt już nie “ekolodzy vs. System”, ale “ekolodzy vs. inni ekolodzy”. Można być ekologiem, bo chce się zachować jak najwięcej ginących gatunków, a można dlatego, że chce się pozostawić niektóre obszary nietknięte przez człowieka. Póki co, jedni i drudzy mają te same cele, ale jeśli ziści się przyszłość przewidywana w “New York 2140”, owe cele się rozjadą. A Robinson wyraźnie daje do zrozumienia, po której stronie stoi.
Przez jakieś zaćmienie umysłu przesyłkę z amazona zamówiłem do paczkomatu przy pracy, a nie pod dom.
Nic to, rower zamiast do lasu pojechał pod biurowiec. #rower@rower