Sprawa ciekawie wygląda w przypadku rowerów na wynajem (jak np. Mevo). Ilu ludzi, chcących je wynająć ma ze sobą kask? Zakładam, że większość z nich nigdy nie będzie się przejmować targaniem czegoś takiego.
W tej grupie pewnie byłbym i ja. Rzeczy tylko w tym, że nie jeżdżę na rowerze :)
@radmen@rower@rowerki
tak po prawdzie, jeśli chodzi o lokalny rower miejski to biorę swój kask. spoza mojego fyrtla, to miałbym poważniejszy dylemat - prawie zerowy.
jeśli chodzi o samo wypożyczalnię, np. na wyspach kanaryjskich, to tam zdaje się, ze bez kasku nie chcieli ci dawac mtb / szosy. wiec z miejsca płacisz kaucję za kask
@bobiko znajoma z rodziną jechała na niedzielny obiad do teściów. Mąż dwoje dzieci i ona. Już niemal pod domem chciała wjechać z drogi na chodnik, koło "skantowało" ma krawężniku, ona upadł i uderzyła głową właśnie o krawężnik - zgon na miejscu. Kasku nie miała ... tę historie opowiadam tym, którzy dodają jeszcze taką odpowiedź gdy pytam o kask: - a po co mi kask, to spokojna, wolna przejażdżka... @rower@rowerki
Na mnie działa. W sensie te historie. 30 lat jeździłam bez kasku i co prawda nie miałam żadnych przygód, ale kupiłam sobie w tym roku kask właśnie przez takie opowieści. Ale człowiek mądrzeje na starość.
@jacekstaszczuk znajoma, ma znajomego :) który mówi, że zakłada kask tylko wtedy gdy jedzie dalej niż 10 km. Bo wiadomo, jak się jedzie krótsze dystansy to nie ma ryzyka wypadku.
raz pojechałem bez kasku - ten kilometr - do sklepu.. bo tez takie podejscie miałem. i z przyzwyczajenia lece te 20-25km w ruchu ulicznym (Bo CPR nie da rady, bo chujowe przejazdy przez jezdnie + wyższe krawężniki ale wwszyscy udają ze jest gitówa). to wtedy dotarło do mnie, jak wielką głupotę zrobiłem.
@bobiko@rower@rowerki Pamiętam jak moja połowica też miała do kasku awersję. W końcu założyła i po 10 min jazdy doceniła. Jadąc drogą rowerową, z posiadłości obok wyjechał samochód. Gwałtownie zahamowałem, ona nie zdążyła i wjechała we mnie. Doceniła wgniecenie w kasku a nie na swojej potylicy.
@bobiko@rower@rowerki Ostatnio mój kolega miał wypadek na rowerze. Kask prawdopodobnie uratował mu życie. Skomentował to tak: można jeździć bez gaci, ale zawsze w kasku.
@bobiko@rower@rowerki Ja ze dwa lata temu też miałem małą wydawałoby się wywrotkę. Ale główka leci tak bezwładnie, że kask mocno to odczuł. Pewnie na obiciu by się nie skończyło.
@bobiko@ihor@PawelK@rower@rowerki Myślę, że sama wiedza to nie wszystko. Często widzę przypadki, gdy jedzie na rowerach rodzina z małym dzieckiem i tylko to dziecko jest w kasku.
I jestem pewny, że w większości przypadków, gdy dzieciak podrośnie trochę, to nie będzie chciał kasku, bo dlaczego go zakładać ma jako jedyny?
Nie tylko tłumaczenie, ale i przykład. Nie licząc kółek po podwórku, gdy np. sprawdzałem sprzęt po jakimś serwisie, mój syn nigdy nie widział mnie na rowerze bez kasku. Teraz ma chyba swój czwarty, czy piąty (nie pamiętam z ilu już wyrósł) i nigdy nawet nie zamarudził na ten temat.
Dodaj komentarz