wydaje mi się że właśnie zaczęliśmy niedawno od tego odstępować za sprawą UE, w moim planie miałem wliczony w cenę “Social Pass” z darmowym dostępem do kilkunastu komunikatorów i stron, ale od ubiegłego sierpnia nie mogą już go oferować, zniknęły też opcjonalne analogiczne pakiety na muzykę, wideo i tak dalej.
Co prawda Unia Europejska robi raz dobrze, raz źle – na przykład, wprowadza RODO czy DSA/DMA i przymierza się do AI Act, z drugiej strony chce wprowadzić nam konia trojańskiego w postaci Chat Control. To wszyscy wiemy. Ale to, że Unia Europejska zakazała “social passów”, z pewnością można uznać za dobrą rzecz. Inaczej podchodzi do tego podlinkowany wcześniej Spider’s Web, który marudzi, że “oferty przestaną być atrakcyjne” i że “wszyscy na tym stracimy”.
Model zero rating jest wtedy, gdy oferowane są za darmo usługi, za które normalnie musielibyśmy płacić. I o ile zrozumiałbym to w przypadku np. wezwania pogotowia do leżącego człowieka na przystanku (w końcu, prawo nakazuje mi zareagować jeżeli coś takiego zauważę!) – tak kompletnie nie mogę pojąć tego, że operatorzy mogli również podobny model wykorzystać w przypadku korpomediów czy korpokomunikatorów, które za nic w życiu nie oferują usługi wezwania karetki, straży pożarnej czy policji na miejsce zdarzenia (choć patrząc na co niektórych, Facebook i Instagram to cały świat i niczego innego tacy ludzie nie widzą, nawet wcześniej wspomnianych ludzi na przystankach, palących się domów czy innych niebezpiecznych sytuacji).
Z operatorskiego punktu widzenia, Internet nigdy nie był neutralny.
Open peering nie jest darmowy, choć płaci się tylko za uczestnictwo + za drogę dotarcia do punktu wymiany.
Dostęp przez dostawcę Tier 1 do tanich nie należy.
Kiepski wieści dla małych, niezależnych stron. Pamiętajmy jednak, że zawsze mogło być gorzej 😅:
Brytyjska “ustawa o bezpieczeństwie w sieci” już zaczeła wybijać niezależne strony internetowe. Na początek na szmelc idzie forum GamingOnLinux [1] oraz forum rowerowe LFGSS [2].
UK to tragikomedia o tym, jak to wyjście z UE miało dać im wolność i rozluźnienie, a skończyło się wszystko jeszcze mocniejszą neoliberalną zmianą i jeszcze większą wiarą w wielki kapitał, liberalizm gospodarczy i przekazywanie władzy w ręce wielkiego kapitału.
@harcesz threads ma tyle, ile powie - nie widziałem jeszcze żadnych miarodajnych (zewnętrznych) źródeł/audytów; jeśli takie są, to pls podeślij :)
Natomiast chodzi mi nie tyle o porównanie 1:1 samej wielkości platform, a o to, że Threads za bardzo nie rośnie (zassali co się dało z IG i na razie tyle), a Bsky rośnie.
Takie zestawienia można (i należy) robić, ale w przypadku tak niedojrzałych jeszcze ekosystemów i braku zewnętrznego audytu, nigdy nie będą w pełni miarodajne i wiarygodne.
(co oczywiście nie oznacza, że algorytmy mety nie chachmęcą przy pokazywaniu/ukrywaniu użytkownikom treści)
W zasadzie każda komercyjna sieć ma tyle ile powie, albo sobie wygeneruje. Liczby mety zresztą już dawno kwestionowały organizacje reklamodawców. Ale wobec o rząd wielkości większej sieci ciężko mówić, że nikogo tam nie ma.
Próbowali mówić o “zwiększeniu wolności słowa”, nie o tym, że oznacza to przyzwolenie na określanie kobiet przedmiotami, a osób queerowych jeszcze gorzej…
Jednocześnie wzmianka o Luigim to dość, żeby stracić konto. “Ciekawe.”
Nie bardzo rozumiem o co chodzi w twoim poście, ale jeśli chodzi o alternatywy to mamy fediwersum oraz bluesky’a, które można rozpromować szerszemu gronu w celu zmiejszenia efektu sieciowego.
Nie ma i prawdopodobnie nie będzie alternatywy wobec korpomediów społecznościowych jeżeli chce się dotrzeć do większego grona osób, zwłaszcza nieprzekonanych i mających więcej niż 35 lat. A w banieczce nikomu nie chce się siedzieć, albo na 20 różnych stronach.
jeśli chodzi o płatne subskrypcje na fb - to już praca, a w pracy kalkulujesz opłacalność.
To trochę jak tłumaczyć właścicielowi np. pizzerii, że powinien otworzyć lokal tuż pod twoim domem w głębi lasu, bo Ty jesteś jego usługami zainteresowany - no spoko, ale z ciebie jednego się nie utrzyma, więc będzie się trzymał tej pizzerii w mieście nawet, jeśli miasta nie lubi
Tzw. treści sponsorowane. Płacisz jakąś kwotę i wtedy post się pokazuje większej grupie osób, również nieobserwujących twojej strony na podstawie danych demograficznych (płeć, wiek, wykształcenie, lokalizacja), zainteresowań czy nawet jakichś informacji typu zachowania konsumenckie.
Oczywiście że nie udało mi się namówić nikogo. Mimo licznych prób. I prawdopodobnie się już nie uda. Niektórzy próbowali i się wycofali, niektórym nie chciało się nawet próbować. Inicjalnie był czasem nawet entuzjazm, ale malał z każdą chwilą, aż ludzie w końcu odpadali i zostawiali te konta samym sobie.
Lista powodów z cytatami poniżej. I to wcale nie tak, że uważam wszystkie te powody za bzdurne.
“tam nikogo nie ma”
“nie wiem jak się tego używa i nie chce mi się dowiadywać / nie wiem o co z tym chodzi i nie chcę wiedzieć”
“źle działa na telefonie / nie ma appki”
“to jakiś klon telegrama???”
“nie będę zakładać kolejnego konta na kolejnym portalu, i tak jest już za dużo tych social mediów”
“nie ma tu ludzi których obserwuję na FB/insta i nie namówię ich żeby się przenieśli”
“mam to konto ale nie mam siły postować na wszystkich mediach po kolei, więc postuję na mainstreamowych, bo tam najwięcej ludzi to widzi i mam interakcje”
“byłem tam ale tam są sami ludzie gadający o tym że ten główny internet to zło, a jak są jakieś społeczności tematyczne to malutkie”
“byłam tam ale tam chyba wszyscy są informatykami i gadają o linuxie”
“na mastodonie pokazują się wszystkie posty jak leci i to męczy, bo niektórzy postują co godzinę albo co paręnaście minut i ma się przesycenie”
“na tym fediwersum nie ma odpowiednika serwisów obrazkowych, a ja głównie na takich siedzę (Pinterest/Tumblr/Instagram/coś tam innego)”
“niby spoko ale trzeba opisywać każdy obrazek tym tekstem dla niewidomych, bo inaczej ludzie na ciebie naskakują, a ja nie mam siły/nie chce mi się/nie wiem o co ta afera skoro istnieją AI do tego” (ale ta osoba i tak ma konto i go używa, tylko siedzi na anglojęzycznych przestrzeniach)
Niektóre z tych komentarzy pochodzą od tych samych osób. Jak chodzi o mnie to ja podzielam głównie pogląd o bazie użytkowników: trudno znaleźć ludzi postujących aktywnie, którzy nie byliby geekami albo miłośnikami kolei (xD). A jednak na social media wchodzi się nie po to żeby poznawać jeden typ ludzi, a żeby mieć okazję zetknąć się z różnorodnymi perspektywami. Ja dopiero na Facebooku odkryłam różne światy, o których istnieniu nie miałam w życiu pojęcia (jak posty: Aliny Czyżewskiej o mobbingu w instytucjach kultury, Anny Krawczak o systemie pieczy zastępczej, Piotra z profilu “Ukraina: Wojna”, i tak dalej i tak dalej). I fakt, tych ludzi nie namówi się na przesiadkę na inne media, a nawet gdyby, to ich followersi nie pójdą za nimi. W dobie nadprodukcji treści, jeśli znika twój ulubiony influenser, znajdujesz sobie nowego influensera. Musi być efekt skali, a żeby był efekt skali, musi być efekt skali. To błędne koło.
I tak tu siedzę i co jakiś czas namawiam ludzi, ale zauważam, że coraz więcej z nich zaczyna po prostu odchodzić od social mediów - a kiedy słyszą o tym, że mieliby sobie zakładać następne, to uderza ich nagle świadomość, że jest tego przecież i tak już za dużo.
Co do 11 punktu to istnieje Pixelfed, ale tak ogólnie to masz rację.
Aby ktokolwiek przeniósł się na jakiś portal społecznościowy to sam musi mieć tego intencję, bo tak jak będziemy kogoś przekonywać “na siłę”, to z perspektywy tej osoby jest wyłącznie przeskakiwaniem z jednego portalu na drugi w nieskończoność.
Myślę, że warto zwracać (sobie) uwagę, żeby nie promować „przejścia”, a „założenie konta i odwiedzanie go od czasu do czasu”. Dobrym sposobem jest też przypominanie, że pozostawione powiadomienia na e-mail pozwalają się zawołać. No bo faktycznie trzeba być dużo bardziej zdeterminowanym, żeby tamte miejsca porzucić. I jeśli ktoś taki jest to nie wymaga namawiania… sam już przyszedł, albo zaraz przyjdzie, zwykli ludzie jak mają koniecznie wybrać tu czy tam, to w sumie nie dziwię się jeśli wolą tam…
wolnyinternet
Najstarsze
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.