W tym kontekście ewentualna rezygnacja przez Biały Dom z kontynuowania programów służących zwiększaniu bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO wydaje się stać w sprzeczności z deklaracjami dotyczącymi obecności amerykańskiej armii w tym regionie Europy.
Zcentralizowane platformy zawsze budzą żądzy “zainteresowanych stron”, jeśli są wystarczająco popularne. I potem trudno jest ludziom się od tego uwolnić. Nie można już w spokoju polecać usług komunikacyjnych, które nie są federowane.
Zdecentralizowane system też, choć oczywiście trudniej je kontrolować (o ile są wystarczająco rozproszone).
Nie można już w spokoju polecać usług komunikacyjnych, które nie są federowane.
Pewnie. Bardzo chciałbym, by istniała realna, zdecentralizowana alternatywa dla Signala, która zapewnia taki sam poziom prywatności i bezpieczeństwa. Ale jeszcze jej nie widziałem. Polecanie osobom korzystającym z Signala czegoś, co nie zapewni im podobnego bezpieczeństwa, jest nieodpowiedzialne.
Zdecentralizowane projekty, które wydają mi się obiecujące w tej przestrzeni (nie mówię, że inne nie istnieją, to bardzo subiektywna lista):
Szczerze to zależy. Z mojego doświadczenia w trakcie eksmisji np. są sytuacje, że z policją da się dogadać. Tak samo trafiają się normalni komornicy. Komornik to w sumie nawet zyskuje jak eksmisję się odwleka, ale trafiają się też antyludzkie złogi, które chcą mieć odfajkowane. Za to praktycznie zawsze najciężej jest dogadać się z wynajmującym/administratorem, który towarzyszy eksmisji. To ostatecznie ich interes by eksmisję przeprowadzić.
Czyli patrząc na pierwszą turę, to pierwsza czwórka, jakieś 80% głosów to wszystko wyborcy prawackorynkowi, czyli tacy których dojście do koryta oznacza że zwykli ludzie będą jeszcze bardziej gnojeni przez system?
Jak widać, pan poseł Grzegorz Braun świetnie sobie radzi bez tej przystawki pisowskiej zwanej “neoKonfederacją” i znakomicie tępi żydokomunę, eurokomunę i ukromunę.
Trochę dziwne że lokalne organizacje są tak mocno związane z tak odległym geograficznie kapitałem, oraz że przez tyle lat jakoś nie próbowały dywersyfikować źródła finansowania.
UNHCR, WHO to globalne organizacje na których wisi wiele lokalizacji lokalnych bo innych źródeł finansowania po prostu nie ma. Kiedy ostatnio przekazałeś fundusze na organizację wspierające ofiary przemocy seksualnej, czy udostępniającą darmowe testy na HIV, albo dokarmiającą i edukującą dzieci w jakiejś trudnej okolicy czy zajmującą się inną mało atrakcyjną sprawą? Oczekiwanie, że każda z tych organizacji będzie prowadziła skuteczny fundrising jest nierealne i prowadzi do reprodukcji kapitalistycznych patologii w obszarach gdzie jest ona szczególnie szkodliwa.
Prawda jest taka, że opcje to: globalnie sponsorzy i państwa delegujące swoje zdania do NGOsów i je finansujące, biznes/filantropia próbujące je zaprzęc do swoich celów i porzucające jeśli zawieje z innej strony albo mogą zagrozić biznesowi np. krytykując zasadnicze powody złego stanu rzeczy, albo w końcu datki ludzi. Tyle, że w wielu miejscach świata, w tym u nas, poza okazjonalnym zrywem nie ma zwyczaju długofalowego wspierania organizacji, a wielu też nawet po prostu na to nie stać. Koniec końców kończymy z organizacjami, które żeby móc realizować istotne działania muszą korzystać z zaplecza w postaci globalnych organizacji pomocowych. Absolutnie nie sądzę, że to dobre, po prostu nie rozumiem, czemu to ludzi zaskakuje.
Mam kilka zleceń stałych, w tym jedno między innymi na szmer 😉 więc staram się coś tam dorzucać na inicjatyw globalne i lokalne. No trochę jestem zaskoczony że tak wiele NGOsow było w tak dużej mierze uzależnionych do źródełka wujka Sama a nie ze środków z EU.
A to uszanowanko, zwracam honor ;] OK, rozumiem zaskoczenie, faktycznie to raczej nigdy nie było coś funkcjonującego w powszechnej świadomości. Z mojej perspektywy - to część “soft power” Stanów Zjednoczonych; za pieniędzmi szła też kadra, wpływ na to co i jak jest robione, więc nie była to po prostu akcja charytatywna, ale ich sposób globalnego wpływu. Z dwojga złego osobiście wolę to, niż rosyjską kolbę karabinu, niż chińską inwestycję. Natomiast na pewno - obnaży to słabość lokalnych organizacji i tego ile UE inwestuje w rozwój społeczeństwa lokalnie i globalnie, oraz w jakiej skali robią to inne mocarstwa. Skądś te środki muszą pochodzić, w wielu miejscach na świecie nie wystarczy po prostu samoorganizacja, a warunki ekonomiczne nie pozwalają na profesjonalizację “pozarządówki”. Chociaż też z drugiej strony - to może wymusić jej rozkwit.
Sorry, że tak nieskładnie, ale z jednej strony jest to ważna i interesująca dla mnie kwestia (pracuję głównie dla NGO), z drugiej… pracuję dla NGO i brakuje mi czasu na porządne przemyślenie tematu i dyskusję :D
Praca dla NGO to jest Twoje główne źródło dochodu, czy parasz się jakąś pracą najemna? Zacząłem słuchać podcstu z Tobą w gilotynie ale nie udało mi się go dokończyć 😉 też przez brak czasu w sumie.
Już prędzej Ikonowicz, bo Szumi, już nawet pomijając inne zastrzeżenia do niego, jest mało znany. Gdyby całość lewicy poparła takiego Ikona to by coś tam sensownego faktycznie uciułał. Co oczywiście się nie stanie.
Ale nie stanie się głównie dlatego że Ikonowicz słynie ze swojej legendarnej nieumiejętności współpracy z innymi lewakami. Kampania prezydencka to tylko z pozoru one man show - musisz dogadywać się choćby ze swoim sztabem i go słuchać, a kogo kiedykolwiek słucha Ikon? W efekcie sam by swój wysiłek położył i to bez pomocy reszty lewicy.
Nie sądzę żeby Ikonowicz był bardziej znany niż Szumlewicz. Ikonowicz był rozpoznawalny w latach 90-tych i kojarzą go głównie ludzie po 40-tce. Młodsi będą bardziej kojarzyć Szumlewicza, który dużo bardziej był widoczny w internetach w ostatnich latach.
oko.press
Ważne