To nie jest ani klęska ani zwycięstwo, bo OI zalicza się do organizacji które wytaczają SLAPPy i procesy pokazowe. Ich zadaniem jest to, by aktywiści trwonili siłę na walkę w sądach, nie zaś działali w przestrzeni publicznej.
Akurat o tym, że UE nie robi nic w kierunku stworzenia prawdziwej dobrze działającej komunikacji międzynarodowej, mówi się coraz więcej, choć wciąż za mało. Na Mastodonie można obserwować profil Jona Wortha który pisze o tym non-stop i wytyka luki które można załatać, by móc stworzyć dobrą międzynarodową siatkę połączeń. Tu akurat prywatny biznes i tak nie ma nic do rzeczy, bo potrzebne są przede wszystkim zunifikowane taryfy za dostęp do torów i tak dalej.
Nie istnieją żadne realne narzędzia wywarcia wpływu na IC tak by podwyższyło poziom swoich usług i jednocześnie nie dyktowało cen. Fakt, że wciąż zachowamy państwową spółkę kolejową będzie tylko wartością dodaną, bo to ona będzie miała szansę wyznaczyć standardy. Ale nie można wstrząsnąć tym betonem bez zadania mu ostrego szoku. Tak czy owak IC będzie mieć przecież połączenia dotowane, ale teraz będzie musiała konkurować o pasażera czymś więcej ponad to że po prostu jest i jakoś tam dowozi człowieka w jednym kawałku z miejsca do miejsca.
Malepszak to też człowiek który wymyślając projekt “szprych” CPK pokazał Polskim Liniom Kolejowym, że można budować szlak kolejowy niemal dwukrotnie taniej i szybciej niż robi to PLK. Jeśli taki ktoś jak on będzie miał decydujące słowo w sprawach kolei w Polsce to może się nagle okazać, że w kilka lat zrobimy niesamowity skok rozwojowy.
A prywatne firmy? Same zdecydują, czy jeżdżenie po Polsce im się opłaca. Na razie nawet samorządowym przewoźnikom skrajnie utrudnia się jakąkolwiek konkurencję z IC (przypomnij sobie czemu nie jeździmy już Interregio poza trasą ŁDZ-WAW), więc nie ma w ogóle jak zmierzyć tego, czy to wywoła jakiś impakt. Ale zainteresowanie pasażerów jest, szczególnie połączeniami międzynarodowymi.
China Miéville? Wydaje go u nas np. Zysk i S-Ka. Najpopularniejsza jest chyba “Ambasadoria”, podobnie ceni się u nas “Miasto i Miasto”. Wydano w Polsce też całą tzw trylogię New Crobuzon, czyli trzy powieści dziejące się w tym samym settingu, ale niezwiązane fabułą (“Dworzec Perdido”, “Blizna”, “Żelazna Rada”).
Od razu mówię tylko, że Miéville jest mocno osadzony w nurcie new weird i jego powieści zawierają masę dziwaczności (nie-antropomorficzni bohaterowie, osobliwe prawa fizyki, równoległe rzeczywistości istniejące tuż obok siebie, języki czy neologizmy nietrzymające się typowych dla fantastyki kanonów itp), więc jeśli kogoś to odrzuca, może nie być łatwo przekonany.
Książka Miéville’a October: The Story of the Russian Revolution, próba niby-dokumentalnego przedstawienia wydarzeń rewolucji październikowej, nie była jednak przetłumaczona na polski, tak jak jego eseje dotyczące marksizmu.
Problem w tym że rolę KRRiT i zakres jej działań określa konstytucja, której PiS nie zmienił. Stosowanie przepisów o spółkach prawa handlowego nie powinno mieć miejsca w stosunku do takiego podmiotu. No ale wiadomo, “państwo prawa”.
Był czas że nie dało się nic wyszukać i de facto nie działał wcale. Akurat jak go potrzebowałam bo robiłam podcast o kampanii a nie mam konta na ćwierkaczu X.