Kolejny tydzień, kolejne polecenia. I tym razem miejscami trochę odejdziemy od metalu, zaliczając... ska punk rock. Ale cóż, nigdy nie powiedziałem, że będę pisał tylko o ciężkich odmianach muzyki gitarowej.
Hostia - polski zespoł deathmetalowo-grindcore'owy, który pod kątem przekazu nie... bawi się w tańcu. To ekstremalna muzyka z ultraantyreligijnym, agresywnym przekazem. To ten zespół, o który burzył się organizacje katolickie tuż przed Mystic Festival 2023. Muzycznie dobre, choć nie wiem, czy coś więcej.
Hulder, album "Verses in Oath" - uwielbiam ten jednoosobowy projekt pani bodajże z Belgii, która od wielu lat mieszka w Stanach. Tutaj jest już mniej festyniarsko niż na poprzednim krążku, bardziej mrocznie, ale to ten taki dobry klasyczny black metal. Po prostu porządny, bez odchyłów w górę czy dół. Klimat świetny, dobry wokal i to jeden z tych krążków, gdzie czuć autentyczne oddanie black metalowi. Czego jako człowiek bym się trochę obawiał, ale z drugiej strony tró metale powinni być zadowoleni.
Millie Manders and the Shutup - to zespół polecony w większej grupie skarockowej w poście od bodajże @thorcik Ten mi całkiem podpasował - ma coś takiego w sobie, w zmianach rytmu, że czuć "napracowanie" oraz chęć do dalszego słuchania. Zdaję sobie sprawę, że mogą to być jakieś zabiegi popowe, ale w sumie do The Interrupters też mnie one przyciągnęły, więc nie mam im tego za złe.
Streetlight Manifesto - i kolejny z tej grupy zespołów, gdzie jeszcze bardziej czuć to ska i chyba jest żywiej. Tutaj już mniej czuć tego popowego anturażu (i nie, nie umiem wyjaśnić, o co mi chodzi), ale wchodzi do głowy. Warto sprawdzić Amerykanów z New Brunswick.
@SceNtriC@thorcik@muzykametalowa Jak Streetlight Manifesto, to i Catch 22. ;P Całe "Keasbey Nights" stanowiło ważną część moich playlist w liceum (i nadal często do tego albumu wracam), a i na "Alone In A Crowd" znajdzie się dużo dobra, jak "Sounds Good But I Don't Know" czy "What Goes Around Comes Around". ;]
@thorcik Tak, The Transplants wziąłem, bo wtedy właśnie pisałeś o Timie poza Rancidem. Słuchałem tego nowego albumu i powiem szczerze, że nic nie zwróciło mojej uwagi, natomiast jako całość lecąca w tle jest to po prostu dobre. Nieźle się przy tym pracowało :)
Transplants - tego się nie spodziewałem, zwłaszcza, że okazało się, iż znałem trochę kawałków tej amerykańskiej supergrupy. To połączenie punka i hip-hopu, ale to drugie aż tak mi tutaj nie przeszkadzało, a nawet stanowiło ciekawe "przebicie". To nie oznacza, że zacznę nagle szukać podobnych zespołów, natomiast jest to na pewno odmiana względem metalu i nawet wyżej wymienionych lżejszych zespołów.
Ale spokojnie, już wracamy do metalu.
Useless - nazwa tej polskiej kapeli sugeruje, iż mamy tutaj do czynienia z odłamem DSBM i o ile faktycznie jest dość smutno i posępnie, to jednak należy raczej nastawiać się na normalniejszy black metal w średnich i wolniejszych tempach z niezłym wokalem i taką "płynącą" muzyką. Dobra rzecz, choć pod koniec album "Downfall" (którego słuchałem) mnie znudził.
Gniew, album "Konsylium Oprawców" - o, fajne. EP-ka z polskim podziemnym black metalem, z bardzo wysokim wokalem (właściwie skrzekiem tak jakby z sąsiedniej piwnicy) i potrafi to wkręcić. Czasem gitary wychodzą z blackmetalowych ram, zbliżając się do innych nurtów, ale jak najbardziej jest to BM.
Teufelsberg, album "Ordre Du Diable" - już chyba kiedyś pisałem o tym polskim BM-ie, ale jeśli nie znacie, to warto sprawdzić, bo mocno wkręca. To jeden z tych albumów, których się słucha, słucha i nagle okazało się, że minęło 40 minut. Miałem tak trochę z Mgłą, mimo że to inna bajka muzyczna, to komplement jak najbardziej zasłużony.
Fleshless - słuchałem wiele metalowych kapel ostatnio i w sumie mógłbym polecić wiele z nich, ale żadna się nie wyróżniała. Ta czeska grupa deathmetalowa (i to z tych brutalniejszych odłamów) też należy do tej grupy, ale tutaj moją uwagę zwróciły dwie rzeczy. Pierwsza to nieźle wyważony niski wokal - nie tak ekstremalny, aby mnie męczył, ale na tyle agresywny, abym czuł się usatysfakcjonowany. Druga to perkusja, która szaleje i bardzo się wyróżnia dźwiękowo. Nie umiem tego muzycznie nazwać, ale miałem wręcz wrażenie, że to automat, który ktoś nagrał nad każdą inną ścieżką. Także mimo że to zespół jeden z wielu, to gdzieś tam utkwili mi w pamięci.
Dodaj komentarz