Actum Inferni, "Uzurpator niebiańskiego tronu". Podoba mi się okładka i klimat. Sama muzyka, oczywiście, też, bo to dobry black metal, choć z wysokim, skrzeczącym wokalem, za którym generalnie nie przepadam, choć tutaj mi pasuje. Utwory są długie, ale szczególnie dwa stanowią same w sobie dobre opowieści.
Blaze of Perdition - kiedyś już miałem podejście do tego, niestety, mocno doświadczonego przez los zespołu, ale dopiero teraz jakoś siadła mi płyta "Towards the Blaze of Perdition". Z kolei na "The Hierophant" czuć trochę manbryne'owy klimat (co nie jest dziwne, bo wokalista jest ten sam). Znowu - podobno to są ich gorsze wydawnictwa, ale mam to gdzieś, te mi się podobają ;)
Flagitious Idiosyncrasy in the Dilapidation - hehe, taka nazwa już sugeruje grindcore, a to kobiecy zespół z Japonii. Przypomniał mi o nim bodajże @thorcik i bardzo dobrze, bo choć nie ma tutaj niczego odkrywczego, to w tle dobrze "wybija rytm". No i naprawde fajnie to brzmi.
Arkona - ponownie, najbardziej podoba mi się nie ta płyta tej wielkopolskiej formacji, która powinna, bo "Lunaris". To trochę ten sam przypadek co Szron, przy czym chyba bardziej agresywny. Powiedzmy, że jest między Szronem a Deus Mortem z tych, które już opisałem. Zasłużona formacja, warto poznać (uwaga - mówię o polskim zespole BM).
Occultum - podobna historia, znowu polski BM, z agresją, ale taką mocno wzbogaconą. Ciekawy wycofany wokal - nie przebija się na pierwszy plan i choć dobrze go słychać, to bardziej "czuć" instrumenty. Warto poznać.
Dagorath - nie no, agresja pełną gębą, szczególnie na kawałkach ze splitu "Under the white flame". Poza tym albumem już nie zrobił na mnie takiego wrażenia, ale wspominam, bo jednak coś tam mi miłego w uchu zostało. (2/2)