Chciałbym usłyszeć to “You gotta be shitting me” rozlegające się właśnie w biurach amerykańskich agencji wywiadowczych. Czekam zakazu wszelkich chińskich apek, i wyłonienia się nowej popularnej “Poradnik małego Khmera”. W Polsce wybuch popularności zacznie się w Krakowie.
Zajebiste, że wystarczy, że chińska apka wyświetli Trumpowi wysoki numerek fanów, żeby kształtować jego decyzje polityczne. Nie żeby mogli zupełnie dowolnie wybierać co mu się tam pokaże…
W napisaniu części oprogramowania, która by za to odpowiadała - ze względu na zdecentralizowaną strukturę platformy (tzn. że treść generalnie ma być jednocześnie wyświetlana na wielu serwerach).
Czy planuje? Od zanim powstał szmer. Jest to jednak zależne od pracy deweloperów i nie jest to proste. Z powodu złożoności potrzebnych rozwiązań konsekwentnie uciekają od kwestii od jakichś 5 lat.
Wybory to w tym wypadku właśnie mechanizm budowania partii. Patrzysz, kto jest gotów stać te godziny na mrozie i zbierać podpisy, kto to robi najskuteczniej itd. Odpuszczając wybory tym bardziej nie odbudowaliby poczucia entuzjazmu, a wycofania się i jeszcze głębszej porażki. Jest to też stopniowe budowanie w społeczeństwie świadomości istnienia i działania partii i jej argumentacji, bo coś tam zawsze przy okazji pogadają i do kogoś nowego może dotrą. Więc wysyła się ludzi do stania na mrozie, bo tego wymaga logika partyjna, czy dowolnego innego organizowania. Niezależnie od wyniku i poziomu awersji do partii - sądzę, że ma to sens, dla nich na pewno.
Już prędzej Ikonowicz, bo Szumi, już nawet pomijając inne zastrzeżenia do niego, jest mało znany. Gdyby całość lewicy poparła takiego Ikona to by coś tam sensownego faktycznie uciułał. Co oczywiście się nie stanie.
Kto by pomyślał, że potężna populacja bezdomnych i skrajnie wysokie czynsze zaraz obok rezydencji za miliony mogą prowadzić do jakichś tarć społecznych? /s
Zdążyło mi się pracować jako “manager” ~10osobowego zespołu i nie rozumiem skąd przekonanie wszelkiego szefostwa, że w biurze ludzie bardziej pracują. Chyba, że chodzi o to, że więcej wysiłku wkładają w upawnianie się, że wygląda, jakby pracowali. Jeśli ktoś nie potrafi wyznaczać celów we współpracy z zespołem i realizować ich w zaplanowanych ramach, to pozostaje tyrania i wiszenie ludziom nad głową w biurze… Nie żebym twierdził, że sam jestem jakimś zajebistym managerem, bo nie jestem, ale też na dobrą sprawę nie miałem w tym kierunku żadnego szkolenia nigdy a sporo z tych ludzi przeszło >>szkoły<< i z rękawa sypie nazwami różnych bezużytecznych metodologii dojeżdżania pracownika.