Gdyby Barbara Nowacka i jej otoczenie faktycznie chcieli wprowadzić do szkół edukację zdrowotną, to po takich zachowaniach podałaby się do dymisji i żądała ustąpienia rządu.
To po prostu show, na które od lat skutecznie nabierają się miliony osób: głosujący i wierzący w te show. To mniej więcej coś, jak wiara w to, że wrestling to prawdziwa bijatyka.
Jeśli chodzi o inne lewicowe kobiety w rządzie: rząd szykuje skrócenie o 6 miesięcy (czyli o połowę) czas pobierania zasiłku dla bezrobotnych przez mieszkańców powiatów, gdzie bezrobocie jest najwyższe (150 powiatów w Polsce).
Dokładnie taką sytuację miałem, nie było terminu, ale po wymianie emaili itd., na infolinii po mocnym zaakcentowaniu warunków umowy udało się znaleźć termin. Więc m.in. pod tym względem prywatne ubezpieczenie medyczne nie jest lepsze, ani tym bardziej uczciwsze, niż NFZ.
Gadam o tym od 10 lat, przeżyłam już wszystkie fazy miłości środowisk lewicowych do skuteczności prawicowego populizmu, zazdrości że my nie robimy tak jak oni itp. Tłumaczyłam, wyjaśniałam, dalej nic. No ale ja jestem nikim. Może jak Markiewka to napisze to ktoś wreszcie podchwyci i skończy się cała ta naiwna nawijka, że możemy grać w tę samą grę, kiedy kto inny ustala zasady. Albo że musimy mieć “swoje media” - łatwo to rzucić, trudniej znaleźć kogoś kto za nie zapłaci.
Nie czuj się marginalizowana plz, gdyż to klasyk, niestety – atomizacja, alienacja, niejawne hierarchie skutkujące frustracjami, inercją organizacyjną, nieelastycznością, a w przypadku błędów – spychologią. Dlatego np. niżej podpisany oddryfował w Merytoryczną Nierynkową Wolność (z egzaminami i paszportami – ot, alterelitaryzm/alterawangardyzm), zaś realnie nie widzi opcji coś koordynować z resztą populacji inaczej, niż via Filaryzacja/Konscjonalizm, gdyż jako gatunek ludzki to my inaczej nawet wartościujemy problemy, pomijając strategie ich rozwiązywania. Stworzyłxbyśmy swoje Truth Social, Albiclę (w sumie już mamy Wolnościowo-Lewackie instancje na Fediversie) oraz Fox News, TV Republikę i co byśmy tam napisałx? Iż zamiast korpo, lobbystów i Mordoru na Domaniewskiej powinny być Kolektywy i Spółdzielnie realizujące te same funkcje często wielokroć taniej (niestety, IMHO wcale nie zawsze efektywniej)? Tylko my to już wiemy. Markiewka to właśnie zauważa – media to jedno, zaś trafne adresowanie aspiracji społeczeństw to drugie. Wolnościowxcx nie zawsze mają motywację osobom “coś wiekopomnego zaszczepiać”, skoro nieraz już się z tą “idealistyczną iskrą” urodziłx; przeczuwają, że tej nie da się nauczyć czy przekazać. Zaś modyfikowanie (nawet “leczenie”) tych aspiracji to jest inżynieria społeczna. To trudny problem i ciężki dylemat. IMO nie tylko o hajsy biega.
Tak czy owak ludzie próbują, można sobie posubskrybować np.:
tygodnik “Przegląd” w miejsce “Newsweeka”,
“Trybunę Ludu” (z przedrukami z “Renmin Ribao”…) w miejsce Dziennika.pl,
Lewicę.pl w miejsce “Rzepy”,
kwartalnik “Zdanie” w miejsce “Wszystko Co Najważniejsze”,
może coś tam “Polityka” w miejsce “Gazety Wyborczej”.
Biega głównie o hajsy, serio. Jak się wgłębi w temat tych wszystkich Atlas Foundation, Heritage Foundation itp, to widać jak na dłoni właśnie inżynierię społeczną przez sieci wpływów. Sponsorowanie różnego typu działań zmiękczających społecznie.
Jeśli cofnąć się w czasie do międzywojnia, do którego wielu wzdycha, bo ach, były wtedy tak masowe ruchy socjalistyczne, to trzeba być zaiste pięknoduchem żeby myśleć że sponsorowały je składki biednych robotników a nie hajs z ZSRR. Bez niego ruch też by był, ale duuuużo mniejszy. Na tym samym hajsie upasły się potem grupy typu RAF, ale także zachodni ruch antyatomowy itp. W temacie walk o prawa mniejszości w latach 70. i 80. również pomógł hajs, tym razem płynący od różnych fundacji i zdobyty w ramach Marszu Przez Instytucje. Bardzo dobrze widać imo moment kiedy te kurki się zakręciły i jesteśmy gdzie jesteśmy.
Hell, nawet nasz Fundusz im. Milo radził sobie naprawdę zajebiście finansowo za czasów rządów PiS – nie tylko dlatego że ludzie chętniej wpłacali na zrzutki, ale też dlatego że w wielu innych NGOsach leżała kasa którą dostawałyśmy w ramach darowizn od nich: czy to Femfund, MNW, czy różne inne fundusze solidarnościowe. Był nie tylko lepszy klimat na pomaganie nam, ale i hajs, który skądś się brał – w przypadku orgów to najczęściej z grantów.
Te same orgi nie są w stanie pomagać nam w takim samym stopniu dzisiaj, chociaż aktualnie mamy osobowość prawną, jesteśmy podczepione pod org o dobrej renomie, odparłyśmy miliard zarzutów o nietransparentność z czasów takiego partyzanckiego działania itp. Aktualnie mamy szczęście, jeśli jakiś większy gracz na nas w ogóle spojrzy, cyt. wyszeruje nasz kontent. Bo po prostu i do tych graczy forsa przestała płynąć strumieniem i też muszą wykminić jakie kierunki obrać teraz – na zbytki ich raczej nie stać.
A najśmieszniejsze jest, że w mediach jest dokładnie to samo. Za PiS mogłyśmy się cieszyć ich zainteresowaniem (TOK FM, Noizz, Wyborcza…), chociaż robiłyśmy press release’y na kolanie, a dziennikarze sami przychodzili, bo temat był nośny. Za to od kiedy mamy kogoś kto zrobi nam ładne grafiki, pomoże rozesłać wici i skorzysta z sieci kontaktów, okazuje się że w sumie to media mają w dupie. Może dostaniemy chwilę zainteresowania, jeśli w obecnej kampanii prezydenckiej znowu zacznie się szczucie na elgiebety, ale to wszystko łaska pańska jeżdżąca na pstrym koniu.
Zandberg robi kampanię rodem z marzeń lewicy zaopatrzonej w prawicę: używa haseł z arsenału “antysystemowców”, jest już jakoś rozpoznawalny medialnie, nawet ma jakiś tam ułamek charyzmy. I nic, media go po prostu ignorują. Tak samo jak ignorowałyby go gdyby kropa w kropkę naśladował Kukiza. Bo sponsorzy mediów nie chcą widzieć cienia poparcia dla jakiejkolwiek lewicy.
A lista mediów które wymieniłeś jest sorry ale w większości śmieszna. Przegląd to gówno finansowane przez Ordynacką beton SLD, kompletnie niezdolne do opisania jakiegoś ciekawego tematu. Trybuna to nie mój klimat, nie czytam. Lewica.pl nie ma świeżych newsów, to już wpunkt.online ma z tym lepiej. Zdania nie znam, natomiast Polityka to ładnie opakowane ścierwo, drukujące np. Sakowskiego i zafiksowane na centryzmie politycznym, więc żadna alternatywa.
Nowy Obywatel byłby pożyteczny, gdyby nie to, że prowadzą go pisowcy i tam przekierowują sympatie swoich odbiorców. No i nie wolno tam opublikować tekstu antypaństwowego (serio!), bo etatyzm to religia rednacza. To ja już wolę nieironicznie Magazyn Kontakt i Pismo.
"Gdyby to kwestie ekonomiczne decydowały o dzietności, to ta byłaby najwyższa w krajach najbogatszych. Jest z kolei na odwrót. "
Wydaje mi się, że PKB nie świadczy o stabilności ekonomicznej.
Ponadto, w wyraźnie patriarchalnych państwach może być tak, że - jeśli kobieta “nie przejmuje się” stabilnością ekonomiczną aż tak, by mialo to wpływ na decyzję o dziecku, to wydaje mi się, że może to wpływać na decyzję mężczyzny, które czuje się zobligowany do “zapewnienia bytu rodzinie” w neoliberalnym świecie często bez pewnej, niezłej, spokojnej pracy, możliwości bezproblemowej jej zmiany itd.
Wydaje mi się, że PKB nie świadczy o stabilności ekonomicznej.
+1
Dzieci kosztują, i to niemało. Szczególnie patrząc na pokolenie, które wychowało dzieci z roczników 80-90+, kiedy to wyścig szczurów się zaczynał. Rodzice starali się wtedy poświęcać siebie na rzecz lepszego startu dzieci, tzn. różne wyjazdy, kolonie, nierzadko za granicę, lekcje języków, korepetycje. Wreszcie „mogli się zacząć bogacić”, a zachód otworzył wrota do wolności ich i ich dzieci przede wszystkim.
Z mojego otoczenia obserwacje są takie, żę rodzice za zarobione pieniądze starali się zrobić dobrze dzieciom, a sobie nie, poświęcając się. Ale rodzice w zasadzie lepszego życia nie znali, bo wcześniej była raczej bieda i byli przyzwyczajeni do tej biedy, więc dla nich to nawet mogło nie być takie duże poświęcenie - po prostu nie dogadzanie sobie było dla nich normą i nie było to aż takie trudne. Ale już swoim dzieciom chcieli dogadzać, żeby miały lepszy start niż oni sami. No i te dzieci, dzisiaj już dorosłe osoby, chcąc mieć swoje dzieci, chcą dać im jeszcze lepszą przyszłośc, niż sami dostali. A, że koszty życia są niemałe, to niestety, ale w takim razie trzeba będzie zejść z dotychczasowych standardów dla siebie, bo kasy na dogadzanie i dzieciom i sobie nie ma. A wyścig szczurów rozpędził się srogo. Wszyscy zakłądamy sobie pętle na szyję chcąc wysłać dzieci wszędzie i nauczyć wszystkiego, a to kosztuje i to kosztuje dużo. I chcąc nie chcąc jeszcze bardziej rozpędzamy tę maszynę. A my boimy się rodzicielstwa, bo utrzymanie tempa wzrostu zajebistości dzieci kosztuje, a na odmówienie sobie dotychczasowego życia (np. bezdzietni mogą pojeździć na wakacje, bo odpada wiele wydatków), żeby stać nas było na dzieci, nie mamy ochoty. Inna sprawa, że niestety niektóre dzieci, na które rodzice mieli pieniądze już są po drugiej stronie, po założeniu pętli (przez nas), bo ile takie dziecko wytrzyma dodatkowych zajęć?
Taki trochę słowotok, ale nie mam siły na redakcję. Ogólnie puenta jest taka, że jakby było 2000+ na dzieci, to wtedy bym się poważnie zastanowił, bo ogólnie to chciałbym dzieci, ale one są naprawdę drogie. Szczególnie przy aktualnym chorym stylu życia, jaki narzucamy sobie nawzajem, a system, zarówno państwowy jak i korporacyjny stara się uniemożliwić nam jego odrzucenie.
Dziwny ten portal. Pachnie jakimś entryzmem do nowego rodzaju New Age, tylko w innym opakowaniu. Z jednej strony to “tylko” newsy, z drugiej ich dobór i pomieszanie naracji faktograficznej z komentarzem… wyczuwam bullszit.
Tak, zgoda, już nazwa jest dziwna – ezo, metafizo, New Age’owy vibe. Tylko to nb. w nawiązaniu – wciąż piszę odpowiedź na Twój komentarz ad. wiarygodnych publikatorów (generalnie przyjmuję krytykę, bo już naprawdę nie za bardzo jest w czym jakościowym wybierać, więc to takie “najlepsze ze złych” i dziena za wpunkt.online!) – gdzie się teraz obejrzeć, aby wiarygodne, zrównoważone, pogłębione i nieudramatyzowane wiadomości/opinie czerpać z WWW choćby trochę zbieżne ze światopoglądem (bezideowych jest chyba więcej). Ot, po prostu – [samo]krytycyzm jako skill.
Szczerze? Ja już chyba nikomu nie wierzę. Mam po prostu pomapowane - aha, wiem że źródło X ma bias na X, ale z kolei źródło Y jest znane z rzetelności na tyle że przynajmniej nie przekręci zdania, ale z kolei lepiej im nie ufać w newsy spoza zakresu Z… i tak dalej. A potem i tak nie chce mi się niczego weryfikować bo to męczące.
Totalnie Twoje zdrowie! Tu podobnie. No i error polega na tym, że właściwie możnaby przestać odbierać media poza tzw. depeszami prasowymi, wyłącznie suchymi faktami. Tak też można, acz mam wrażenie, iż to “wykorzenia” – nie adresuje wyższych, wysublimowanych potrzeb wg piramidy Maslowa, zero wspólnoty i “człek chłodnieje”.
Tym niemniej, jeśli masz np. ukonstytuowany światopogląd (w sensie, że to nie jest alienacja-zobojętnienie-anomia, a “tylko” b. krytyczna, lecz w jakiś sposób metodyczna, “algorytmizowalna” postawa wobec świata), wówczas IMHO to nadal niemało – i można mieć nadzieję bądź to na budowę właśnie filtru, który by odsiewał/rankingował te zbiasowane newsy/opinie (np. a`la Scorefile, Shinigami Eyes czy ew. Killfile, DNI lists – czego nie jestem wielkim fanem, gdyż IMHO Cancel Culture ma swój cywilizacyjny zestaw fallacies; może też tolerancja na zdania odrębne via wolterianizm, protosymetryzm), bądź to idealnie stworzyć własne medium/agregator, które by interpretowały rzeczywistość według tegoż (choć to pretty gigantyczna praca, tyle, że zapewne wartościowa – jeśli dana osoba ma “przemyślane horyzonty”, natomiast “tylko” nie ma reprezentacji, wówczas stanowi “ziarno kondensacji myśli krytycznej/odrębnej”, wnosi “ferment intelektualny”) – w sumie, Szmer itp. social news aggregators są taką platformą, tyle, że tu gros pozostaje na privie. Świta, że ktoś wniósł taki projekt, aby zdemokratyzować i usuwerennić cyfrowo algorytmy rekomendacyjne; m.in. taka pracka.
To, co odróżnia m.in. Wolnościowcx od followersów polityk większościowych (“Lemingów”), to indywidualizm, też via pluralizm i zniuansowanie – u tych drugich panuje, mam wrażenie, skłonność do pewnego konformizmu, groupthinku, “szerokich namiotów”, też “zginania karku” – być może via tolerancja dla hierarchii, wykładni ex cathedra, autorytaryzmów czy może… fatalizmu, który im drenuje sprawczość.
BTW, jedna obserwacja ad. wpunkt.online – co najmniej część publicystx ta sama, co w “Trybunie Ludu” (Izabela Sz., Ikon, Xavier W., …).
Podrzucę jeszcze jedno Progresywne medium: europejska sieć Euractiv, w tym polskojęzyczna wersja (później już inne europejskie anglojęzyczne media, w tym grassrootsowe).
Ikon i Xavier to z lodówek gdzieniegdzie wychodzą… To raczej media chcą ich tekstów, nie odwrotnie.
A MNIE NAWET GŁUPI CZAS KULTURY NIE CHCE PUBLIKOWAĆ
Nie no dobra, kurde, bo dogrzebią się do tego i zobaczą że piszę “głupi”. A nawet nie uważam że jest głupi. Albo Dwutygodnik. No nie jest głupi ale czasem mogliby na maila odpowiedzieć…
Mnie stronka właśnie z tego powodu zainteresowała, wolę nie-kościółkową duchowość i gadkę o “dobrze i prawdzie” niż smutny neoliberalny świat gdzie nic poza własnym ego nie ma znaczenia, a altruizm i budowanie społeczności jest stratą czasu. Niestety jestem rozczarowana, bo rozpisują się o “szajkach migrantów” i “wciskaniu dzieciom hormonów” zgodnie z mainstreamową nagonkową narracją :/.
Unia Europejska chce uczynić internet bardziej przyjaznym miejscem dla ludzi i mniejszego biznesu, czyli podmiotów, które dziś są na różne sposoby eksploatowane przez największych graczy dla ich zysku – mówi dr Dorota Głowacka z Fundacji Panoptykon.
To zdanie z tytułu nie znaczy absolutnie nic. W rosji i chinach też tylko blokują nielegalne i niebezpieczne treści. Te przymiotniki nie mają boskiego znaczenia, znaczą to jak ktoś u władzy je zdefiniuje.
Wsadzanie obrońców praw człowieka do więzienia w ramach zastraszenia? Nie, gdy mamy do czynienia z zamykaniem osób, które złamały prawo.
Znacznie trudniej jest na codzień żyć z dysonansami typu: cenzura jest zła, ale czasem niezbędna, a czasem po prostu nie ma nic innego pod ręką. Dlatego tak często widzimy ten zabieg: cenzura w dobrej sprawie nie jest przemocą; manipulacja w dobrej sprawie nie jest manipulacją, itd.
Edit: służy to także podtrzymaniu mitu, że dobrzy ludzie nie robią złych rzeczy.
Ta strategia jest obliczona na demobilizację i przytłoczenie przeciwnika, tj. opozycji. Politycznej, ale też “ulicznej”. I jest w tej chwili duplikowana i powielana przez rozmaite prawicowe agendy w Europie i poza nią. Masz myśleć, że nie ma alternatywy - czy to politycznej, czy społecznej. Masz dać się przygnieść wrażeniu że “oni wygrają”, podczas gdy “ich” władza dosłownie wisi na włosku. Dlatego właśnie próbują zdławić wszelki opór, zanim ten się zmaterializuje. Wmówić ludziom, że bunt po prostu nie ma już sensu, bo starwarsowe Imperium właśnie się narodziło i zaczyna swój marsz ku chwale. I mają szczerą nadzieję, że nie skapniemy się, że to gówno prawda.
Władza Trumpa wisi na włosku nie tylko dlatego, że ma niewielką przewagę w Izbach i wygrał wybory w sumie o kilka milimetrów. Albo że w agencjach federalnych nikt go nie lubi. Ona wisi na włosku dlatego, że Amerykanie są bardziej progresywni niż jego hardline zwolennicy, i że swoje wątłe zwycięstwo zawdzięcza tylko temu, że spora część z tych ludzi została w domu, wkurwiona na fikołki Demokratów. Ale nie znaczy to że będą biernie tolerować to wszystko co pomarańczowy człowiek zrobi. W razie większego buntu Trumpowi zostanie już tylko użycie siły wobec tych ludzi, a to może jeszcze bardziej wyalienować jego moderate wyborców. No i użycie siły wobec własnych obywateli podkopie jego własne narcystyczne mniemanie o sobie - on chce, żeby ludzie go kochali i poważnie wmawia sobie, że masy go uwielbiają.
Pieniądze, czy władza stają się chyba w pewnym momencie tylko narkotykiem. Już nie wiesz po co, już nie cieszysz się hajem i tym na co pozwalają, tylko po prostu chcesz większej dawki.
W pełni się zgadzam, że turbo bogacze czy władcy mają kiepską wyobraźnię i są pozbawieni fantazji. Mniej bym się dziwił jakby realizowali jakieś popierdolone scenariusze niż w sytuacji, gdzie jeśli w ogóle pracują nad jakimiś wielkimi projektami to są tylko zmiany optymalizujące ich przyszłe dochody.
Musk udawał, że ma wizję, że zaryzykuję wszystko byle stanąć na Marsie, ale się okazuje, że chuj, wszystko co może to wpływać na wybory w różnych krajach żeby wygrywały opcje które zmniejszą jego podatki i dadzą mu więcej kontraktów.
Jak ja byłbym miliarderem, to wykupiłbym wszystkie (lub możliwie najwięcej) przestrzeni reklamowych w Polsce i na każdej napisałbym coś w stylu “i co teraz jebane biedaki hahaha”. A Ty?
Ja bym spełnił prawicową wizję świata i tym razem naprawdę ktoś by opłacał lewackich aktywistów za ich protesty. Ostatnie pokolenie dało radę blokować wisłostradę mając kilkadziesiąt osób? To ja wynająłbym 500 osób i patrzyl jak wszystkie autostrady w kraju są przez miesiąc zablokowane.
Warto byłoby to wrzucić też do !technologia albo !wolnyinternet. Żeby nie pojawiało się wielokrotnie na liście postów wystarczy dorzucić jakiś link (np. do serwisu o którym mowa), albo obrazek :)
publicystyka
Najstarsze
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.