Oglądając różne materiały o black metalu i polecajki na YT, natrafiłem na zespół White Death. Chcąc dowiedzieć się o nich czegoś więcej, zacząłem czytać komentarze i po tym trafiłem na film (jest na YT), w którym na festiwalu Steelfest Open Air 2024:
wokalista występuje prawie nago, mając jakiś łańcuch czy metalową obrożę na penisie
na krzyżu mieli rozszarpane zwłoki kozła lub owcy i rzucali je w publiczność (normalne wielkie kawałki mięsa; były też jelita)
z tyłu na krzyżach (ale bez podwieszenia) przypięci byli nadzy mężczyzna i kobieta
według komentarzy, cuchnęło niemiłosiernie (w końcu świeże zwłoki zwierzęcia)
I mimo że muzyka nawet wpadała w ucho, to już z góry jestem mocno uprzedzony do zespołu. Rozumiem, że dla wielu black metal to nie tylko muzyka, ale też pewna ideologia (czasem mniej lub bardziej wyrażana), że występy sceniczne rządzą się swoimi prawami, że czasem trzeba szokować. Ale cóż - nie kupuję tego i odrzuca mnie to.
Ostatni raz byłem tak zaskoczony, gdy zobaczyłem na YT wyczyny rosyjskiego zespołu Satarial, który przez swoje działania i poglądy musiał ukrywać lub uciekać z Rosji przed władzami. To były koncerty, na których m.in. pani stojąca do góry nogami robiła za świecznik. Możecie się domyślać, gdzie świeca była wetknięta.
I tak, pamiętam o niesławnym występie Gorgorotha w Krakowie w 2004 roku. I żeby nie było - zgłaszanie tego władzom uważam za przesadę. Tym niemniej...
Albo jestem za stary, albo za miękki, ale BM w takiej formie mnie po prostu odrzuca. Nie rozumiem tego i chyba nie chcę zrozumieć. Na szczęście, są to przypadki szczególne - dobrze, że cała scena nie ucieka się do takich szaleństw.
