@SceNtriC@muzykaklubowa jak pokazywali buldozery zgarniajace resztki rusztowania to myslalem, ze posprzataja to do golego placu, a oni zrobili z tego element scenografii, skubancy 🤣to bedzie ikoniczny kadr ;) "triumf muzyki nad przeciwnosciami losu" czy cos 😛
@SceNtriC zobacz to... nasze muzyczne swiaty sa blizej niz by sie moglo wydawac (dobra, wiem, ze dla Ciebie #Metallica to pewnie bajeczki na dobranoc dla dzieci xD )
scene glowna na #Tomorrowland uratowala... Metallica i ich scena, przygotowana specjalnie do szybkiego transportu i montazu / demontazu na stadionach :D
"TML spokesperson has just released an official statement confirming our Metallica scoop.🔥
The Tomorrowland site has been a race against time since Wednesday evening. The iconic main stage, originally 45 meters high and 160 meters wide, was destroyed in a major fire. What remains is nothing but twisted steel and soot. Nevertheless, the organizers are doing everything they can to open the festival on time, and they’re succeeding, thanks in part to help from an unexpected source: stage elements from the American metal band Metallica are being used for the new main stage. This was confirmed by spokesperson Debby Wilmsen and by the company Stageco."
W tym tygodniu słuchałem naprawdę dużo, ale nie na tyle dużo, abym miał kilkupostową listę. Tym niemniej, jest trochę rzeczy, które polecam przesłuchać.
Lja, album "Til Avsky For Livet" - podchodziłem bez oczekiwań, a dostałem surowy, źle nagrany (ale tutaj to zaleta), wściekły black metal, przywołujący wczesną scenę BM. A to album z 2006 roku, norweski, więc... w sumie daleko od tego wyobrażenia nie jesteśmy. Naprawdę mocno zniekształcone gitary, pewien chaos, niekoniecznie ogromna agresja, gdzieś tam napierdzielająca perkusja i od czasu czasu totalny krzyk do mikrofonu. Fajne, miło się tego słucha.
Benighted, album "Identisick" - znałem zespół (nie wiedziałem tylko, że to Francuzi), więc mniej więcej wiedziałem, żeby spodziewać się niskiego growlu i ekstremalnego (wręcz czasem technicznego) death metalu, w tym gutturali. Nie jest to najlepsza płyta na świecie, ale dobrze brzmi w słuchawkach i jako tło do pracy.
Kvaen, album "The Funeral Pyre" - o zespole już kiedyś pozytywnie się wypowiadałem, a ta płyta to potwierdza. Black metal nieprzesadzony w żadną stronę, z wchodzącymi w głowę melodiami, bardzo angażujący, warty posłuchania, nawet jeśli nie jesteście fanami gatunku.
Night Shall Drape Us, album "Lunatic Choir" - kolejny album z serii "trafiłem przypadkiem, spodobała się okładka, zostałem na dłużej". Niby znowu jest to po prostu black metal, ale ma w sobie energię złości i tempo, które lubię. Czuć, że ta muzyka, do czegoś dąży i wzmaga napięcie. Melodyjki są, choć leciutko zepchnięte do tła. Polecam sprawdzić, jeśli lubicie melodyjny lub prawie melodyjny black metal. Tak, przypomina mi to czasem Mgłę.
Hour Penance, album "Paradogma" - potężny death metal, z bardzo szybką perkusją i nawalaniem wokalem do mikrofonu. Dobrze brzmi.
Jungle Rot - nie wiem czemu, spodziewałem się tematów typu Dead Kennedys, a to przecież amerykański death metal. Dobrze zagrany, niewirtuozerski, ale też świetnie brzmi.
Finntroll - fanem nie zostanę, ale jest to naprawdę skoczne. Cięższy folk metal to chyba najlepsze określenie, jeśli ktoś nie zna tego - mimo wszystko chyba rozpoznawalnego - zespołu.
Induction - świetny do słuchania power metal z chwytliwymi momentami. Poza tym to po prostu standardowy power metal, ale przyznaję, że lubię takie granie.
Wisdom in chains - solidny, energiczny ostrzejszy punk.