W sumie racja, lepiej dawać paliwo właścicielom świata i w nagrodę dostawać iluzję sprawczości i się jeszcze z tego cieszyć.
Na szczęście powoli właściciele pokazują swoje prawdziwe oblicza i (przynajmniej w moim otoczeniu) coraz więcej osób dostrzega, że mimo ich wielkich wysiłków i starań, za które dostają setki lajków od korpointernetowych gapiów i dziesiątki deklaracji uczestnictwa korpointernetowych kont w wydarzeniach świat idzie w stronę zdecydowanie złą i chyba jednak coś tutaj nie zdaje egzaminu.
Nie bez powodu niektórzy zrezygnowali z uczestnictwa w korpotechnologii, widzą i potrafią sobie wyobrazić długofalowe konsekwencje miłości z Zuckerbergiem czy innym Muskiem.
Trochę rant, trochę po prostu podzielenie się wrażeniami z życia.