Zachód z przerażeniem patrzy na ambicje Władimira Putina i Xi Jinpinga. "Mają plan, który postawi świat na głowie". Wszystko, co musisz wiedzieć przed szczytem BRICS

Andriej Siergiejew Wczoraj, 12:27

Krótka hisroria BRICS

W 2001 r. główny ekonomista Goldman Sachs Jim OʼNeil w swojej analizie jako pierwszy wprowadził termin BRIC, aby opisać szybko rozwijające się wówczas rynki Brazylii, Rosji, Indii i Chin. W 2009 r. powstała wspólnota zrzeszająca te cztery kraje. Republika Południowej Afryki dołączyła w 2011 r. jako jedna z najszybciej rozwijających się gospodarek na kontynencie afrykańskim. Wraz z przyjęciem RPA nazwa BRIC uległa zmianie poprzez dodanie “s”.

Zachodowi rośnie groźny konkurent. Pięć państw ma już plan Od tego czasu pięć krajów znanych jako BRICS pracuje nad zmniejszeniem zależności swoich gospodarek od zachodnich instytucji finansowych oraz udziału dolara w rozliczeniach.

Przywódcy Brazylii, Chin, Indii i RPA na spotkaniu w Johannesburgu pojawią się osobiście. Nie pojawi się za to przywódca Rosji. Władimir Putin boi się aresztowania — na podstawie nakazu Międzynarodowego Trybunału Karnego — i będzie komunikował się z innymi głowami państw wyłącznie za pośrednictwem wideo. Państwa członkowskie chcą zwiększyć swoje wpływy i zdegradować dolara. Oto dlaczego ten szczyt BRICS będzie inny niż wszystkie.

Szczyt BRICS w Brazylii. Przywódca Chin Xi Jinping, prezydent Rosji Władimir Putin, prezydent Brazylii Jair Bolsonaro, premier Indii Narendra Modi, prezydent RPA Cyril Ramaphosa. 2019 r.Sergio LIMA / AFP Szczyt BRICS w Brazylii. Przywódca Chin Xi Jinping, prezydent Rosji Władimir Putin, prezydent Brazylii Jair Bolsonaro, premier Indii Narendra Modi, prezydent RPA Cyril Ramaphosa. 2019 r.

Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), łączny udział krajów BRICS w globalnym PKB w ciągu ostatnich 30 lat zrównał się z udziałem G7, a w 2022 r. nawet nieznacznie go przekroczył.

Chiny są absolutnym liderem grupy — odpowiadają za dwie trzecie PKB bloku, podczas gdy USA wnoszą tylko jedną trzecią PKB w ramach grupy G7.

Świat stoi w punkcie zwrotnym Kreml lubi nazywać BRICS “unią większości”, aby podkreślić, że Rosja świetnie sobie radzi z sankcjami i — wbrew nadziei Zachodu — nie została całkowicie odizolowana od reszty świata.

Warto tu podkreślić, że mieszkańcy państw członkowskich BRICS to 42 proc. światowej populacji, podczas gdy G7 tylko 10 proc. BRICS nie stanowi większości. Może się nią stać, o ile krajom uda się poszerzyć blok. Nie będzie to jednak łatwe.

— W ciągu 16 lat BRICS, niczym wielki statek, nieustannie płynął pod pełnymi żaglami pomimo gwałtownych fal i burz — tym zdaniem Xi Jinping otworzył poprzedni szczyt w czerwcu 2022 r. W tej metaforze jest ziarno prawdy.

Zaledwie cztery miesiące przed tamtym szczytem Rosja rozpętała wojnę w Ukrainie, pogrążając w chaosie system stosunków międzynarodowych. Więzi między krajami BRICS pozostały nienaruszone. Trzy państwa członkowskie — Chiny, Indie i RPA — wstrzymały się od głosu w głosowaniu ONZ w marcu 2022 r. w sprawie potępienia rosyjskiej agresji.

— Uważam, że świat stoi obecnie w punkcie zwrotnym. System stosunków międzynarodowych, który rozwinął się po 1945 r., przechodzi rodzaj kryzysu egzystencjalnego — wyjaśniła Sanusza Naidu, starsza specjalistka Instytutu Globalnego Dialogu w RPA. Stare zasady przestały obowiązywać, a nowe nie zostały jeszcze odkryte — i nie chodzi tylko o wojnę — stwierdziła ekspertka.

Przyszłość światowej gospodarki Wzrost aktywności gospodarczej po zakończeniu pandemii, zakłócenia w globalnych łańcuchach dostaw, a później inwazja Rosji na Ukrainę sprowokowały gwałtowny wzrost stóp procentowych banków centralnych na całym świecie. To zakończyło erę taniego pieniądza w krajach rozwiniętych, która trwała prawie 16 lat. Kraje globalnego Południa, które muszą zaciągać znaczne pożyczki, aby rozwijać swoje gospodarki i niwelować luki strukturalne, miały trudności ze spłatą swoich długów.

Chociaż BRICS istnieje od 14 lat, wzrost zainteresowania sojuszem nastąpił dopiero w latach 2022-2023, co zbiegło się z inwazją Rosji na Ukrainę. W tym czasie około 40 krajów wyraziło chęć przystąpienia do wspólnoty. 23 z nich złożyły formalne wnioski o dołączenie — m.in. Iran, Argentyna, Indonezja, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Egipt.

— W nowych realiach kraje rozwijające się mają coraz większą trudność z utrzymaniem stabilności makroekonomicznej, ponieważ gwałtownie rosnące koszty pożyczek międzynarodowych sprawiają, że ich gospodarki stąpają po chwiejnym gruncie — tłumaczy Sanusza Naidu. — Chęć dołączenia do sojuszu można wytłumaczyć próbami ponownego zabezpieczenia się przed ryzykiem — dodała. Według niej, kluczowym problemem obecnego systemu finansów i dyplomacji jest to, że “nie służy on już swojemu pierwotnemu celowi”. A zdaniem krajów globalnego Południa, ten system już nie działa.

Chiny chciały pomóc

Według Afrykańskiego Banku Rozwoju, państwa kontynentu potrzebują około 100 mld dolarów (408 mld zł) inwestycji rocznie, aby wypełnić lukę infrastrukturalną w stosunku do krajów rozwiniętych. Chiny, uważane za kluczowy kraj BRICS, oferują im jednak korzystniejsze warunki udzielania pożyczek — zwłaszcza w porównaniu z globalnymi instytucjami finansowymi, takimi jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) czy Bank Światowy. — Warunki chińskich pożyczek są lepsze, zwłaszcza w porównaniu do pożyczek zachodnich — potwierdził rosyjski ekonomista Andriej Mowczan.

— Na przykład, jeśli jesteś państwem trzecim z dużym zadłużeniem, prędzej czy później będziesz musiał ponownie pożyczyć pieniądze. A pożyczki nie trwają wiecznie. Dziś korzystniejsze będą pożyczki w chińskich juanach. Po pierwsze, kurs juana jest niższy (niż waluty w krajach rozwiniętych — red.), a po drugie, ścieżka obierana przez przywódców Chińskiej Republiki Ludowej musi zakładać obniżenie wartości waluty w stosunku do dolara. Innymi słowy, zaciągasz pożyczkę w walucie, która sprawi, że wartość twojego długu w dolarach spadnie — tłumaczy ekonomista.

Czy powiększenie się BRICS jest realne? W obliczu globalnego konfliktu między Południem a Północą, przyjęcie nowych członków do BRICS nie będzie łatwe. Na przykład Argentyna mierzy się z wysoką inflacją i ogromnym zadłużeniem, którego nie jest w stanie spłacić. Wenezuela i Iran od dawna objęte są surowymi sankcjami. Eksperci twierdzą, że przystąpienie do sojuszu raczej nie pomoże rozwiązać wszystkich problemów tych i innych krajów rozwijających się.

Nie tylko Iran. Tak miliardy z Brukseli ratują gospodarkę Putina. W grę wchodzi handel diamentami — Państwa BRICS mają swoje własne ograniczenia strukturalne, własne problemy, a także własne interesy — dodaje Sanusza Naidu. Członkowie sojuszu nie są zgodni co do poszerzenia wspólnoty. Za włączeniem nowych krajów opowiadają się Chiny, które chcą zwiększyć swoją strefę wpływów, oraz Rosja, która potrzebuje nowych partnerów. Gdyby tak się stało, świat może stanąć na głowie. Silny sojusz BRICS odwraca porządek świata.

Przeciwnikiem pomysłu jest Brazylia, która obawia się, że grupa straci swój status, jeśli dołączy do niej duża liczba nowych członków. Indiom, które prowadzą spory terytorialne z Chinami, również nie podoba się perspektywa rosnących wpływów ich sąsiada. Republika Południowej Afryki nie określiła jeszcze swojego stanowiska — przynajmniej nie publicznie. BRICS podejmuje decyzje w drodze konsensusu, więc opinia każdego członka wspólnoty jest równie ważna.

BRICS przede wszystkim walczy z dolarem

— Nie sądzę, by przywódcy BRICS byli w stanie dojść do porozumienia w sprawie ekspansji podczas tego forum. Prawdopodobnie usłyszymy że sojusz będzie do niej dążył. Ale ramy czasowe i warunki będą kwestią wymagającą dalszej dyskusji — podsumowuje Sanusza Naidu.

BRICS przede wszystkim chce położyć kres zależności od dolara w zakresie płatności międzynarodowych. Ta kwestia nigdy nie była tak drażliwa, jak w 2023 r., kiedy Zachód zadał Rosji poważny cios gospodarczy, zamrażając jej rezerwy walutowe. Zachodnie władze zamroziły setki miliardów dolarów rosyjskich rezerw, choć nadal boją się przekazać te pieniądze na odbudowę Ukrainy.

UE ma plan na odbudowę Ukrainy. Już raz w historii zastosowano to rozwiązanie Formalnie BRICS posiada nawet własny bank — w 2014 r. w Szanghaju otwarto Nowy Bank Rozwoju, który finansuje projekty infrastrukturalne w krajach rozwijających się. Zatwierdzony portfel inwestycyjny banku wynosi około 30 mld dolarów (122 mld zł). Jednocześnie — w związku ze zbyt dużym ryzykiem — instytucja wstrzymała finansowanie projektów w Rosji zgodnie z sankcjami USA.

Rozkwit chińskiej waluty a waluta alternatywna dla dolara

Jednym ze strategicznych celów banku BRICS jest doprowadzenie do 30 proc. udziału rozliczeń między członkami wspólnoty w ich walutach.

Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego, udział dolara amerykańskiego w rezerwach banków centralnych na całym świecie systematycznie spadał w ciągu ostatnich 30 lat, osiągając najniższy od ćwierć wieku poziom 59 proc. w 2020 r. Spadek częściowo wynika z wprowadzenia euro w 1999 r.

Amerykańska waluta jest wciąż wykorzystywana w globalnym handlu, prywatnych aktywach, długach i na całym światowym rynku walutowym — zauważyli analitycy ING Bank.

Według statystyk międzynarodowej organizacji instytucji finansowych SWIFT, dolar amerykański jest wykorzystywany w przypadku prawie połowy transakcji na świecie (42 proc.), a euro — jednej trzeciej (32 proc.). W przypadku chińskiego juana to jedynie około 2 proc. Mimo to udział waluty Chin rośnie dość szybko, zwłaszcza w ciągu ostatniego półtora roku — głównie ze względu na handel z Rosją, który dramatycznie wzrósł od wybuchu wojny w Ukrainie.

Według analityków ING, rosnący udział walut alternatywnych nie jest bezpośrednim zagrożeniem dla dolara, ale zwiększa konkurencję między walutami regionalnymi. Jednak to, że amerykańska waluta stoi przed wyzwaniami politycznymi i gospodarczymi, to fakt.

Dzięki niemu USA dominują na świecie. Oto pięć państw, które chcą to zmienić Cel niemożliwy do zrealizowania Jak wyjaśnia Andriej Mowczan, to, że kraje BRICS uzgodnią wspólną walutę, taką jak euro, jest praktycznie niemożliwe, ponieważ członkowie wspólnoty nie dzielą wspólnych przestrzeni gospodarczych i oferują swoje towary na zupełnie różnych rynkach.

Teoretycznie członkowie sojuszu mogliby zgodzić się na utworzenie wspólnotowego instrumentu finansowego, który byłby wykorzystywany we wzajemnych rozliczeniach między państwami. Instytucja nie odegrałaby jednak roli w obrocie na rynkach poszczególnych krajów. Najlepszym przykładem jest ECU (European Currency Unit), instrument płatniczy używany do rozliczeń między krajami UE przed wprowadzeniem euro.

Mowczan powołuje się na przykład obiegu dolara w Rosji w czasie niestabilności finansowej w latach 90. 30 lat temu dolar obywatele w rosyjskich sklepach mogli płacić dolarami. Wciąż była to waluta międzynarodowa, krążąca w Rosji, ale z centrum emisyjnym na zewnątrz.

— W kwestii waluty należy zwrócić uwagę na dwa ważne czynniki: kto kontroluje jej emisję i kto zarządza procesem inwestycji (lub jest beneficjentem oszczędności w tej walucie). Na przykład w przypadku dolara, Stany Zjednoczone otrzymują cały dochód, a także wszystkie korzyści z inwestowania w niego, ponieważ pozwala im to na budowanie zadłużenia zagranicznego. To samo dotyczy juana — wyjaśnił Mowczan. W związku z tym nic wielkiego nie zmieni się na świecie po wprowadzeniu chińskiej waluty — podsumował rozmówca Meduzy.

Chiny trzymają rękę na pulsie

Prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva, lewicowy polityk, który jest znanym krytykiem “hegemonii dolara”, wiosną tego roku poparł ideę wspólnego instrumentu płatniczego. Co więcej, zasugerował, że kraje BRICS powinny później wprowadzić wspólną walutę, “tak jak Europejczycy wprowadzili euro”.

Mowczan przypomniał, że “BRICS jest sojuszem z absolutną dominacją Chin zarówno pod względem wielkości gospodarki, możliwości finansowych, jak i stosunków handlowych”.

Jeśli grupie uda się uzgodnić wspólny instrument płatniczy, prawdopodobnie będzie to system faworyzujący juana. To dałoby Chinom możliwość obrony własnych interesów w tym segmencie światowego handlu. Ale nie chodzi o konkurowanie z dolarem — to zupełnie różne rzeczy.

Chiny muszą prowadzić politykę, która doprowadza do konsekwentnego spadku wartości juana w stosunku do dolara — to pozwala na tańszą produkcję, a tym samym zwiększenie podaży na rynkach międzynarodowych. Jeśli następnie wspólna waluta oparta na juanie będzie mogła zastąpić dolara w rozliczeniach wielu krajów z chińskim rynkiem, wówczas Chiny otrzymają po prostu mniej dolarów. Jeśli popyt na dolary będzie się utrzymywał, juan tylko delikatnie straci na wartości. — Dla Chin będzie to centralny punkt procesu tworzenia jednej waluty BRICS — dodał Mowczan.

Klub przywódców o podobnych pomysłach

Pomimo ambitnej agendy szczytu w 2023 r., jest jeszcze za wcześnie, aby porównywać BRICS z G7, a tym bardziej z NATO, choć niektórzy członkowie wspólnoty bardzo chcieliby to robić. Główną różnicą między BRICS a szeroko rozumianym Zachodem jest to, że członkowie sojuszu nie są związani żadnymi zobowiązaniami — w rzeczywistości wspólnota wciąż jest klubem krajów o podobnych interesach.

— BRICS nie ma wspólnej przestrzeni celnej, wspólnej przestrzeni walutowej ani wspólnej przestrzeni handlowej — czyli w rzeczywistości nie ma żadnych zobowiązań — wylicza Andriej Mowczan.

Obecnie interesy członków BRICS są zbieżne, ale nie wiemy, czy tak będzie zawsze. Sojusz składa się z państw różnych pod względem ustroju i polityki. Indie, Brazylia i RPA są demokracjami, podczas gdy Rosja i Chiny są autokracjami. Indie, które niedawno stały się członkiem QUAD, sojuszu wojskowego Indo-Pacyfiku pod przywództwem USA, nadal mają nierozwiązany spór terytorialny z Chinami w Tybecie.

Musimy pamiętać, że pomimo wzrostu gospodarek BRICS, przepływy pieniężne z tych krajów są nadal redystrybuowane na Zachód, a rekordowa liczba najbogatszych obywateli opuszcza państwa bloku. Według Henley & Partners, firmy konsultingowej, która pomaga w uzyskaniu obywatelstwa poprzez inwestycje, w ubiegłym roku około 40 tys. milionerów opuściło kraje BRICS. Rekordzistami były kraje Władimira Putina i Xi Jinpinga: Rosję opuściło 15 tys. milionerów, a Chiny — 13 tys. Dla porównania, 8 tys. milionerów wyjechało z Indii, a 2,5 tys. — Brazylii.

Ze statystyk wypływa wniosek, że najbardziej aktywni i zamożni obywatele krajów członkowskich BRICS nie wierzą jeszcze w ich dobrobyt i wolą trzymać swoje pieniądze w krajach zachodnich, gdzie ryzyko polityczne i finansowe jest niższe.

Andriej Siergiejew Źródło: meduza.io

  • Wszystkie
  • Subskrybowane
  • Moderowane
  • Ulubione
  • rowery
  • news@szmer.info
  • test1
  • Spoleczenstwo
  • lieratura
  • muzyka
  • sport
  • Blogi
  • Technologia
  • Pozytywnie
  • nauka
  • FromSilesiaToPolesia
  • fediversum
  • motoryzacja
  • niusy
  • slask
  • informasi
  • Gaming
  • esport
  • Psychologia
  • tech
  • giereczkowo
  • ERP
  • krakow
  • antywykop
  • Cyfryzacja
  • zebynieucieklo
  • kino
  • warnersteve
  • Wszystkie magazyny