Przecież comitatus to dosłownie znaczy hrabiowskie włości. Comes ma co prawda etymologię od “towarzysza” etc, ale w starożytnym Rzymie ustaliło się jego znaczenie jako słowa opisującego ważnego dostojnika państwowego. We wczesnym średniowieczu zaczęło być kojarzone z tytułem feudalnym. Stąd francuskie comte i anglosaskie count. Więc jak w sumie mielibyśmy tłumaczyć county?
Mi niszowość w sumie nie przeszkadza. Ważne tylko żeby w tej mojej niszy byli “moi” ludzie z którymi ja się chcę komunikować. Np. nie przeszkadzałby mi mały ruch na fedi, gdyby siedzieli tu głównie anarchiści i osoby lewackie, queer itp. Ale klucz doboru jest niestety inny - w tych miejscach siedzą ludzie “techniczni” różnych światopoglądów, z którymi ja nie za bardzo mam o czym rozmawiać i niezbyt się rozwijam w interakcji z nimi.
Copernicus to spoko akademickie wydawnictwo, nie jakiś moloch. Może można kupić u nich na stronie? Ja pamiętam że na różnych targach książki zawsze przeceniali nawet do 50%.
Oczywiście że tak. Odpowiedź masz w poście w którym zapraszają na demonstrację organizowaną przez WSL. Działaczami WSL są przede wszystkim propaństwowcy, w tym dawniej udający anarchistę tow. Ciszewski.
WSL tworzy deklaratywnie ruch lokatorski podpierając się nazwiskiem tragicznie zmarłej Jolanty Brzeskiej, natomiast jest znany z tego, że niektórzy jego członkowie byli np. zafiliowani z PiS. Istniały też zarzuty, że od momentu przejęcia władzy przez PiS WSL wstrzymał swoje działania w sprawie powstrzymania reprywatyzacji w Warszawie, licząc za mocno na to że komisja którą powołał Jaki sama się tym zajmie. Trzeba podkreślić że wciąż były to osoby zaangażowane w blokady eksmisji itp, po prostu mieli dość konkretny profil światopoglądowy.
Dwa lata temu jego działacze byli bezpośrednio zaangażowani w atak na skłot Syrena skutkujący wyrzuceniem z niego osób queerowych i kobiet (związanych luźno z kolektywem Stop Bzdurom) które nie zgadzały się na to, żeby jeden psychol latający z nożem terroryzował skłot i był tolerowany bo “on już tak ma”. Psychol był niestety kumplem Ważnych Osób na skłocie Przychodnia (przez bramę), co spowodowało wielomiesięczny konflikt, który został zakończony tak, że osoby z Przychodni w towarzystwie osób z WSL wtargnęły na teren Syreny i zaatakowały jej budynek (rzucając kamieniami i cegłami), siłowo usuwając osoby “niepożądane” z sąsiedniego skłotu. WSL wystosowało potem obrzydliwe “oświadczenie” w którym pisało że dokonano “rekomunalizacji” Syreny, że trzeba odejść od “polityki tożsamości” i jakiś “tymczasowy zarząd” nad skłotem należy ustanowić. xD Wklejałam je kiedyś, możesz znaleźć na moim profilu. Szczekacze na social mediach próbowały też twierdzić że niewinna działaczka WSL została ostrzelana z wiatrówki, pomijając fakt że szła na czele całego mobu który przyszedł zastosować rozwiązania siłowe. Potem wersje po tamtej stronie zmieniały się szybciej niż Testoviron zmieniał majtki Calvina Kleina - według nich na Syrenie miał powstać burdel i cholera wie co jeszcze.|
Obecnie na budynku Syreny co roku jest wywieszana państwowa flaga (z powstańczą kotwicą) w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. To jedyny skłot jaki znam który wywiesza państwową flagę, niezależnie od wariacji.
Aktualnie w środowisku obowiązuje wersja że “nic takiego się tam nie stało, a poza tym przestańcie drążyć bo tam wszędzie mieszka dużo nowych osób których to już nie obchodzi i tylko ich odstraszacie od ruchu”. Dlatego wiele osób nawet nie wie o tym co się odwaliło, wielu dawnych mieszkańców Syreny też tam pewnie dalej mieszka, psychol może też, nie wiem, nie bywam, nie chcę bywać.
Na Szmerze obowiązuje zaś w większości symetryzm w stylu “no niedobrze się stało ale obie strony były winne” jako że adminem serwisu jest osoba związana z kolektywem który robił słynne mediacje między Syreną a Przychodnią, a jako że w mediacjach ludzie w nerwach mówią rzeczy to najlepiej usiąść okrakiem na barykadzie i stwierdzić że both sides bad, ale kolektyw zrobił co mógł, więc teraz proszę nie szafować ostrymi opiniami.
Przychodnia i WSL są mocno związane ze środowiskiem Inicjatywy Pracowniczej, które też jest wewnętrznie zróżnicowane, ale które w prywatnych rozmowach bardzo lubi otwarcie wyśmiewać się z ofiar ataku na Syrenę, ironizować na ich temat i przychylać się do najgłupszych opinii jakie krążą o tym zdarzeniu. IP jakiś czas temu próbowało zakładać swoje “anarchistyczne” (tzn malowane na czarno-czerwono) inicjatywy tuż obok istniejących struktur FA i też zawsze używało sformułowań typu “ruch socjalny”, bardzo starannie unikając zresztą wszelkiej retoryki anarchistycznej poza używaniem symbolu żbika na flagach. Łatwo wywnioskować że ta “Warszawska Grupa Anarchistyczna” to właśnie taka sama próba, wcześniej to samo było robione w Łodzi ale zdechło.
Jako że już mnie zablokowali na Szmerze, mam przynajmniej potwierdzenie że mam rację. xD
Mimo mocno zabetonowanej sceny politycznej i JOWów w USA wciąż można rejestrować inne partie i wystawiać swoich kandydatów. W 2024 kandydowali: Robert F. Kennedy Jr (niezależny), Cornell West (niezależny), Jill Stein (Zieloni) i Chase Oliver (Libertarianie).
Możliwe że któryś z tych kandydatów zrobił jakiś umizg do Szwajcarów i coś tam ugrał.
Na godzinę? Nie umiem tego policzyć, kilka groszy pewnie. Chyba ze dwa miesiące zbierałam na próg wypłaty 50 zł na Reaktorze, a na Ariadnie są tylko nagrody rzeczowe. Po prostu i tak nie miałam nic lepszego do roboty. Plus wiele ankiet zaczynałam wypełniać i w połowie system twierdził że nie mieszczę się w grupie docelowej i mi “dziękował”.
Nie musisz robić audytu. Wystarczy spojrzeć samą konstrukcję badania. I to już pomijając fakt, że badania z paneli internetowych są całe gówno warte, ja też na bezrobociu ciągle wypełniałam Ariadnę czy Reaktor Opinii tylko po to żeby dostać jakieś drobniaki. Próba też jest niewystarczająca, ale pomińmy to. Uznajmy, że nie było tych informacji, a badanie było normalnym, rygorystycznym sondażem zrobionym metodą CAPI czy CATI, p było prawidłowe i w ogóle.
Takie badanie wciąż można łatwo zmanipulować.
Masz tam zadane pytanie o to, czy zdaniem pana/pani świadczenie powinno być… i tutaj masz pełne pole do manipulacji opcjami.
Za każdym razem kiedy zadajesz pytanie sondażowe, które z natury rzeczy musi być pytaniem zamkniętym, musisz dobrać odpowiednie sugestie odpowiedzi. W teorii sugestie te powinny być jak najbardziej pełne, brzmieć w miarę możliwości neutralnie i pokazywać całe spektrum możliwości. W idealnym świecie te sugestie powinny pochodzić też z wiedzy np. z badań jakościowych, które powinny prawidłowo zidentyfikować rodzaje tendencji. Nie powinniśmy pytać respondentów o poglądy, o których nie wiemy nawet czy istnieją w sferze publicznej (“czy chciałby pan, żeby gumowe zielone krasnoludki też pobierały 800+?”). Wtedy czynimy nieintencjonalną sugestię do badanego, że w ogóle taka opcja istnieje i zaburzamy strukturę wyników.
Są sondaże które spektrum odpowiedzi celowo zawężają, bo chcą np. zbadać tylko jedną tendencję (np. “czy uważasz że 800+ powinno być zlikwidowane czy utrzymane”, tertium non datur) - wtedy odpowiedzi są zwykle na korzyść dominującej tendencji. I tutaj badania zawsze pokazywały, że ludzie są w przytłaczającej większości za świadczeniem. Gdyby było więcej odpowiedzi “nie wiem”, byłoby zasadne żeby spróbować rozpoznać tendencje, ale znów - najpierw powinno to się odbyć na gruncie badań jakościowych.
Za to każde poszerzanie spektrum odpowiedzi i wprowadzanie różnych odcieni szarości w zagadnieniu to zaproszenie do większego rozbicia wyników. Niby ładnie to wygląda, bo responder dostaje więcej opcji do wyboru, traktujesz go niby podmiotowo, tylko tu jest zawarty trik. Jak wspomniałam wcześniej, wsadzenie jakiejś sugestii w odpowiedzi może powodować chęć zakreślenia tej opcji, nawet jeśli sugestia jest absurdalna. Bierze się to z faktu pewnego autorytetu badań: skoro badacz uznał za stosowne umieszczenie jakiejś opcji w ankiecie, to kim jest badany żeby potwierdzać jej prawdziwość? A skoro taka opcja w badaniu pojawia się na stole, to może, no właśnie, kurde, coś w tym jest?
W tym przypadku trik polega na tym, że wybrana sugestia odpowiedzi faktycznie odzwierciedla istniejące tendencje. Są ludzie, którzy chcieliby ograniczenia świadczeń. Ale z bardzo różnych powodów. I te powody w ankiecie ujęte już nie są. Nie użyto też narzędzia zwanego kafeterią (“w skali od do 10, jak bardzo zgadzasz się z tym zdaniem…”), żeby zmierzyć nasilenie tendencji, tylko wpuszczono w badanie bombę w postaci testu jednokrotnego wyboru.
Większość ludzi nie ma jasno sprecyzowanych poglądów. Nawet na kwestie które ich dotyczą. Spytajcie ich czy sami powinni otrzymywać 800+, to jest jakaś szansa że odpowiedzą wam co serio teraz czują, chociaż i tu byłabym ostrożna bo kulturowe czynniki będą zawsze brać górę. Ci, którzy dziś tego świadczenia nie dostają, mogą się unosić dumą, że “nigdy by nie wzięli”, ale jak urodzi im się dziecko… Ci, którzy biorą świadczenie dzisiaj mogą wam powiedzieć że “wcale nie jest ono potrzebne”, ale i tak je biorą, no bo “głupi by nie wziął proszę pana”.
Dlatego tak wielką rolę grają badania jakościowe, bo one pozwalają zrozumieć to, co ludzie myślą o danych rzeczach na różnych etapach i jak to uzasadniają. Pokazują nam świat wartości. Wiemy z wielu z nich przecież, że część ludzi jest za tym, żeby świadczenie nie należało się bogatym. Że powinien być próg dochodowy. Czy mamy taką opcję w ankiecie? Nie. Czy wiemy ile osób dziś tak myśli? Nie.
Przykro to pewnie słyszeć klasycznym socjologom, ale ja na chwilę obecną badania ilościowe kompletnie bym zdelegalizowała, a już na pewno ich sondażową odmianę. Praktycznie od zawsze były one narzędziem inżynierii społecznej i probierzem tendencji dla władzy - utrwalając chwiejne i zmienne nastroje społeczne w spiżu za pomocą raportów z słupkami i wykresami, politycy łatwo wymigali się od kształtowania odpowiedzialnej i dalekosiężnej strategii na rzecz reaktywności wobec zmieniających się co tydzień zapatrywań.