30 lat neoliberalnej papki, 30 lat demonizowanie współpracy i organizowania się pracowników, lata dominacji jednego bardzo politycznego związku zawodowego, rozczarowanie solidnością i transformacja. A potem zdziwienie że u nawet tak mało związków.
Polski pracownik przez długie lata słucha że wrogiem jest drugi pracownik, bo tak działa wojny rynek. Polski pracownik słucha jak to firma zarabiająca miliony nie jest w stanie mu więcej zapłacić bo podatki. Polski pracownik w swojej głupocie myśli że jeśli koszty zatrudnienia będą niższe to w jakiś sposób zarobi więcej. Są nawet ludzie tak głupi z pewnej skrajnej prorosyjskiej partii którzy uważają że jeśli deweloper będzie miał niszę koszty działania to będzie bez powodu obniżał ceny mieszkań.
A to wszystko wynik kiepskiej edukacji. Ludzie, szczególnie młodzi, nie znają swoich praw, myślą że pracodawcy milionerzy to ich sojusznicy, etc.
W ogóle to temat rzeka jak patologiczne i pełne hipokryzji jest myślenie w tym systemie. Z jednej strony wyzywanie ludzi od nierobów, z drugiej uwielbienie dla pasywnego dochodu i spekulantów. No i to ciągle powtarzanie że to wina socjalizmu że ludzie nie pracują i trzeba on dać wędkę a nie rybę, kiedy to w kapitalizmie mamy najwięcej niepracujących klas, a to socjalizm i ruchy lewicowe skupiały się na edukacji, rozwijaniu zwykłych ludzi i walce z ludźmi którzy nie pracują a żerują na cudzej pracy.
Pajonk wylałeś mi to z ust. To kolejny Twój ciekawy komentarz na tym portalu. Chyba zacznę Cię stalkować, haha!
Dodałbym jeszcze o zdradzie kierownictwa i klęsce Solidarności (gorąco polecam książkę „Klęska Solidarności”). Naród tak mocno wy****any przez związek zawodowy, w którym pokładał nadzieje cały świat, przez kolejne dziesięciolecia będzie patrzył z nieufnością na z.z.
Dla Ciebie i dla mnie być może tak tak, ale dla prawicowych rządów, którzy od lat wiele polityczno (i mocno propagandowych) - gospodarczych kwestii opierają na “niezależności energetycznej”, “polskim złocie” itd., być może już nie.
mkfirma a to już zależy od z.z. A związki tworzą pracownicy. Jeśli ci nie interesują się niczym i nie uczestniczą w życiu organizacji, to ta (jej kierownictwo) prędzej czy później przestanie się interesować nimi. Na święta da kalendarz na nowy rok i paczkę na święta (xD) i elo.
Ale po co mają to robić? Żeby mieć takie same zarobki (te ze skladek), ale więcej pracy i kłócić się z prezesem? Jeśli załoga tego nie wymusi, to mała szansa, że ktoś wybierze taką drogę.
Przewodniczący związków zawodowych nie zostali nimi po to, żeby pracować dla związku, tylko po to, żeby mieć pieniądze i wpływy. A nawet jeśli tak nie było na początku ich związkowej kariery, to nic nie deprawuje tak, jak władza.
Mansplaining. 500-800+ na osobę do opieki nad dzieckiem nie wystarczy. Tu potrzeba sensownych żłobków i przedszkoli (łącznie z terapeutycznymi), reformy szkolnictwa, zmiany mentalnej i paru innych rzeczy. “Co libki myślą o 500+” nie ma tu nic do rzeczy, bo to kobieta finalnie zostaje z problemem, a nie “libek” czy “lewak-wolnościowiec” z internetu
No jak facet tłumaczy, że “kobiety wcale nie zostały uwięzione w domach” (a zostały), + ogólnie wydźwięk, że powinny być zadowolone, że dzięki 500+ nie muszą iść do pracy i łaskawie mogą zostać z dziećmi w domu, to jest to mansplaining właśnie. Z artykuł ogólnie przebija wydźwięk, że feminizm to wymysł “histeryzujących” “libków”…
jak znam Xaviera, a kojarzę odrobinkę teksty i nawet poznałem osobiście, to nie spodziewam się antyfeminizmu. Możliwe że stąd moja interpretacja jednak widzę tu atak na “libkowe pierdolenie” ze socjal zły bo 500 czy 800 zł spowoduje masowe robienie dzieci. Jest to beznadziejny program jeśli chodzi o zachęcanie obywateli do płodzenia dzieci ale według danych przytocoznych przez autora nie ma powodu by sądzić, że kobiety zostają zmuszane do siedzenia w domu czy cierpią na chroniczną nieaktywność zawodową. Dla mnie argument i wniosek jest prosty - że nawet przy odrobinie redystrybucji pracownicy będą mogli wybrać bardziej godną pracę i płacę.
Oczywiście że zniechęca, do podjęcia pracy na JAKICHKOLWIEK warunkach wyznaczonych przez pana naszego „Pracodawcę”.
Rozumiem że istniejąobawy z perspektywy feministycznej jednak prawdopodobnie zgodziłbym się z autorem że w wersji liberalnej często służy bardziej kapitalizmowi i liberalizmowi niż feminimizmowi
Domyślam się też że jako facet autor może nie wiedizeć co się dla kobiet zmieniło na gorsze, tylko nie wiem czy to istotne w kontekście czytania o ekspertach rozważąjących czemu redystrybucja nie spowodowała kataklizmu.
ty zostają zmuszane do siedzenia w domu czy cierpią na chroniczną nieaktywność zawodową. Dla mnie argument i wniosek jest prosty - że nawet przy odrobinie redystrybucji pracownicy będą mogli wybrać bardziej godną pracę i płacę.
czytałeś te dane? Wynosi 51,2 i wzrósł zaledwie o 3,2 punkty procentowe - w ciągu 7 lat. I kurcze, tytuł nie brzmi “co zrobić, bo kobiety wróciły na rynek pracy”, “mały, ale wciąż niewystarczający wzrost aktywności zawodowej kobiet” czy chociażby twarde dane “wzrosła aktywizacja zawodowa kobiet”. Nie. Tytuł brzmi “kobiety nie zostały zamknięte w domach”. Mimo, że zostały i jak wynika z przedstawionych danych - bynajmniej nie w małej ilości. Ból dupy jaśnie pana, bo w tym tempie jest szansa, że za wiele pokoleń, jak już naszych wnuków i wnuczek nie będzie na świecie, zrówna się współczynnik aktywizacji kobiet i mężczyzn. Więc żeby tej libkowo-feministycznej tragedii zapobiec, trzeba tym durnym babom już teraz wmówić, że wcale nie zostały zamknięte w domach z powodu patriarchatu czy braku dostępu do usług. Po prostu siedzą sobie w tych domach z własnego wyboru, więc niech nie histeryzują.
I owszem, zawsze można twierdzić, że wcale nie chodziło o dyskryminację kobiet, ale o coś zupełnie innego. Analogicznie jak przy reklamie kleju do tapet można dać półnagą modelkę i dziwić się, że o co chodzi, przecież to dobry klej do tapet. No nie, nie kupuję tego.
Wydaje mi się, że autor jednak się kłóci z tezą, że socjal jest końcem świata i produkuje “nieroby” i “kury domowye” (typowe liberalne spojrzenie), a nie z tym że w polsce jest źle i prawa kobiet są w dupie. No jest, z tego co wiem nigdy dobrze nie było więc fakt że aktywizacja wzrosła mało nie wydaje mi sie szcczególnie istotny kiedy podobno miało zmaleć i cofnąć do średniowiecza przez 500 zł od państwa. W tekśćie autor nie mówi durnym babom że wszystko ok, tlyko libkom że libki dupa cicho i redystrybucja jest ok.
Mam wrażenie że masz problem głównie z formą, która moze ignorować inne problemy ale nie jestem przekonany czy to mansplaining czy jednak po prostu brak odrobiny wrażliwości i wiedzy. Właśnie dlatego, że mimo clickbait tematem nie są prawa kobiet, a wpływy socjalu, który liberałowie zazwyczaj atakują z każdej możliwej strony.
edit: Żeby być zrozumianym - nie zgadzam się z tezą że mansplaining, dopuszczam za to myśl że autor może nie ogarniać tematyki praw kobiet i bagatelizować gdy odnosi się do nich w kontekście praw pracowniczych i pokrewnych bo jak rozumiem głównie to robi.
o więc fakt że aktywizacja wzrosła mało nie wydaje mi sie szcczególnie istotny kiedy podobno miało zmaleć i cofnąć do średniowiecza przez 500 zł od państwa. W tekśćie autor nie mówi durnym babom że wszystko ok, tlyko libkom że libki dupa cicho i redystrybucja jest ok.
Mam wrażenie że masz problem głównie z formą, która moze ignorować inne problemy ale nie jestem przekonany czy to mansplaining czy jednak po prostu brak odrobiny wrażliwości i wiedzy. Właśnie dlatego, że mimo clickbait tematem nie są prawa kobiet, a wpływy socjalu, który liberałowie zazwyczaj atakują z każdej możliwej strony.
wiesz, analogicznie jak da się zrobić reklamę usług remontowych bez zdjęcia półnagiej modelki, tak da się zrobić krytykę neoliberalnego podejścia bez dowalania się do kobiet. Można dyskutować, czy to mansplaining, czy po prostu klasyczny seksizm, ale tekst (wraz z tytułem) w takiej formie zdecydowanie nie jest ok.
A co byś przeredagowała w tym tekście? Poza dodaniem fragmentu o niezbędnych usługach publicznych i dodaniem rzetelnej informacji o danych i że nadal jest źle (tak jak przed świadczeniem). Czy to by ci wystarczyło zeby tekst był ok? Pytam serio. Uczmy się od siebie.
chodziło o instrumentalne potraktowanie kobiet w celu udowodnienia własnych racji (czy to tego, że klej do tapet jest dobry czy tego, że “libki” się mylą, chociaż jedno i drugie można zrealizować w inny sposób)
przede wszystkim tytuł - bo statystycznie tytuł jest czymś, co czyta więcej ludzi. Nawet tych, których temat nie interesuje - ot, po prostu przeglądają szmer, tematyka nie z ich bańki lub nie mają czasu, ale mignie im podczas przeglądania internetu i w głowie zostaje “kobiety jednak nie zostały uwięzione w domach” - co zwyczajnie jest kłamstwem. Wiele kobiet zostało uwięzionych w domach, zwłaszcza w ostatnich latach - kryzys systemu edukacji, pandemia, nierealne wymagania stawiane rodzicom prowadzące de facto do tego, że jedno z nich musi zrezygnować z pracy lub ją ograniczyć, by więcej czasu poświęcić dzieciom itp.
język i forma - ogólnie zazwyczaj unikam tekstów Xaviera, bo nieraz są nastawione na kręcenie gównoburzy i dowalanie się, zamiast na szukanie rozwiązań czy udzielenie realnego (chociażby mentalnego) wsparcia. Generalnie czytanie jego tekstów to trochę jak czytanie gównoburz na twitterze…
właśnie to co mówisz - dać większy nacisk na potrzebę usług publicznych, wymienić jakie to usługi, dodać info, że wiele matek zamiast wzrostu świadczenia wolałoby po prostu sensowny żłobek czy przedszkole w okolicy. Tymczasem masz uwagę o “libkach” szukających “dziury w całym”. Innymi słowy - jest dobrze, a libki się o coś dowalają. No nie, nie jest dobrze, z feministycznego punktu widzenia widzę znacznie więcej dziur w tym xavierowym “całym”
też coś co wymieniłeś, czyli rzetelne dane. W tekście wymieniono współczynnik aktywizacji zawodowej oraz jego wzrost dot. kobiet, ale w przypadku mężczyzn - tylko wzrost. Dlaczego? Dlatego, że takie przedstawienie sprawy daje wrażenie “mężczyźni mają gorzej od kobiet” (3,1 vs 2,9). Nawet nie wiesz, jak często słyszy się teorię o tym, że generalnie kobiety mają dużo lepiej od facetów i że to mężczyźni są dyskryminowani. I to nie w formie “patriarchat dyskryminuje także mężczyzn w niektórych obszarach”, ale w formie tezy ogólnej, by udowodnić, że kobiety są ogólnie “uprzywilejowane” i trzeba z tymi “przywilejami” walczyć. I takie artykuły to woda na młyn dla wszelkiego rodzaju przeciwników równouprawnienia, ktoś sobie znajdzie na szmerze dane “mężczyźni mają gorzej”, a jak chcesz zaprzeczyć - to musisz się na własną rękę naszukać, bo współczynnika aktywizacji zawodowej mężczyzn (już nie pamiętam, 61%? 67%?) w tekście nie podano. Dlaczego? Ano dlatego, że jest wyższy niż ten kobiet i przy obecnym tempie wzrostu, zanim te współczynniki się wyrównają, upłyną dłuugie lata.
To może trochę kwestia podejścia: on się cieszy że nie jest gorzej (w kontrze do osób które popularyzują tezę że świadczenie pogorszyło sytuację), a Ty się wściekasz, że nie jest lepiej i nadal staczamy się w otchłań. Czy to ma związek z płcią? Być może. Ja w każdym razie sama już mam dosyć słuchania jak to mam przejebane. Ale może to nie jest tekst do mnie, tylko do osób które chcą likwidacji świadczenia? Problem w tym kraju jest taki że łatwo się likwiduje, ale nic nie daje się w zamian.
no właśnie gdyby to było optymistyczne, w formie “wzrasta aktywizacja zawodowa kobiet”, to podeszłabym tak jak ty, w imię “brakuje nam pozytywnych wiadmości”. Ale ten wywód ma formę “muszę się do kogoś dojebać”
raczej o tym, że rzekomo kobiety “jednak nie zostały uwięzione w domach”, bo mają 500+. I ogólnie sugestia, jak to baba powinna się cieszyć, że dzięki 500+ może pozostać w domu na łasce i niełasce pana męża, a jakby jednak chciała inaczej i wolała przedszkole i pójście do pracy zamiast 500+, to “histeryzuje” i jest “libką”
Ale w tekście tak nie pisze. Pisze że spadło bezrobocie wśród kobiet- więc zarzut że świadczenie więzi je w domu jest kłamstwem. Pisze też wytłuszczonym drukiem, że na równi ze świadczeniem potrzebne są usługi publiczne- może nie wymienił ich z nazwy, co byłoby bardziej dosadne. Nigdzie nie znalazłam zdania o tym, że kobieta powinna cieszyć się że może zostać na łasce męża…Zupełnie inaczej odbieram ten tekst, ale być może mógł być konkretniejszy…No nie wiem.
Nie wprost, tak samo, jak na reklamie kleju do tapet nie napiszą wprost “umieściiśmy tu półnagą modelkę bo wiemy, że jej widok przyciągnie bardziej, niż widok pudełka kleju”. Ale zasada jest dokładnie ta sama. Plus jak te teksty krytykujące googlowe miasta - zdjęcia pięknej wizualizacji made by google bardziej rzucały się w oczy, niż krytyka polityki Google’a w tekście i tutaj zastosowano podobny zabieg. Zauważyłeś, że tekst Xaviera podoba się głównie mężczyznom i że nie broni go żadna matka zamknięta w domu?
Nie rozumiem porównania ale przemyślę. Ja pracuję z matkami wykluczonymi społecznie od 10 lat, doprawdy w mieście bez bezrobocia, więc z pewnością inaczej to wygląda w większości kraju.
mówię o reakcjach na szmerze. Aczkolwiek mnie, mieszkającą w kilkunastotysięcznym miasteczku powiatowym i cieszącą się z tego z perspektywy wcześniejszego mieszkania na wsi, Xavier nazwał kiedyś “paniusią z dużego miasta” nierozumiejącą problemów. bo widzącą je z “wielkomiejskiej” perspektywy , czy jakoś w ten deseń i to także dotyczyło problemów dotykających głównie kobiet z mniejszych miejscowości. Oczywiście widzianych nie tak, jak je widzą te kobiety, ale jak widzi Pan Xavier “wiedzący lepiej”. Mansplaining nie przestaje być mansplainingiem tylko dlatego, że jeden facet poklepie drugiego faceta po plecach.
Trzebaby najpierw sprawdzić ile użytkowników szmeru to kobiety, ile mężczyźni, z osobistych doświadczeń wydaje mi się, że więcej mężczyzn jest tutaj i dlatego więcej się odzywa, aczkolwiek mogę się mylić.
publicystyka
Najnowsze
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.