To jest cudne. Nie mamy ćwierć bezpośredniego dowodu że opisane zjawisko może w ogóle zachodzić, a ja i tak jestem zachwycona potencjalną prostotą rozwiązania #iwanttobelieve
Gorzej że to może być woda na młyn altmedowców szurów od odgrzybiania, bo to już jest spora gałąź.
Podejrzewam, że mówi to sporo o “brain drain” z naszego kraju, ale na pewno też o tym jak należałoby budować przekaz polityczny skierowany do szerszego społeczeństwa, a jak obecnie się tego nie robi…
Dałeś mi poważnie do myślenia. Brain drain teoretycznie sobie uświadamiałem, ale dotąd nie wiązałem go z tak konkretnymi efektami. Oprócz tego czynnika mogę wskazać (przydałaby się metaanaliza):
zanieczyszczenie środowiska, zwłaszcza powietrza - są na to badania przyczynowo-skutkowe, ale nie znam analizy korelacji z wynikami badań kompetencji;
dieta, szczególnie żywność wysoko przetworzona (jak wyżej);
stres przewlekły i inne czynniki psychosomatyczne (ditto).
Twoja druga refleksja mocniej mnie poruszyła, zwłaszcza że ostatnio znów się przewija temat wolnościowego elearningu. Ma ona dla mnie trzy implikacje:
Jak wskazałeś, zewnętrzny przekaz agitacyjno-propagandowy trzeba budować na trzech poziomach komplikacji poznawczej.
Do działalności edukacyjnej trzeba - przynajmniej konceptualnie - włączyć podnoszenie kompetencji poznawczych, traktując to jako czynnik upodmiotowienia społeczeństwa.
Najtrudniejszy dla mnie jest wniosek, że ten sam rozkład poziomów kompetencji dotyczy także nas, osób politycznie świadomych i zaangażowanych. Nie wiem na razie, jak ugryźć konsekwencje tego faktu bez popadania w platformizm czy wręcz vanguardyzm. Ale to poważne wyzwanie, które w przewidywalnej przyszłości sobie nigdzie nie pójdzie.
NA razie idę się dokształcić na temat definicji (i potencjalnych sposobów polepszania) poziomów kompetencji wg PIAAC.
Od Manhattanu – kontrolowany rozpad jądrowy = elektrownię przeobrazić w niekontrolowaną detonację = broń – odróżnia to, iż fuzja jądrowa generuje pomijalnie małe ilości odpadów oraz jest nieprawdopodobne przeobrazić ją w broń.
Ad. fuzji, aktualnie są trzy podejścia:
elektromagnetyczne, plazmowe tzw. tokamaki – np. europejski ITER lub opisany chiński EAST,
jw., tzw. stellaratory – np. niemiecki Wendelstein 7-X,
tzw. inercjalne, bezwładnościowe laserowe – np. amerykański NIF.
Chiny wypuszczają tę kaczkę dziennikarską co rok. To dość ważny element propagandy. IRL nic się w tym projekcie nie dzieje, a przynajmniej nie tak istotnego jak sugerują nagłówki - że niedługo będzie zimna fuzja. Każdego roku jest “pobijany rekord” i donikąd to na razie nie prowadzi.
To w ramach rozmyślnej, demonstracyjnej ironii względem tego, jak “systemowcy z twardego jądra” zawijają nawzajem sami siebie – odprysk rywalizacji i nawet ponoć konfliktów służb (CBA zawija oberpsa, ABWehra zawija uczonego). Mam wątpliwości, czy jakiś Dołek albo Sanki dla osób ze świecznika to jest zauważalna dolegliwość.
I także chyba też z tego względu, aby nieco pooswajać możliwe konsekwencje Aktywizmu np. Wolnościowego.
Być może równie żartobliwie, z dystansem i po trosze autoironicznie (albo jednak mechanizm obronny, racjonalizacja) – Janusz Palikot poleca:
Fundamentalne Ordo Iuris, a z nim narodowo-bogoojczyźniano-konserwatywna socjalprawica (skądinąd szacun za karkołomną, eklektyczną syntezę) jest w skompromitowanym odwrocie, lecz to nie znaczy, że koncepcja jest pozbawiona sensu. Bronię skromnie idei Konsocjonalizmu/Filaryzacji Społecznej, gdzie istnienie uczelni “per światopogląd” jest oczekiwane, zaś etykietowanie “publiczna vs. prywatna vs. społeczna” staje się płynne (to nie problem, gdy zadbać o przejrzystość). Collegium Intermarium (“Wielka Rzeplita od morza do morza”), uczelnia Rydzyka (“Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem!”), nawet wałkarskie Collegium Humanum (“Doktor z alpejskiej wioski”) – są wzorcami do reformy, kreatywnego powielenia, trawestacji na sposób Wolnościowy.
sci
Ważne
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.