Zaskoczyło mnie, że aż tyle procent poparcia jest w tym sondażu, no ale z drugiej strony nawet na fedi widzę opinie typu “fajnie, że się zebrali i bronią swojego interesu”, “fajnie, bo rolnicy produkują jedzonko”, u ludzi którzy raczej wiedzą o o chodzi z globalnym ociepleniem, zachowaniem bioróżnorodności.
Brakuje jakichkolwiek sensownych głosów przeciwko postulatom rolników w debacie politycznej na wyższym szczeblu, przez co ludzie bez uformowanej opinii lgną do większości.
W kwestiach polityki klimatycznej z publicystów których podważam najlepiej wypada Jakub Wiech, który chce spytać rolników “jak inaczej chcecie zmniejszyć emisyjność?”, ale wtedy może wyjść, że po prostu nie chcą i jakoś to będzie. Odnośnie tego, że ukraińskie zboże trafia na polski rynek i nikt tego nie rozliczył przypuszczam, że umoczona jest większość klasy politycznej w związku z czym kończy się na jałowym odbijaniu piłeczki w stylu “nie bo ty”.
Trzeba ostrożnie podchodzić do tego, bo z tego co mówi von der Leyen nie wynika nic o tym, żeby pieniądze miały być wypłacone w najbliższym czasie. Na razie tylko klepią po ramieniu i mówią “idziecie w dobrym kierunku, ale prawdziwa forsa przyjdzie kiedy uchwalicie konkrety”. To już druga taka wizyta, ale ze strony KE nie ma precyzyjnego komunikatu i harmonogramu wypłat, a przynajmniej ja nic takiego nie widzę!
Nikt nie wie co to za kamienie milowe spełniliśmy, ale wybory do europarlamentu zaraz więc EPP będzie pomagać EPP. Wypłata środków jest pewnie na tym samym etapie co realizacja naszych zobowiązań.
Nie no, trochę żartowałem, mam to teraz pod kontrolą i robię sobie przerwy, ale kiedyś miałem mega depresję, gdzie nie widziałem sensu niczego. Dołowało mnie też czytanie o zmianach klimatycznych, wojnach, niesprawiedliwości, milionerach itp. Ważne jest, żeby właściwie wypoczywać.
Ja widzę coś innego. Jestem bezrobotna, od pół roku szukam pracy. Ofert jest relatywnie dużo, nie składam na produkcję czy do usług więc mam trochę trudniej, ale i tak zawsze mam co wybrać. Na żadne wysłane CV czy aplikację nie dostaję odpowiedzi, nie jestem zapraszana na rozmowy - nawet korporacje, które mają w zwyczaju przysyłać informację w przypadku odrzucenia aplikacji, nie robią tego. Nie jestem pewna ile z tych rekrutacji to prawdziwe rekrutacje, a ile z nich ma tylko zbadać rynek i wysondować oczekiwania finansowe. Mam teorię, że pracodawcy chcą obecnie żeby ludzie z pewnym doświadczeniem zaniżyli swoje stawki i przestali stawiać warunki typu home office czy hybrydówka. Może i serio szykują się na jakieś przyspieszenie gospodarki, ale nie chcą do tego dokładać ani złotówki, więc liczą na to, że mityczna gospodarka zrobi wszystko za nich. W ostatniej łódzkiej Wyborczej czytałam już lament, że obecna podwyżka płacy minimalnej zabije przedsiębiorców - ciekawy obraz tego spodziewanego “przyspieszenia”.
Jest co najmniej dziwnie i ciężko na anegdotycznych przypadkach zrozumieć co się dzieje, dlatego tak mnie ten tekst zainteresował.
Sam jestem w sytuacji gdzie firma podnosi wymóg obecności w biurze z 1 do 2 dni w tygodniu, co średnio mi się uśmiecha (170km dobrze skomunikowanej odległości). Traktuję to jako wypchnięcie w wypowiedzenie, ale jednocześnie wiem, że mamy straszne ssanie na ludzi. Póki co szefowa mówi mi, żebym rżnął głupa tak długo jak się da. Niemniej ciężko nie poczuć się trochę mniej stabilnie i patrzę na oferty pracy, ale dawno takiej posuchy nie było.
Przy aplikowaniu do korpo najlepiej uderzać przez ich własne portale rekrutacyjne, wtedy zawsze można podejrzeć status aplikacji nawet jeśli nie aktualizują na bieżąco innymi kanałami komunikacji. Zobaczyć nieudany status to trochę lepiej niż cisza w eterze.
mi się wydaje że po prostu zła niszę sobie wybrali. Kilka razy się zastanawiałem czy coś kupić ale ostatecznie nigdy się nie zdecydowałem. 100 cebul za najzwyklejszy t-shirt z nadrukiem i ponad 200 cebul za najzwyklejszą bluzę nie zachęca. Tych 10-ciu marksistów w polsce, których stać to najwyraźniej za mała grupa docelowa. Ale mogę najwyżej pogdybać czy “dziwne” ciuchy by były lepszym wyborem.
Ja mam tak, ze mogę dać i 100zł za koszulkę, jeśli to jest np. koszulka benefitowa na jakąś anarhistyczną grupę.
O Lewackiej Szmacie nie wiem nic - chyba ani to spółdzielnia, ani zyskiem się z nikim nie dzielą itd., więc ideologicznie mi to ciężej ugryźć (oprócz tego, że wprowadzają do mainstreamu lewicowe treści, ale to robi też wiele grup anarchistycznych).
Mimo że oryginalnym źródłem jest Radio Zet, wrzucam DGP, bo nie pisze w nagłówku o tym, że sondaż podzielił Polaków na równe połowy tak jak to zrobiło Zet, Onet czy RP. Zwolenników jest 7.6 punktów procentowych więcej, a w ujęciu względnym 17.5% więcej.
To nie jest ani klęska ani zwycięstwo, bo OI zalicza się do organizacji które wytaczają SLAPPy i procesy pokazowe. Ich zadaniem jest to, by aktywiści trwonili siłę na walkę w sądach, nie zaś działali w przestrzeni publicznej.
Sąd kolejny raz potwierdził że można przerabiać matki boskie. Ludzie przestaną się bać tych pozwów, a każdy kolejny będzie coraz bardziej nieracjonalnym atakiem fanatyków z Oj.
@obywatelle to źle czy dobrze? Takie zabawy w rękach libków kojarzą mi się tylko z prywatyzacja i obniżeniem jakości usług 😑o ile w ogóle może być jeszcze gorzej...
Nie istnieją żadne realne narzędzia wywarcia wpływu na IC tak by podwyższyło poziom swoich usług i jednocześnie nie dyktowało cen. Fakt, że wciąż zachowamy państwową spółkę kolejową będzie tylko wartością dodaną, bo to ona będzie miała szansę wyznaczyć standardy. Ale nie można wstrząsnąć tym betonem bez zadania mu ostrego szoku. Tak czy owak IC będzie mieć przecież połączenia dotowane, ale teraz będzie musiała konkurować o pasażera czymś więcej ponad to że po prostu jest i jakoś tam dowozi człowieka w jednym kawałku z miejsca do miejsca.
Malepszak to też człowiek który wymyślając projekt “szprych” CPK pokazał Polskim Liniom Kolejowym, że można budować szlak kolejowy niemal dwukrotnie taniej i szybciej niż robi to PLK. Jeśli taki ktoś jak on będzie miał decydujące słowo w sprawach kolei w Polsce to może się nagle okazać, że w kilka lat zrobimy niesamowity skok rozwojowy.
A prywatne firmy? Same zdecydują, czy jeżdżenie po Polsce im się opłaca. Na razie nawet samorządowym przewoźnikom skrajnie utrudnia się jakąkolwiek konkurencję z IC (przypomnij sobie czemu nie jeździmy już Interregio poza trasą ŁDZ-WAW), więc nie ma w ogóle jak zmierzyć tego, czy to wywoła jakiś impakt. Ale zainteresowanie pasażerów jest, szczególnie połączeniami międzynarodowymi.
Po Polsce jak po Polsce, ale moim zdaniem prawdziwa luka jest w połączeniach miedzynarodowych. Kto próbował kupić bilet na IC jadący do innego kraju ten się w cyrku nie śmieje.
Wystarczy mieć połączenia regularnie względnie często, a nie raz w tygodniu, bez konieczności przesiadki, i z możliwością kupienia biletu. Poprzeczka nie jest wysoko, natomiast zdaję sobie sprawę, że w praktyce nie jest łatwo pogodzić ze sobą różne wymagania w różnych państwach.
Akurat o tym, że UE nie robi nic w kierunku stworzenia prawdziwej dobrze działającej komunikacji międzynarodowej, mówi się coraz więcej, choć wciąż za mało. Na Mastodonie można obserwować profil Jona Wortha który pisze o tym non-stop i wytyka luki które można załatać, by móc stworzyć dobrą międzynarodową siatkę połączeń. Tu akurat prywatny biznes i tak nie ma nic do rzeczy, bo potrzebne są przede wszystkim zunifikowane taryfy za dostęp do torów i tak dalej.
PKP Intercity ma ogromne problemy taborowe i od dekad nic z tym nie robi, w efekcie na tory wysyłany jest szrot, a oferta polączeń jest ograniczana. Równocześnie na tych kilku trasach które są bardzo popularne UTK blokuje wejście prywatnych operatorów i jeździ tam PKP z dotowanymi pociągami. SPokojnie te połączenia mogliby robić prywaciarze bez dotacji, a pociągi PKP możnaby skierować do regionów wykluczonych transportowo i tam uruchamiać połączenia dofinansowane.
wiadomosci
Gorące
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.