a o co chodzi? :) ja wbrew pozorom nie jestem konfliktowa - niezależna owszem, czasem się o coś pokłócę, ale długofalowych “wojen” unikam jak ognia (zdarza mi się brać w nich udział w samoobronie, ale trzeba się naprawdę mocno postarać, żeby mnie sprowokować - jestem z tych “świadomie naiwnych”, lubię widzieć dobro w ludziach, a różnicę zdań traktuję jako różnicę zdań, a nie wypowiedzenie wojny). Z Tobą nie pamiętam żadnych choćby zarzewi konfliktu ;) także nie widzę powodu, by nie miało być między nami “pokoju” :)