Czy tylko ja tak mam, że gdy czytam pozytywną recenzję książki, która potencjalnie jest w obszarze moich preferencji literackich, ale trafiam na fragment o "dobrym wątku romantycznym", to od razu tracę zainteresowanie? Dotyczy szczególnie YA fantasy.
@HeikeKinney Tak, jak już pisałem gdzieś w odpowiedziach - zależy, jak został poprowadzony i mocno wyeksponowany ten wątek. Bo jeśli jest to po prostu opis miłości, dość delikatny i stanowiący małą część opowieści, to w porządku. Ale niestety, autorzy lub autorki YA często dają upust swojej grafomanii i potem wychodzą strasznie ckliwe lub cringe'owe sceny, które człowiek chce przekartkować.
@normalny88@ksiazki A to nawet nie wiedziałem, że na niektórych jest to oznaczenie. Ale np. w przypadku takiej "Nibynocy" to doskonale to rozumiem - świetnie się bawiłem przy tej trylogii, ale autor chyba miał jakie deficyty zbliżeń podczas pisania.
@SceNtriC@ksiazki
Przeglądam zapowiedzi na upolujebooka, czytam z reguły e-book, i często po opisie jest zdanie
Zalecana dla osób powyżej 18, i już wiem, że nie dla mnie. Lubię przygody, emocje, nie są mi potrzebne sceny z łóżka. Za stary już jestem 🤭
@SceNtriC
Osobiście patrzę jakie oceny dają kobiety a jakie mężczyźni, no i jaki udział tych męskich. Często jest to właśnie fantastyka kobieca, albo młodzieżowa, a po 35 latach czytania już się nie nabieram na tanie sztuczki, tylko czepiam się szczegółów. @ksiazki
@Aegewsh@ksiazki Właśnie mam ten problem, że jednym z moich źródeł wiadomości o nowych książkach są różni blogerzy i influencerzy książkowi. To nie tak, że im wierzę bez myślenia - traktuję ich jako dostarczycieli newsów o nowych (lub polecanych) tytułach i potem dzięki opisowi jestem w stanie sam ocenić, czy to coś, co potencjalnie przypadnie mi do gustu.
Problem w tym, że 95% tych osób to właśnie kobiety i to niektóre takie, które właśnie lubują się w romantycznym fantasy. I nigdy (nawet mimo recenzji) do końca nie wiem, jak duży "udział" ma ten romans w książce i jak bardzo będzie mi to przeszkadzać. A szkoda byłoby ignorować zdanie tych osób, gdyż o wielu książkach, które przypadły mi do gustu, dowiedziałem się właśnie od nich.
@SceNtriC@ksiazki taka teraz moda, pamiętam jak była moda na książki zmierzchopodobne, później grayopodobne, a teraz fantasy ya z mocno rozbudowanym wątkiem Pierwszej/Prawdziwiej/Zakazanej miłości. Przejdzie
@smootnyclown
jasna sprawa - każdy czyta to, co mu siada najbardziej. ale znowu nie głaskajmy się tak przesadnie nawzajem ;) dla mnie YA, to makulatura, nie czytam, nie marnuję na to czasu.
Cóż, cenię sobie zarówno dobre książki, jak i te, które po prostu sprawiają mi radość, w tym stanowią tzw. "guilty pleasure". A pewna część fantasy YA do takiego grona należy. Zresztą można w tym obszarze znaleźć też naprawdę dobre pozycje (np. "Kosiarze").
Zresztą przecież w ogóle rynek literacki wygląda tak, że większość książek może być oceniona w zakresie 3-6/10, ale zawsze znajdą się te 7+, które warto przeczytać, w tym 9+, które swoją jakością wychodzą nawet poza swój nurt.
@Mija A to u mnie narodowość autora(ki) nie ma znaczenia. Bardziej nawiązuję do fantastyki, w której nagle pojawia się macho kręcący w głowie głównej bohaterce i dochodzi do "scen". Ale zanim dojdzie do "scen", to przez pół książki są opisy, jak to ona mrugnęła, on się nie zorientował od razu, ale potem do niego dotarło i całą noc myślał o to, co jej mrugnięcie oznaczało i czy to już miłość, czy jeszcze nie. Bleeee. @ksiazki
Dodaj komentarz