Podejrzewam, że mówi to sporo o “brain drain” z naszego kraju, ale na pewno też o tym jak należałoby budować przekaz polityczny skierowany do szerszego społeczeństwa, a jak obecnie się tego nie robi…
Dałeś mi poważnie do myślenia. Brain drain teoretycznie sobie uświadamiałem, ale dotąd nie wiązałem go z tak konkretnymi efektami. Oprócz tego czynnika mogę wskazać (przydałaby się metaanaliza):
zanieczyszczenie środowiska, zwłaszcza powietrza - są na to badania przyczynowo-skutkowe, ale nie znam analizy korelacji z wynikami badań kompetencji;
dieta, szczególnie żywność wysoko przetworzona (jak wyżej);
stres przewlekły i inne czynniki psychosomatyczne (ditto).
Twoja druga refleksja mocniej mnie poruszyła, zwłaszcza że ostatnio znów się przewija temat wolnościowego elearningu. Ma ona dla mnie trzy implikacje:
Jak wskazałeś, zewnętrzny przekaz agitacyjno-propagandowy trzeba budować na trzech poziomach komplikacji poznawczej.
Do działalności edukacyjnej trzeba - przynajmniej konceptualnie - włączyć podnoszenie kompetencji poznawczych, traktując to jako czynnik upodmiotowienia społeczeństwa.
Najtrudniejszy dla mnie jest wniosek, że ten sam rozkład poziomów kompetencji dotyczy także nas, osób politycznie świadomych i zaangażowanych. Nie wiem na razie, jak ugryźć konsekwencje tego faktu bez popadania w platformizm czy wręcz vanguardyzm. Ale to poważne wyzwanie, które w przewidywalnej przyszłości sobie nigdzie nie pójdzie.
NA razie idę się dokształcić na temat definicji (i potencjalnych sposobów polepszania) poziomów kompetencji wg PIAAC.
To jest cudne. Nie mamy ćwierć bezpośredniego dowodu że opisane zjawisko może w ogóle zachodzić, a ja i tak jestem zachwycona potencjalną prostotą rozwiązania #iwanttobelieve
Gorzej że to może być woda na młyn altmedowców szurów od odgrzybiania, bo to już jest spora gałąź.
sci
Najstarsze
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.