Bardziej chodzi mi o ścieżkę myślową jaką ten człowiek przeprowadził: nieważne czy idzie o głosowanie czy o cokolwiek innego, według pewnej grupy ludzi powinniśmy się kierować taką inżynierią behawioralną, tresurą społeczną, w dodatku mówiąc o tym tak lekko. To mnie przeraża.
Spoko, ja w czasie pandemii pracowałam w sektorze usług że tak powiem. Byliśmy zamknięci tylko przez tydzień i mimo że w pewnym momencie nikt do nas nie przychodził (bo nie byliśmy sklepem spożywczym) to i tak trzeba było ślęczeć za ladą w komplecie, zbijając bąki, zamiast w sumie skupić się na robocie projektowej która fajnie zaczęła nam wychodzić na “zdalnym”.
Na szczęście u mnie w robocie celowo pozatrudniano osoby z dosłownie całej Polski, tak że gdyby chciano im kazać jeździć do biura, musianoby im wypłacić srogie dodatki relokacyjne albo za dojazdy. A szkolenie pracownika na to stanowisko trwa do pół roku.
Oczywiście nie mam złudzeń, że jak będzie trzeba to się nas wszystkich wywali, ale na razie jeszcze się tak nie boję. Nic nie daje tyle czasu dla siebie w kapitalizmie co praca zdalna (no, poza brakiem pracy w ogóle).
BTW zauważyliście że CEO tych firm nie mają ŻADNYCH argumentów odnośnie potrzeby powrotu do biur? Ani ta słynna produktywność, ani nawet rzekoma integracja zespołu. Nie, oni chcą wyłącznie większej kontroli nad pracownikiem i ograniczenia mu życiowego pola manewru żeby się nie rozbestwił i nie zaczął rozglądać się za alternatywami. :)
Obowiązek uczestniczenia w wyborach sprawi, że koszt niegłosowania będzie wyższy niż głosowania, ponieważ za niestawienie się w punkcie wyborczym będzie nakładana grzywna
How about przestaniemy patrzeć na wszystkie ludzkie aktywności przez okulary rachunku prawdopodobieństwa i wymyślać nowe zasady inżynierii społecznej oparte o bezduszną “merytokrację”? Wiem, marzenia ściętej głowy.
Mnie to na przykład ogóle nie obchodzi. Asad to tak bardzo wczorajsze wiadomości, że nikt nie daje już jebania o jego życie. Jeśli żyje to niech się cieszy.
Po prostu gdyby go otruto na polecenie Putina to nie byłoby w tym absolutnie nic dziwnego.
Podoba mi się że Finowie w ogóle się nie pierdzielą ani nie czekają na “oficjalną wypowiedź przedstawiciela FR” tylko od razu abordaż i przejęcie jednostki.
Nie ma na świecie wystarczającej liczby iks, które mogłabym dołożyć do jednego D żeby oddać to jak bardzo poplułam się ze śmiechu czytając ten komentarz.
Nie mam pewności, musiałbyś chyba wiedzieć w jakim sądzie odbywała się sprawa, znaleźć ją po uczestnikach albo namierzyć sygnaturę, i wtedy w ogólnodostępnym katalogu powinien być zanotowany wyrok. Ale to w teorii, nigdy tego nie robiłam.