This Gift is a Curse, album "A Throne of Ash" - ostatnio zachwycałem się albumem "Heir", na który trafiłem przypadkiem dzięki rekomendacjom Spotify, więc postanowiłem dalej sprawdzać ten zespół. "All Hail the Swinelord" mi nie podszedł w drugiej części (zbyt duszna atmosfera i próba "przyeksperymentowania"), ale "Tron z Popiołu" już podchodzi. Jest jakby bardziej "pierwotny", gorzej wyprodukowany, niepokojący, a wokal jest jakby w powijakach, natomiast jest to równa płyta. Teraz też widać, że zespół wziął szaleństwo z tego albumu, duszną deathspellową atmosferę ze Swinelorda i to wszystko zmiksował na "Heir", dzięki czemu wyszła taka dobra mieszanka, która mnie zaintrygowała, ale nie odrzuciła.
Deafheaven, album "Lonely People With Power" - to zdecydowanie nie jest muzyka dla tych, co cenią w black metalu mrok i bunt (zresztą, ten zespół jest przez nich często negowany). Dla nich to nawet nie jest black metal, a i ja, mimo że mam bardziej liberalne podejście do tej muzyki, mam wątpliwości. Jednak nie zmienia to faktu, że Deafheaven słucha mi się bardzo dobrze i to bardziej doświadczenie, tutaj podzielone na trzy części, z których najbardziej podobała mi się pierwsza. Wokal kompletnie niezrozumiały, stanowiący głównie kolejny instrument, muzyka "płynąca", tak jakby błąkająca się po chmurach, będąca celebracją życia. Brzmi bardzo poetycko, ale tak można sobie wyobrazić ten album. Niektórzy tak opisują Alcest, ale przyznam, że ich za bardzo nie mogę słuchać. Tam jest więcej natury, a tutaj - ludzkich wspomnień. Dobra, już nie będę.