Ja się prawdę mówiąc zastanawiam, czy nie zgłosić się do tego stowarzyszenia. Faktycznie jest to trochę inna forma kontaktu ze zwykłymi ludźmi. Żeby sprawdzić po co to w ogóle będzie i czy moje zdanie będzie wzięte pod uwagę. Chyba, że wszystko będzie na Facebooku, to wtedy co najwyżej mogę pomachać ręką :P
Skoro się zastanawiasz, to pewnie warto się zgłosić. Nikt Cię za to nie zastrzeli, a przynajmniej będziemy wiedzieć prawie z pierwszej ręki co i jak, hehe.
Moim zdaniem udział i praca w tej grupie sprowadzi się do pompowania popularności kierownictwa.
@Emill1984 Masakra. Dopiero teraz do mnie dotarło, co może się kryć pod takim pojęciem jak "szkolenie sztucznej inteligencji". Mnie by złamał jeden dzień oglądania i weryfikowania takich materiałów, a bohaterka reportażu wytrzymała kilka miesięcy - ale jakim kosztem...
@Narwana_Games a to tylko wierzcholek gory lodowej tego, co taki FB czy inne korporacyjne social media maja na sumieniu - dlatego im wiecej osob, w tym takze naszych znajomych, tworcow tresci, uda sie namowic na zmiane na bardziej "etyczne" media, tym lepiej
To mega w porządku, Xavier, że te zjawiska przystępnie opisujesz. Props. Poziom Wolności generalnie maleje na świecie po terytoriach, populacjach. Tak, jak zachodnie przedstawicielskie demokracje liberalne nigdy święte nie były, tak rosną w siłę [proto-/krypto]autorytaryzmy i niepisane kontrakty społeczne: “wy (społeczeństwo) siedzicie cicho, my (klasa rządząca) w zamian za to dajemy wam jakiś poziom bytu”.
Opowieść o bezradności wyalienowanego parweniusza (wcale nie wyjątkowego, jak wskazuje mniemana popularność jego dziełka. “Dla mnie rodzina to opresyjna instytucja, której za wszelką cenę chciałem się pozbyć”, mówi, i ja to rozumiem. Ale jednocześnie widać jego ogromne poczucie winy, zagadywane skargami na “system gospodarczy i społeczny, państwo, rządy, partie polityczne…”. Zarazem niezdolność wyjścia poza fałszywy dualizm rozwiązań instytucjonalnych vs. samotnego zmagania się ze światem. Rozumiem, że to jest jego doświadczenie, które całkowicie odcina empatię wobec matki, ale, u licha, po coś się jest tym intelektualistą. Na przykład po to, żeby dojrzeć inne idee - jak choćby społeczności opiekuńcze. Wystarczy pół godziny w sieci, żeby się o tym dowiedzieć. Podejrzewam, że gostek jest zbyt przerażony perspektywą własnej samotnej i bezużytecznej starości, żeby zrobić cokolwiek, prócz chowania się za kolejnymi pozorami.
W sumie mogłoby mi być go trochę żal, gdyby nie to, że prezentuje się jako straszna gnida.
Boleśnie prawdziwe. Szanuję “Tygodnik Powszechny” – choć to nie mój Filar Światopoglądowy – za wysublimowany intelektualizm, nieepatujący etos katolicko-chrześcijański (deklaruję się jako humanista-humanitarysta). Ad. przemijania – niedawno przypomniano sobie obraz “Madadayo!” (pol. “Jeszcze nie!”), ostatni film Akiry Kurosawy. W japońskiej narodowej architekturze społecznej, honorowej, to oczywiste, że szanuje się starszych, ustępuje, słucha i pomaga im (tu się w życiu zawsze świetnie gadało z Japończykami). Tylko np. niżej podpisany się na tym w Bolandzie zawiódł, skąd z kultury postfiguratywnej, patriarchalnej, przepisał się do prefiguratywnej, więcej racji i nawet praw przyznając ludziom młodszym. Starsi nie mają ani rozwiązań na różne dylematy/niedomagania, ani nawet plastyczności umysłu (za to ostatnie trudniej ich winić), zaś młodzi rozwiązań jeszcze nie mają, lecz przynajmniej tę plastyczność (w teorii). Niekwestionowane punkty odniesienia najwyraźniej ma niewiele osób, skąd każde źródło jest równie dobre/złe, toteż warto wysłuchać krytycznie mnogości głosów, lecz na uniwersalne odpowiedzi póki co chyba nie ma jak liczyć. Może to zawsze był mit.
Humanitarysta? To dla mnie bardzo ok. Moje drobne uzupełnienie: neuroplastyczność mózgu może być zachowana bez względu na wiek, wszelkie rodzaje niesprawności umysłu mogą wynikać z przyczyn medycznych niezależnych od wieku a starzenie organizmu nie jest tożsame z demencją czy potrzebą opieki. Stosunek do osób starszych postrzegam jako uwarunkowany kulturą, w jakiej się żyje. To tyle najkrócej.
Zaczęłam czytać tą jego książkę “śmierć kobiety z ludu” i przerwałam. Dawno nikt mnie tak nie wkurzył 😅 każde zdanie to jakiś koszmar. Hehe zupełnie nie w moim stylu. Przeintelektualizowane rozkminy sredniozamoznego typa, który nigdy nikim się nie opiekował.
Możesz mi coś napisać o sobie? Najlepiej coś co stawia cię w złym świetle. Tak żebym mógł wygodnie i szybko zajechać twoją dowolną wypowiedź nie dyskutując z jej treścią.
A czytałeś to? Bo on tak sam o sobie pisze w tej książce. To jest jego punkt wyjścia. Dla mnie zupełnie nie strawny. Dunin to ładnie opisała na krypolu, zaraz znajdę.
W sensie: to jest książka biograficzna. Nie o jego matce ani nie o starości. To jest książka o lęku Eribona przed starością. O jego izolacji rodzinnej, o odrzuceniu i rezygnacji z rodzinnych form życia na rzecz intelektualnych poszukiwań znaczenia życia społecznego. Eribon traktuje życie społeczne jak egzotyczny eksponat muzealny. Moim zdaniem to go stawia w złym świetle ale wiem też że ma fanów XD
Nie znam typa, nie bronie go i jego książki. Triggeruje mnie krytykowanie dowolnej koncepcji przez wyciąganie przywar autora. W twoim komentarzu nie było polemiki z żadną myślą tylko z tym, że autor jest jakiś albo czegoś nie robił w zyciu. Tak można zaorać dowolną idee.
Tekst z krypolu właśnie przeczytałem i fanem nie jestem. “Jego quasi-rodziną jest partner i przyjaciele”. Przedrostek quasi definiowany jest jako ‘pozorowany, zaznaczający, że coś nie jest w ogóle tym czym się nazywa’. Tymczasem obecnie rodzinę definiuje się jako osoby, które łączy wzajemna pomoc, opieka i wiara we wspólne połączenie. Zatem to zdanie z krypolu opiera się na bardzo konserwatywnym i prawicowym podejściu.
On nie pisze o teorii tylko o swoim życiu, na podstawie którego stawia pewne tezy. Trudno więc nie krytykować tego życia,biorąc pod uwagę jaki wpływ miało na te koncepcje, które prezentuje. Co do rodziny to jeśli uznać ją jedynie za związek miłości i troski wobec wybranych osób pelnosprawnych to nie wiem czy jest to jakoś wyzwalające. Eribon nie pisze nic o tym kto opiekuje się rodzicami jego partnera czy przyjaciela. Nie pisze żeby opiekował się kiedykolwiek jakąś starszą sąsiadką, starszym wykładowcą ze swojej uczelni, czy niepełnosprawnym dzieckiem z ulicy na której mieszka. Być może jestem rozgoryczona bo patrzę poprzez pryzmat kobiet, które tymi właśnie osobami się opiekują. Bo to że wybrał sobie rodzinę pelnosprawną nie sprawia że tamte osoby zniknęły. Tutaj rozwiązania systemowe są oczywiście fajnym wyjściem, o którym on pisze, tyle że tylko z jego punktu widzenia. Nie będę udawać że teoria i koncepcje są odcięte od doświadczeń i życiowych decyzji osób które je prezentują. W jakiś sposób z nich wynikają, zwłaszcza w książce tak biograficzna, jak ta.
To internet więc uprasza się nie rzucać we mnie kapciem za nie rozpoznany sarkazm [edit] w komentarzu powyżej.
Zważywszy na układy rządzących z developerami i mafiami śmieciowymi oraz ostatni klimat polityczny zawsze będę miał z tyłu głowy to, że publicznie komunikowanie motywy podpalaczy wcale nie muszą być prawdziwe.
Mój komentarz był na poważnie, bo co rusz palą się trawy, składowiska odpadów, zdarza się też, że budynki, których nie opłaca się remontować. Także było to dla mnie najbardziej oczywiste, a tu się okazuje, że to jednak grubsza sprawa.
publicystyka
Gorące
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.