"W ostatnich latach daje się zaobserwować prawdziwy wysyp badań o charakterze eksploracyjnym, opisowym i obserwacyjnym, dotyczących tzw. młodych pokoleń i oświaty. Osobiście martwi mnie nieobecność wyciągania z nich i formułowania oficjalnych, wiążących wniosków, przez podmioty ku temu powołane. Zamiast tego, opinia publiczna jest na ogół informowana o stawianych, dość jednoznacznych tezach i zachęcana do wyciągania wniosków sugerowanych przez media i akurat panującą wokół przedmiotu badań atmosferę.
Dane zbierane są zwykle przy pomocy dość prostych, żeby nie powiedzieć prymitywnych ankiet, niejednokrotnie sugerujących odpowiedzi. Informacje są następnie wyrywkowo i bez rygoru naukowego udostępniane i każdy wyciąga z nich takie wnioski, jakie mu pasują. Tego oczywiście nie można nikomu zabronić, niemniej jednak brakuje wyraźnego głosu środowisk naukowych, swoistej wykładni, do której można by się odnieść. Nie sugeruję, że IBE, ORE czy PAN nie wykonują swoich obowiązków statutowych – twierdzę natomiast, że ich ewentualne stanowiska nie przebijają się do ogólnej świadomości, w stopniu pozwalającym na jakiekolwiek kształtowanie opinii."
Przy okazji zrozumiałem coś ważnego dla samego uniwersytetu. Że ważna jest nauka przez działanie, współpraca, tworzenie warunków do rozwoju a nie tylko programy i zajęcia z ocenami. Nie tylko program lecz i szeroko rozumiane środowisko edukacyjne. Dlatego obecność na uniwersytecie ciałem i duchem jest lepsza okazją do uczenia się od nawet najlepszych zajęć tylko online. Bo przecież chodzi nie tylko o zaplanowana treść lecz i o niezaplanowane możliwości rozwoju. A do tego potrzebne jest konkretne środowisko oraz ludzie w kontakcie.
W wakacje zacząłem współpracę z Radiem Olsztyn. Nagrywam w profesjonalnym studio i wśród wyrozumiałych i życzliwych ludzi krótkie felietony radiowe w ramach audycji "Tłumaczymy świat". Dla mnie to dodatkowa okazja by uczyć się podcastów i podglądać technikę. Na przykład czy felieton radiowy napisać i odczytać czy też przygotować konspekt i mówić z głowy? I ile potem trzeba poświęcić czasu na edytorskie poprawki, wycinanie zbędnych fragmentów itp. Czy dam rade w warunkach domowych by przygotować wykłady w formie podcastów? Czy będę wiedział kogo i o jaką pomoc prosić? I jak potem udostępnić studentom takie repozytorium?
"Nie możemy nie oceniać. Wszelkie new-ageowe czy pop-psychologiczne tezy w tym zakresie warto od razu wyrzucić do kosza. Nasz mózg jest narzędziem do symulacji rzeczywistości, nie jest w stanie nie oceniać. Co najwyżej możemy być mniej lub bardziej pewni swoich ocen, możemy też dodać kategorię „nie wiem” i nauczyć się czuć komfortowo z udzielaniem takiej odpowiedzi.
To kluczowa kwestia. Oceniamy zawsze. Pytanie na ile nasze oceny są trafne. Czy i jak to sprawdzamy? Co z nimi robimy, jeśli trafne nie są?" https://blog.krolartur.com/ocenianie-weryfikacja-ocen-korekta-bledow/
"Detoks dopaminowy to nowe szaty purytańskiej fantazji
Koniec końców u podstaw „detoksu dopaminowego” jest po prostu kolejna odsłona cyklicznie powracającej ideologii samoumartwiania. Po prostu ubrana w popneurologiczne hasła, by lepiej się sprzedawać. Takie ideologie powracają cyklicznie, pod różnymi postaciami – religijnymi, ideologicznymi, czy pseudonaukowymi. Sprowadzają się zaś do tego, że jak coś uznajemy za przyjemne, to należy z tego zrezygnować lub zmodyfikować to tak, żeby przyjemne być przestało.
Przynajmniej częściowo jest to prestiżowe. Historycznie bardzo często wyróżniano pewne grupy ludzi poprzez ograniczenia, jakim się poddawały, ograniczenia które jednocześnie świadczyły o ich prestiżu. W końcu jeśli nie możesz jeść powszechnej i taniej potrawy, tylko musisz wydawać więcej na alternatywy, to znaczy, że stać cię na te alternatywy.
Czasem było to też formą pogoni za indywidualnym prestiżem. Bycia „lepszą” osobą, przez zrezygnowanie z określonych rzeczy czy zachowań. Potrafi to dotykać absolutnie wszystkiego. Dla przykładu niektórzy chrześcijańscy święci uznawali niemycie się za przejaw pobożności i pokory. (Bo mycie się mogło być przyjemne, a tak rezygnowali z takiej przyjemności.)"
"Współodkrywca nowej figury, Javier Buceta, poproszony o komentarz przez New Yorkera, opisał ją w następujący sposób:
Wyobraź sobie pionową kolumnę z pięcioma bokami: dwa pięciokąty, jeden u góry i jeden u podstawy, połączone punkt do punktu pięcioma liniami. I, hmm… Załóżmy, że ta pięciokątna kolumna jest namiotem, a jedna z pionowych krawędzi, gdzie spotykają się dwie z pięciu ścian, to zamek błyskawiczny. Teraz rozepnij go od dołu do połowy i złóż klapy: stworzyłeś trójkątną ścianę i zamieniłeś pięciokątną podłogę w sześciokąt. Z boku wygląda to tak, jakby odcięto klin kolumny. Ten kolumnowy kształt – pięciokątny u góry, sześciokątny u dołu, minus trójkątny klin – to skutoid.
Javier Buceta, "
"Z zadziwieniem obserwuję podsuwane mi przez portal społecznościowy strony i grupy rozmaitych negacjonistów nauki. Kreacjonizm, płaska ziemia, denializm klimatyczny… Ludzie wklejają memy, podają argumenty lepsze bądź częściej gorsze, wypisują sążniste często elaboraty, nawołują do dyskusji… jakby to miało jakiekolwiek znaczenie.
Wymyka się mojemu poznaniu, czemu popularny portal społecznościowy podsuwa mi te kompletne bzdury, niemniej doświadczenie to bywa ciekawe. Sądząc po długości tekstów, wypracowanych nieraz argumentacjach, drobiazgowości ludzie rzeczywiście piszą na serio. Przynajmniej ci zaprzeczający oficjalnie uznanej wersji. Po drugiej stronie – zwolenników nauki – niektórzy poważnie im odpowiadają, podając argumenty, wyniki badań, szukając dziur w rozumowaniu. Inni robią sobie z tego dobrą zabawę.
Co jest złego w takich dyskusjach? Przecież to chyba dobrze, że ludzie chcą rozmawiać, wymieniać argumenty, omawiać ważne dla siebie kwestie? Z jednej strony dobrze, z drugiej znaczenie, które takim rozmową przypisują, prowadzi do zupełnie błędnych wniosków... "
Wpis na udostępnionym poniżej blogu zawiera kolejne linki prowadzące do treści, podzielonej na części, tworzących całość. Moim zdaniem warto przeczytać, odświeżyć wiedzę o zasadach prowadzenia satysfakcjonujących dyskusji.
"Problem istniał jednak, od jakiegoś elementu cały proces powstania życia na Ziemi się rozpoczął. Najstarsze skamieniałości liczą sobie 3,5 miliarda lat, znajdują się w zwanych stromatolitami formacjach skalnych w Zachodniej Australii i są jednokomórkowymi mikroorganizmami, podobnie jak współczesne bakterie. Ale nawet najprostsza dzisiejsza bakteria ma skomplikowaną budowę, posiada na przykład ponad 100 genów. Pierwotne życie musiało być prostsze, ale rozważania probabilistyczne wskazywały, że nadal było zbyt złożone, by pojawić się od razu w gotowej postaci.
Uczeni zmuszeni byli odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie podstawowe procesy umożliwiają życie i jakie związki chemiczne w tych procesach uczestniczą. Wyróżnili trzy zespoły. Po pierwsze, każda komórka posiada zewnętrzną membranę, która zapewnia jej trwałość. Po drugie, cechą charakterystyczną życia jest metabolizm, czyli zbiór reakcji chemicznych, dzięki którym pozyskiwana jest energia z otoczenia. I po trzecie, życie się odtwarza wykorzystując geny czyli przekazywane potomstwu instrukcje, jak budować komórki."
"Ludzie z natury dążą do pozytywnego postrzegania siebie. Ta tendencja, choć zrozumiała, może prowadzić do szeregu błędów poznawczych, które zniekształcają nasze osądy i sprawiają, że postrzegamy siebie jako lepszych od innych lub jako centrum wszechświata. W tym artykule przyjrzymy się bliżej trzem z nich, analizując ich wpływ na nasze myślenie i relacje z innymi."
1.Błąd egocentrycznego uprzedzenia
2. Efekt fałszywego konsensusu
3. Efekt reflektora
" Błędy poznawcze są naszą codziennością i sposobem naszego umysłu na skracanie sobie niepotrzebnej drogi rozumowania. Oczywiście nie da się ich całkowicie wyzbyć. Jednak świadomość ich istnienia oraz krytyczne myślenie może pomóc nam bardziej obiektywnym spojrzeniu na wiele spraw oraz zrozumieć, że wcale nie jesteśmy lepsi i nie wyróżniamy się tak bardzo od otoczenia."