"... Dobre opowieści trwają. Można (a zapewne nawet należy) opowiadać je ciągle od nowa. Dlatego rana Filokteta jest raną Mullera, jednego z trzech twardych mężczyzn przemierzających scenę Człowieka w labiryncie, powieści Roberta Silverberga z 1969 roku, choć rana Mullera śmierdzi nie fizycznie, lecz duchowo, zaraża rozpaczą, wydziela odór kondycji ludzkiej.
To dobrze, mówi nam Człowiek w labiryncie, że żyjemy odizolowani od siebie nawzajem. Krzywdzi nas życie, codzienna egzystencja, nie potrafimy znieść smrodu dusz bliźnich.
Fantastyka naukowa, jak żaden inny rodzaj literatury, mówi o postępie. Wyposażona jest w termin przydatności do użycia. Stara fantastyka bywa dziś nieczytelna. Czas niszczy reputacje. A gdy data przydatności upłynie, reagujemy na sztukę i, być może, na prawdę.
To Robert Silverberg, autor nie tylko, lecz także fantastyki, dał swoim czytelnikom opowiadanie o archeologach odkopujących zabytki piśmiennictwa z lat 60. ubiegłego wieku, usiłujących zinterpretować między innymi teksty Boba Dylana, wypełnić luki wiedzy. Do pewnego stopnia my, czytelnicy, mający do czynienia z fantastyką z przeszłości, jesteśmy w podobnej sytuacji. Istnieją teksty wołające o kontekst... "
Fragment wstępu autorstwa Neila Gaimana do książki Robera Silverberga "Czlowiek w labiryncie"
Weszły nowe #KsiążkoweStarocie, oczywiście o Agacie Christie xD W odcinku mówię parę słów o brydżu, bo Karty na stół to książka, której intryga w dużej mierze właśnie na tej grze się opiera. Ale jest też temat feminizmu i samoświadomych bohaterów (Poirot grający obcokrajowca). Dużo fajnych rzeczy mówię, bo ciekawa książka się trafiła, więc polecam! A przy tym za dwa tygodnie już coś innego niż Christie ;D
@podryban@ksiazki na pewno! Planuję nagrać odcinek podkastu, może zdążę jeszcze w grudniu, a jeśli nie, to w styczniu. Jeszcze będę pewnie w międzyczasie oglądać gameplay albo grać w nowego Stalkera, więc zobaczę, czy vibe podobny :D #giereczkowo
Takie pytanie, jak się zapatrujecie na książki (ogółem) na których nazwisko autora to zdecydowana większość powierzchni okładki, a tytuł i sama treść to w sumie drugo, jak nie trzeciorzędna sprawa...
Jak widzicie taką to co Wam się nasuwa?
Ja mam wrażenie, że książka będzie pewnie jakimś gniotem, który promowany jest znanym nazwiskiem autora, a nie historią zawartą w książce...
@qcoolka - jeśli to duże nazwisko jest wkomponowane w okładkę, to mi to zupełnie nie przeszkadza.
W przypadku, kiedy autora znam i lubię, to pomaga łatwo wypatrzyć lub zidentyfikować książkę lub serię.
W przypadku nieznanego mi autora - na pewno mnie nie odstrasza.
Jak się tak zastanawiam, to powiedziałbym, że nazwisko autora jeśli jest dużą czcionką (choć oczywiście nie do przesady), to jest to idealne dla nas, czytelników, rozwiązanie. Bo to jest chyba jedna z pierwszych i najważniejszych metod identyfikacji książki.
Z drugiej strony przypomniała mi się antologia "Szpony i kły", gdzie wydawca "pojechał po bandzie"...
@qcoolka@ksiazki ja tego nie lubię, jeśli to jest sztuka dla sztuki. Ta okładka Sapkowskiego np. wydaje mi się bardzo generyczna. Ale jeśli jest jakaś fajna, przyciągająca oko typografia przy okazji albo np. cała okładka jest bardzo minimalistyczna i ma tylko napisy (autor, tytuł, super jeśli też tłumacz w przypadku literatury obcojęzycznej), to spoko. Wszystko dla mnie spoko, jeśli obroni się pomysłem i mnie przekona.
Czytanie to wspaniałe hobby, a rynek literacki jest bogaty. Pomaga w tym oprogramowanie, które daje nowe możliwości wszystkim uczestnikom tego zjawiska. W artykule przyglądamy się, jak to dokładnie wygląda.
"Ludzie często sądzą, że my, introwertycy, za dużo myślimy, często jesteśmy przytłoczeni i łatwo się denerwujemy, reagujemy zbyt wolno, jesteśmy nieśmiali, nietowarzyscy, nie potrafimy pracować w zespole i tak dalej. Prawda jednak jest taka, że jedyne, co różni introwertyków od ekstrawertyków, to sposób, w jaki ładują akumulatory. Introwertycy muszą być sami, by odnowić swoje zasoby energii. Nie jesteśmy jak ekstrawertycy, którzy wykorzystują do tego zewnętrzne bodźce. Widywałam introwertyków, których witalność nie zna granic, strzelających słowami jak z karabinu maszynowego, mających odpowiedź w każdej sytuacji. Lecz po skończonym dniu pracy pragną jedynie pozostać w domu, leżeć w piżamie, oglądać film czy czytać książkę.
Używanie opisów siebie w rodzaju: „Jestem taki, ponieważ zaliczam się do introwertyków” i „Nie mogę tego zrobić, ponieważ jestem introwertykiem” okazuje się nie tylko niebezpieczne – może też bardzo ograniczać nasz potencjał rozwojowy. W końcu najważniejszym celem tej książki jest niesienie pomocy introwertykom w zrozumieniu siebie i w odnalezieniu niczym nieograniczonej, wspaniałej własnej drogi do zawodowego sukcesu."
Jill Chang Moc ciszy O sekretnej sile introwertyków 2023
Pytanie nr 2 na dziś - aplikacja na iOS (iPad) do czytania e-booków, taka co sobie to można wrzucić epub, mobi jakoś łatwo na tablet i po prostu czytać, nie musi być kombajn do Legimi czy innego Empiku
@qcoolka@ksiazki Podstawową aplikację od Apple Books. Jest świetna, prosta ale ma parę fajnych funkcji, bez problemu czyta ePub, nie wiem czy mobi też ale od kiedy kindle czytają epuby staje się raczej „niszowym” formatem
Ann Rule "Morderca znad Green River. Historia polowania na najokrutniejszego zabójcę w historii Stanów Zjednoczonych"
Obowiązkowa lektura dla miłośników true crime. Okrutne, bezsensowne zbrodnie, wieloletnie śledztwo, zbieranie poszlak. Morderca znad Green River był nieuchwytny przez 3 dekady, Ann Rule z archiwistyczną dokładnością dokumentuje każde zabójstwo, każdy atak. #przeczytane2024#ksiazki@ksiazki