Nie. Bo nie widzę różnicy między takim “manipulowaniem”, a np. chodzeniem od domu do domu i rozmawianiem o kandydacie/kandydatce. To też organizacja, też przez kampanię, też tysięcy ludzi, też w celu wpłynięcia na wynik wyborów. Ale absolutnie nie pasuje mi na to termin “manipulowanie głosami wyborców”.
No nie zgodzę się. Jest kolosalna różnica pomiędzy door to door, w którym intencja jest z góry znana, a pozorowaniem autentycznych interakcji nadużywając anonimowości Internetu.