Przy obecnym poziomie sterowności i decyzyjności w Razem myślę, że do SLD za chwilę ucieknie Bielat, Olko, Górska, Gosek-Popiołek i Wicha. Zandberg w końcu zaśnie na krześle i tak go zostawią. Zawisza i Konieczny zapomną, że są w jakiejś partii. Matysiak trafi do któregoś z mniej twardogłowych następców PiSu po tym jak rozpadną się z powodu braku subwencji i wewnętrznej walki. Rada Krajowa będzie debatować nad treścią referendum opiniotwórczego o wyjściu z klubu nie krócej niż do 2026.
Szczerze nawet miła by była taka razemifikacja Nowej Lewicy. Szkoda tylko by było że samej Razem w takim wypadku by nie było. Polska potrzebuje też jakiejś opozycji na lewo od rządu a bez Razem takiej raczej nie ma w Sejmie.
Czasem coś musi się skończyć, żeby zrobić miejsce na coś nowego. Ta razemifikacja nie zmieniłaby wiele w SLD, bo wymienione posłanki obsługują głównie wielkomiejski elektorat (z wyjątkiem Wichy i Górskiej, ale one wydają się być mocno po stronie wejścia do rządu z libkami i nie zajmują się problemami powiatowymi).
Mam wrażenie, że głównym problemem współczesnej lewicy jest skupienie na wielkich miastach i kompletne niezrozumienie wsi - co nie znaczy, że SLD było cacy
Razem jest sparaliżowane strachem, że jak tylko zaczną mówić językiem dla prowincji, to im wielkomiejska banieczka ucieknie, a to przecież core elektorat. Dlatego spychają Matysiak do rowu - ona temu elektoratowi po prostu śmierdzi sklepem Dino i starymi babami.
Ciężko nie odnieść wrażenia, że myślą, że prawie każda mniejszość musi na nich głosować, bo to niemożliwe, że mogą głosować przywiązując większą wagę do postrzeganego przez siebie interesu ekonomicznego. Jestem też święcie przekonany, że nikt tam nie rozmawia regularnie z ludźmi mieszkającymi >100km od wielkich miast. Czasem sobie cykną fotkę ze związkowcami i tyle.
Razem wspierało strajki w Kauflandzie w Iławie, Goleniowie i Sosnowcu, więc daruj sobie te chłopomańskie wyobrażenia o “języku prowincji” w stylu Okraski. Matysiak jest zwalczana nie za wspieranie robotników tylko za kumplowanie się z elitami PiS.
“Sprawy światopoglądowe” czyli wszystko co nie dotyczy bezpośrednio cishet mężczyzn. Ja już rzygam od tłumaczenia lewicowym kolesiom, że nie ma czegoś takiego jak “idpol” i “sprawy światopoglądowe”. Aborcja, czy równość małżeńska to sprawy socjalno-bytowe. Także takie wyśmiewane feminatywy dotyczą pracy i równości ekonomicznej.
Ja bym powiedział że idpol istnieje tylko dotyczy głównie liberalnych polityków próbujących sie przypodobać grupom marginalizowanym jednocześnie nie proponującac faktycznych rozwiązań.
A co do „spraw światopoglądowych”. Samo rozdzielenie „spraw ekonomicznych” i „światopoglądowych” to narzucona przez kapitał dystynkcja w której „sprawy ekonomicnze” są czysto naukowymi racjonalnymi decyzjami w przeciwieństwie do tych „światopoglądowych” emocjonalnych decyzji.
Moje potoczne i lokalne obserwacje są takie, że wieś nie jest lewicowa, tylko jak już anarchiczno-konserwatywna – nieufność przede wszystkim wobec struktur symbolicznych (jak np. kultura, samorozwój, nauka) i formalnych (jak np. instytucje i instrumenty rozwojowe), za wyjątkiem, wybiórczo i niekonsekwentnie, Kościoła i religii. Skutek jest taki, że przeciętny bolandzki chłop nie pomyśli ani o budowie spółdzielni (gdyż nie ufa sąsiadom), ani o modernizacji gospodarstwa (gdyż nie ufa nowinkom, ceni sobie bezpieczeństwo status quo, niejednokrotnie jest uzależniony). W chwili, gdy podstawy jego bytu się zachwieją, np. wskutek konkurencji, globalizacji, rolnictwa wielkoobszarowego, zmian klimatycznych, Zielonego Ładu, Dyrektywy Bioróżnorodnościowej – popadnie w degenerację, ewentualnie najmie się u latyfundysty (tylko tam jest i tak niższa chłonność pracy). Laboratorium socjologiczne – wsie popegeerowskie w wersji light (nie tak gwałtownie). Uważam, że za naszego życia zobaczymy fale migracji małorolnych do miast z pełnym tego faktu zestawem następstw – “ekonomia alterobwarzanka”: zinklasowani wielkomiejscy na suburbia (dawniej: zdeklasowani wielkomiejscy na emigrację na zmywak), zdeklasowani chłopi do miast lub do sektorów pozarolniczych, może do usług. Sorry za brutalną szczerość, lecz wątpię, aby to jakościowo odmieniło ich mentalność. Chłop jest też “powierzchownie alterempatyczny” – nieobojętny na ludzką tragedię, lecz ze skokowo wyższym progiem bólu (pies czy krowa sobie mogą przeżyć życie na łańcuchu, zaś dziecko w patorodzinie – luz).
Szczerze, jakbym nie chciał, to nie umiem odpowiedzieć, co i od czego tu zależy. Właśnie i dlatego odpuściłem sobie z politykami uniwersalistycznymi (apelowaniem do ludzi, adresowaniem ich mentalności, targetowaniem postulatów), aby móc od tego wyabstrahować. Wybieram bańki. :-P
Masz na myśli, że opozycja światopoglądowa miasto-wieś istnieć musi, a akurat my wylosowaliśmy: wielkomiejscy = liberałowie? To chyba nie imperatyw: www.swissinfo.ch/eng/politics/…/46816694 .
Ktoś tylko dawno temu wspominał, mogę już nie pamiętać dobrze, że jakieś badania socjologiczne robili (czyżby okolice PTE?) i coś tam zależało od wielopokoleniowej historii danego obszaru wiejskiego – była różnica w mentalności, zależnie, jak dawno dany obszar zrzucił feudalizm, czy tam jaka była proporcja ludności migrującej. PGRy, jak wiadomo, konstrukcja z XX w. – “dwu-, trzypokoleniowa efemeryda” – jeszcze inna opowieść.
To trochę brzmi, jakby partia miała działać odgórnie i materializować się tam, gdzie uzna to za stosowne. Wydaje mi się, że partie lewicowe zrodziły się ze zorganizowanych ruchów robotniczych, które zawiązały się w miastach, więc jest to ich tradycyjny bastion. “Chłopskie” ruchy postępowe rodziły się raczej tylko tam, gdzie wyzysk był skrajny i nie dało się go przypisać obcym siłom, a ewidentnie był sprawką lokalnych posiadaczy czy kościoła. U nas przez ostatnie dwieście lat, można było ludzi mamić, że to jednak sprawka obcych, więc władza kościelna i konserwatyzm społeczny dały radę się utrzymać, do tego rządy PRLu zostały ‘mieszaną’ spuściznę…
“Moje potoczne i lokalne obserwacje są takie, że wieś nie jest lewicowa” Wieś nigdy nie była lewicowa, tylko miała swój ruch ludowy. Lewicy z kułakami jest nie po drodze ze względu na różnice klasowe. Było to widoczne podczas niedawnych protestów farmerów - milionerów. Lewica co najwyżej może szukać elektoratu u robotników rolnych lub drobnych rolników, którzy poza maleńkim gospodarstwem pracują też gdzie indziej.
Lewica co najwyżej może szukać elektoratu u robotników rolnych lub drobnych rolników
– drobnym rolnikom może zaproponować postulaty socjoekonomiczne, “emocjonalno-moralnie (narracyjnie) poosłaniać” przed modernizacjami czy racjonalizacjami (dziś: klimatycznymi), lecz już nie obyczajowo-światopoglądowo. Empatyczną wersję “Piątki dla Zwierząt” odrzuca wieś en masse jako “fanaberię”, gdzie figura, autorytet starszych są tam mocne, toteż nie myślmy o np. cywilizowaniu patriarchatu czy tam innych opresji i autorytaryzmów. “Koń droższy baby, jak ziemia droższa życia” – ongiś usłyszałem credo.
Nie chcę siać defetyzmu – do Lewicy zdecydowanie najbliżej, pozwalam sobie na szczerość; mogę się mylić, wiadomo.
Robotnicy rolni (najemni) – uczciwie, nie umiem powiedzieć.
Czas „wsi” wspierającej lewcie chyba już dawno minął i raczej nie wróci, bo kiedyś tą wsią byli głównie chłopi może bardzo mali rolnicy.
Teraz są nawet ci mali rolnicy są jednak podobą kategorią co drobnomieszczaństwo które raczej nigdy duża grupą lewicową nie było.
A co do rolników najemnych, jest to pewnie najbardziej potencjalna grupa wspierających lewice, ale z tego co wiem to jednak jest ich dość mała ilość w polsce.
Pamiętajmy też że na dużej części wsi większąść mieszkańców to zwykli robotnicy najemni a nie rolnicy.
PS: Nie nazwywajmy mieszkańców wśi chłopami, chłopi to specyficzna historyczna klasa społeczna, to troche protekcjonalne.
PSS: Pisząc o wsi nie wspierającej lewicy miałem na myśli głownie rolników, wiejscy robotnicy w dalszym ciągu są grupą możliwie przystępną lewicy.
Już abstrachując od tego, że kretyński jest taki rewanżyzm i mściwość w polityce, nawet jeśli zarzut jest poważny i uzasadniony, to prowadzące mówiły że rozmawiały z Matysiak przed nagraniem tego odcinka i w ich ocenie ona to robi tylko i wyłącznie żeby grać na siebie nie zważając na szkodę partii. Co zgadzałoby się z tym, co w oświadczeniu napisało Razem, tj. zaproponowali żeby była to inicjatywa na poziomie partyjnym, a nie jej prywatne ustawianie się z Horałą. Więc kto wie, może jej właśnie chodziło o wzbudzenie kontrowersji i zabłyśnięcie w mediach jako polityczka odrzucający neoliberalny “niedasizm”, ale niebędąca jednocześnie zacofaną intelektualnie konserwą, jak kojarzony jest PiS.
Dokładnie. Polityk zawsze gra na siebie. Nie trzeba spędzić wielu lat w Sejmie żeby szybko zarazić się tym bakcylem. Zobacz na takiego Dariusza Jońskiego, ile razy i jak perfidnie zmieniał stronnictwa, dogadując się z kim popadnie. Tylko przy całej swojej ogólnej indolencji intelektualnej wiedział też jak lawirować i długo i cierpliwie przyklejał się do odpowiednich osób, pnąc się powolutku w górę w politycznej grze. Matysiak chciała zrobić to samo tylko na skróty. Zagrała w głupie gry i wygrała głupie nagrody.
Ale oczywiście władze Lewicy również należy prądem.
Komentarz Przemka Witkowskiego: “PiS z pomocą lewicy pisowskiej rozpoczął tej jesieni działania mające na celu rozbicie Lewicy parlamentarnej. Oto kolejny genialny pomysł Rafała Wosia, promujący Paulinę Matysiak na hoho kandydatkę na funkcję Prezydenta RP. Szczególnie ważne jest to w kontekście krążącej w kuluarach koncepcji wystawnie w tych wyborach Agnieszki Dziemianowicz-Bąk. Wiadomo, kolejna kobieta miałaby tu zabrać innej kobiecie głosy trueleftu. Dodamy do tego, że na jesień ma się odbyć referendum w Razem o tym czy partia ta ma pozostać w klubie parlamentarnym Lewicy i zaproszenie kilku kojarzonych z lewicą osób na pisowski odpowiednik Campus Polska czyli konferencję Polska Wielki Projekt. Zdaje się, że skoro PiS nie może podkopać sondaży największej partii Koalicji - PO, zaczyna się aktywne budowanie podkopów pod jej mniejszych koalicjantów, w tym wypadku Lewicy i kuszenie skłóconych z lewicowym głównym nurtem osób wizją “prawdziwej lewicy” w sojuszu z PiS, albo chociaż w kontrze do liberałów. Oczywiście efektem tego nie będzie jakaś nowa sensowna partia, ale coś w rodzaju zaprzyjaźnionej z PiS lewicowej wersji Konfederacji - partii parasolowej dla wszystkich, którzy z najróżniejszych powodów nie odnajdują się w lewicy posteseldowskiej i która to nowa partia zdobyć ma 1-3%, obniżyć o tyle właśnie poparcie dla Lewicy parlamentarnej, w idealnej opcji ściągając ją pod próg, co w efekcie da zero lewicy w Sejmie i potencjał na koalicję PiS-Konfederacja. Ta sama krecia robota czyniona jest w okolicy PSL, poprzez wspieranie konserwatywnej frakcji ludowców i kuszenie Kosiniaka-Kamysza funkcją wicepremiera. Także, fajnie, fajnie, ale wiadomo o co chodzi. Nie dajcie się nabrać na te pompatyczne fantazje i wielkie słowa.”
Nie chcę zaczynać od ad hominem, ale autor tego tekstu jest zatrudniony w ministerstwie kultury i jest beneficjentem obecnego układu.
(jeżu, mówię jak Kaczyński)
Lewica jest w tej sytuacji tylko na własne życzenie bycia podnóżkiem liberałów. Ci korzystają na tym w ten sposób, że dostają gwarantowanego koalicjanta. PiS i Konfederacja kują żelazo, bo nie są kretynami. Chciałbym, żeby lewica też tak umiała.
PO zrobiła sobie rewelacyjny układ, w którym SLD jest dla tych libków, którzy bardziej chcą praw człowieka (ale bez przesady, bo do ludzi na granicy można postrzelać). Ba! PO może robić co chce, a niezadowoleni najwyżej zagłosują na SLD, które i tak finalnie odda swoje głosy Tuskowi. Część tych samych libków na wzmiankę o podwyżce podatków ucieknie głosować na faszystów, którzy też potrafią się ustawić tak, żeby nie być zależnym od PiS i PO.
Razem jest w jeszcze śmieszniejszej sytuacji gdzie coraz bardziej zaczyna przypominać młodzieżówkę SLD dla dorosłych. Piszę to jako jeszcze członek tej młodzieżówki skuszony tym, że nie weszli do rządu. Tutaj też bierze człowieka cynizm i myśli, że chodziło o wyssanie jeszcze trochę składek członkowskich przed włączeniem Razem do SLD.
Razem nie wolno z PiS, ale SLD może z Trzecią Drogą? No ludzie!
Nie wiem czy to coś da. Obecnie w Razem można już zrobić kompas polityczny, bo linia sporu przebiega na osi współpracy z SLD i osi matysiakizmu. Przykładowo: Zandberg chciałby być w lewicowej Konfederacji (pozostać wiecznym komentatorem), bo chce wyjść z klubu, ale Matysiak też złośliwe próbował usunąć z komisji infrastruktury. Mniej tu pewnie ideologii, a więcej strachu o stołki w samej partii - jeden z członków ZK tak się martwi o swój kredyt na nowe wypasione mieszkanie nad jeziorem (z innych mieszkających tam osób znam głównie dentystów i dyrektorów), że na wniosek o referendum w naszym okręgu odpowiedział „w jakiej sytuacji mnie to stawia?”. Byłem tego świadkiem, I shit you not.
Koalicja lewicy z PiS to mrzonki. Kaczyński nie uznaje koalicjantów, a jedynie podwładnych. W polskim systemie politycznym lewica walczy mniej więcej o ten sam elektorat co KO, a samo KO coraz wyraźniej skręca w lewo zarówno w kwestiach “światopoglądowych” jak i ekonomicznych. To już jest mix konserwy i neoliberalolo. To miejsce polityczne zajęła Konfederacja i Hołownia. Nie bardzo też widzę miejsca na socjalną lewice w koalicji z PiS, bo za bardzo nie widzę elektoratu który by na nich głosował. Racje ma Witkowski mogą ugrać najwyżej 1%.
Osobiście nie widze w tym kraju przyszłości dla lewicy partyjnej. SLD i Wiosna pewnie przyłączą się do KO, gdzie już są Zieloni. Razem nie przetrwa do końca kadencji.
To nie mrzonki, po prostu chciałbym, żeby do czasu osiągnięcia większego poparcia stosowali model PSLowski - brak skrupułów w doborze koalicjantów i bezkompromisową obsługa ekonomicznych interesów swojego elektoratu. Przyjęta obecnie ścieżka ani nie daje jakiejkolwiek sprawczości, ani nie zwiększa poparcia. I tak od 20 lat. To pół mojego życia i myślę, że obecnym tempem za 20 lat będę prowadził takie same dyskusje.
Elektorat PiSu jest silą rzeczy różnorodną grupą, bo to aż 1/3 głosujących. Ci którzy nie głosują nie mają w polityce znaczenia, a ostatnie badania opinii od CBOS pokazują, że wśród niezdecydowanych poparcie dla postulatów z gatunku praw człowieka jest i tak dużo niższe niż wśród pisowców więc w lepiej, żeby dalej zostawali w domu. Pisowcy ogółem nie wychodzą w tych badaniach na twardogłowych (stąd moje przypuszczenie, że to wynika z uśrednienia różnorodnej grupy). Wśród elektoratu koalicji rządowej nie ma natomiast elektoratu typowo socjalnego, z którego można by było podkradać poparcie.
Wśród pisowców są tacy, co głosują na nich, bo nie chcą, żeby zamknięto im miejsce pracy. Nie wierzą w wiarygodność lewicy, bo ci od dawna stoją obok ludzi, którzy znowu demontowali i znowu demontują aparat państwowy na najniższych szczeblach. My wiemy, że PiS ich oszukuje, ale co to zmienia? W najlepszym przypadku poszukają alternatywy kiedy faktycznie ktoś poniesie za to konsekwencje, ale to i tak nie będzie lewica, bo nie potrafią ci nic załatwić i zajmują się głównie polaryzującymi tematami.
Szczerze mówiąc nie jestem największym przeciwnikiem włączenia SLD do KO i rozpadu Razem. Na tym etapie są jak koc do gaszenia jakichkolwiek innych lewicowych inicjatyw w Polsce. Nie jestem przekonany, że altlefciarze spod znaku Śpiewaka, DLR i Polskiej Sieci Ekonomii mogą to zrobić, ale chyba nigdy nie mieli tak dobrego momentu i widać, że cośtam próbują się na to przygotować. Nie trawię części tych ludzi, ale politycznie budują się na takich, co chodzą po ziemi i interesują się rzeczami o realnym wpływie na codzienność. Pewnie skończy się na SLD 2: Electric Boogaloo ;)
Ja też uważam że wejście do KO i przeciągnięcie ich bardziej w stronę centrolewicową to jedyna realna opcja. Obecnie podział sceny politycznej nie przebiega już na osi lewica/chadecka prawica ale na osi autorytaryzm/demokracja. W całym zachodnim świecie prawica się faszyzuje a lewica zanika. Najlepiej widać do w USA gdzie Republikanie w tych stanach w których rządzą już otwarcie wprowadzają cenzurę, państwo wyznaniowe i chcą pozbawiać ludzi prawa do głosowania.
Ja tam jakoś bardzo przywiązany do nie wchodzenia do rządu nie jestem, pod warunkiem zachowania podmiotowosci, czyli w formie ciągłego flirtu z alternatywą, tak jak PSL.
Witkowski jest dobrze ustawiony, odkąd tym krajem rządzi Tusk (nie żeby wcześniej miał jakoś ciężko, bo jako mieszkanicznik od lat żyje z pracy ludzi, którzy płacą mu za to, że muszą gdzieś mieszkać, ale teraz ma jeszcze lepiej).
“Byt kształtuje osobowość - czy jak to szło” Witkowski pisał takie rzeczy także wtedy gdy rządził PiS. Można go nie lubić za wiele rzeczy, ale koniunkturalistą nie jest.
A kiedy próba usunięcia Giertycha za wspieranie pis w sprawach aborcji? Albo całego KO za www.sejm.gov.pl/Sejm9.nsf/agent.xsp?symbol=glosow… albo gazylion innych podobnych. Nie, tak tylko pytam, w przestrzeń. :>
[Czarzasty] Dodał, że celem Lewicy jest wykorzystanie pustostanów w taki sposób, by rozwiązania zadowoliły zarówno właścicieli mieszkań, jak i wynajmujących.
Moim zdaniem lewica nie powinna martwić się o właścicieli.
[Lewandowski] Będą one oferować właścicielom bezpieczny najem, regularne wpłaty czynszu, remonty lokali i wyprowadzenie lokatora, jeżeli będzie z nim problem - podkreślił.
Lewica będzie pomagać właścicielom eksmitować lokatorów. Niezła lewica. :)
Widziałem dziś głosy, że ta metoda automatycznej analizy źródeł finansowania zawiera trochę za dużo uproszczeń z powiązaniami PKD. Stąd sytuacja gdzie największym darczyńcą PSL jest Bakoma, ale przez to, że mają oddzielną spółkę do zarządzania swoimi nieruchomościami, to są klasyfikowani jako deweloper / budowlanka.
Te wpłaty nie były klasyfikowane i podliczane ręcznie, a tylko mała część została sprawdzona. Ktoś napisał skrypt (mały program), który korzysta z publicznych zbiorów danych, między innymi KRS do kodów PKD, które są w tym skrypcie używane do ustalenia czy firma jest w branży budowlanej / nieruchomości.
parlamentarna
Aktywne
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.