"Zadzwonił telefon. Państwo wiedzą, jak to bywa. Akurat się dzieje coś nadzwyczaj istotnego, jest jakaś rozmowa, najważniejsza w czyimś życiu, a tu dzwonek, melodyjka albo jakiś świzdek-gwizdek. I koniec. Ruina. Po sprawie. Kataklizm. Bo telefon jest ważniejszy, bo trzeba odebrać i wtedy: „Cześć, Bogdan, w porządku, normalnie, poważnie?, a Gośka?, w sobotę, on sprzedał, ja nie wiem, zapytaj, ci mówię, najlepiej, najlepiej to będzie załatwić w hurtowni, u Waldka…”. Te sprawy. No i można się pochlastać, przepraszam za słowo, ale jestem usprawiedliwiony, bo naprawdę, czy to nie jest, pytam, dramat, nieustannie powtarzany gwałt na ludziach – na bezbronnych – starających się rozmawiać, patrząc w oczy, myśleć, milczeć albo marzyć?" (Marek Stokowski, Święty Leonard Z Pól)