Dive into a delightful assortment of Salads Savage ranging from crisp greens to protein-packed varieties, featuring an array of flavours and textures that tantalize your taste buds. Whether you prefer light and refreshing fruit salads or hearty, satisfying protein-based options, explore our diverse selection to find the perfect salad to complement any meal or stand alone as a delicious dish. Visit here https://saladsavage.net
Fundamentalne Ordo Iuris, a z nim narodowo-bogoojczyźniano-konserwatywna socjalprawica (skądinąd szacun za karkołomną, eklektyczną syntezę) jest w skompromitowanym odwrocie, lecz to nie znaczy, że koncepcja jest pozbawiona sensu. Bronię skromnie idei Konsocjonalizmu/Filaryzacji Społecznej, gdzie istnienie uczelni “per światopogląd” jest oczekiwane, zaś etykietowanie “publiczna vs. prywatna vs. społeczna” staje się płynne (to nie problem, gdy zadbać o przejrzystość). Collegium Intermarium (“Wielka Rzeplita od morza do morza”), uczelnia Rydzyka (“Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem!”), nawet wałkarskie Collegium Humanum (“Doktor z alpejskiej wioski”) – są wzorcami do reformy, kreatywnego powielenia, trawestacji na sposób Wolnościowy.
Bolandzka i nie tylko Academia podlega podobnym własnościom, choć na ogół reprezentuje wyższy poziom intelektualny, jakim szersze społeczeństwo – to nie jest proste rozwarstwienie klasowe (chyba, żeby rozbudowywać definicję tychże), tylko wg mnie raczej segmentacja psychograficzna, która wykryła m.in., iż ludzie różnicują się podstawową motywacją życiową, systemem wartości, mentalnością i mindsetem, które laikowi wyglądają na jednak wrodzone, immanentne (jak charakter). Nie wszyscy przeto “gramy do tej samej bramki” – Idealistx nie porozumieją się z konformistami czy tzw. “scenersami”. Pojęcie “uniwersalnego uniwersytetu” jest stąd wg mnie utopią, fikcją; rozdźwięki znane już nb. od starożytności (Akademia vs. Likejon).
Przepraszam, podświadomy transplant z Aktywizmu Wolnościowego :-P – tzw. “scenersi” to osoby zainteresowane przede wszystkim kontrkulturą, doświadczeniem alternatywnego stylu bycia, i co najwyżej przy tej okazji absorbujące np. przekonania czy praktyki (e.g. punkrockowcy uznający antyautorytaryzm, miłośnicy tekno/rave’ów uznający No Borders, New Age’owcy uznający ekologizm).
Nie zaproszono do otwartej dyskusji członków i członkiń korporacji czy Akademii Młodych Uczonych PAN, dyrektorów i dyrektorek instytutów, osób doktoranckich, czy choćby osób zatrudnionych w instytutach PAN.
Jeśli zaproszono, to proszę drugą stronę o dowód na to, że zaproszono.
A poza tym to PAP - panstwowa agencja propagandowa.
Jeśli zaproszono, to proszę drugą stronę o dowód na to, że zaproszono.
– disclaimer: nie jestem drugą stroną. :-D Staram się badać i komentować te fenomeny, lecz na nasz użytek – identyfikuję się ortodoksyjnie z Filarem Wolnościowym wg Filaryzacji Społecznej. Acz może przypadkiem to czytają i coś się wydarzy.
A poza tym to PAP - panstwowa agencja propagandowa.
– na to wygląda. W teorii – tzw. Uniwersalne Dobro Wspólne (w młodości głosowałem na Wolnościową Lewicę, a później straciłem ofertę przedstawicielstwa demokratycznego [dzieło Kwaśniewskich z Labudą] i odtąd w Bolandzie polityczne limbo).
PAN jest w moich oczach zasłużoną instytucją, gdyż uznaję Academię za wyraz najwyższego rozwoju cywilizacyjnego gatunku (ideał to społeczeństwa albo chociaż społeczności merytokratyczne, oparte na wiedzy; doktorat jako życiowy default), natomiast nie da się wyabstrahować od faktu, iż coś [nie tylko] w naszym regionie jest zdaniem wielu z nas niedziałające. Interpretacja optymistyczna jest taka, iż ludzie różnią się dogmatami, są zapiekli i zwalczają się bezpardonowo na tej kanwie (spalając zauważalną ilość “energii witalnej”), acz nadal “grają do jednej bramki”; pesymistyczna jest niestety gorsza.
Tym niemniej, poprzedni rząd miał podejście, że w KPRMie zbudowano sobie swój własny “dwór ekspercki” i zapewne w kluczu stało “zaświadczenie od proboszcza i stójkowego”. Byłbym hipokrytą, gdybym to krytykował, skoro (z rezygnacją) rozumiem podejście à rebours Moniki Strzępki (zgodnie z powszechnym prawem pracy jest to dyskryminacja ze względu na światopogląd).
Nie zaproszono do otwartej dyskusji członków i członkiń korporacji czy Akademii Młodych Uczonych PAN, dyrektorów i dyrektorek instytutów, osób doktoranckich, czy choćby osób zatrudnionych w instytutach PAN.
Akurat korporacje akademickie to ostoja konserwatyzmu; por. www.sarmatia.pl .
Sorry za te dygresje i subiektywizację, pewnie nie odpowiadają na pytanie, lecz osobiście utraciłem wiarę w Uniwersalne Dobro Wspólne i przeniosłem ją na rozwiązanie niderlandzkie – Filaryzację Społeczną – odtąd konsekwentnie promuję koncepcję przy każdej okazji. Niechaj każda mentalność buduje swoje własne instytucje (jeśli ich potrzebuje). Nie da rady, uważam, ażeby się Wolnościowcx dogadali z liberałami (darwinistami społecznymi), konserwatystami (w tym religiantami), a i z Lewicą nie jest to zagwarantowane. Być może – jeśli mamy latać w kosmos i robić Big Science – należy to usankcjonować ustrojowo. Poszukuję czytelnych, transparentnych, konsekwentnych kontraktów; np. nominalnie solidarystyczna Konstytucja RP to zbiór życzeń, których nie udaje się zrealizować. To po cóż w to naiwnie wierzyć, syzyfowo pracować i się frustrować? To nieracjonalne. “Nie da się prawą, to lewą stroną jadę”, “Obcy człowiek mi jak brat\ Ale nie o każdym tak powiedzieć mogę”. No i z PANem tedy per analogiam.
Przepraszam, to nie było do ciebie, jako drugą strone miałem na myśli, tę, która twierdzi, że zaproszono środowiska naukowe :P
Dzięki, Peace!
Pierwszy raz słyszę określenie „korporacje akademickie” - poczytam sobie na ten temat. Chyba, że masz pod ręką jakieś dobre źródło o nich.
Dobrego źródła, szczerze pisząc, nie mam – po prostu wiem, że istnieją, stanowią rezerwuar bogoojczyźnianego konserwatyzmu, tradycjonalizmu, elitaryzmu. :-P Spoglądam na nich jak na takie “przedsoborowe NZS”; akademicka kalka z brytyjskich klubów dżentelmeńskich. Ocenne, natomiast problem, jak zawsze, IMHO pojawia się wtedy dopiero, gdy korporanci uzurpują sobie prawo do wtłaczania swego etosu innym. Dlatego rozumiem, kiedy ktoś nie ma ochoty z nimi rozmawiać (ponownie: z rezygnacją – porażka kultury dialogu).
Myślę, że jest praktycznie takie samo jak w przypadku Wyborcza Opinie i Forbes.com contributors. Niby publikowane na witrynie Polityki, ale z tylko minimalnym nadzorem ich redakcji.
Przeczytałam z zainteresowaniem. Ten artykuł to potwierdzenie moich spostrzeżeń. System parametryzacji niszczy każdą z gałęzi nauki. Celem oceny jest zdobycie punktów nie przedmiot badawczy.
sci
Aktywne
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.