@wariat "Ale widać ma bzika na punkcie ograniczania bezsensownego transportu, a tu go zauważył."; "to blog więc można dodać komentarz i doprecyzować,"
Nie dziękuję. Ludzie z "pasją" mają to do siebie, że ciężko znoszą uwagi. Jeśli już to wole sobie pofaflunić na ziemi niczyjej. Przynajmniej wiem, że jak się naprodukuję to nikt mi nie skasuje mojej wypowiedzi.
A to czy warto kruszyć kopię to kwestia sporna, ale to temat na inną dyskusję i faktycznie wymagałoby przejścia się na teren przeciwnika.
@mija@Mija Chyba odrobinę nie nadążam, bo nie rozumiem co ma subiektywna opinia do przekłamywania konkretnych zdarzeń. Nawet jeśli nie było to celowe, to przyzwoicie ze strony autora byłoby sprawdzić, o czym się mówi i jeśli sam nie pokusił się o nakreślenie tła podanego przykładu, zostawić odnośnik do źródła. Czepiam się, z uwagi na to, jaki mamy klimat (hehe) w temacie ekologii oraz samą historię miasta, która średnio tu pasuje. Jeśli już, to dyskurs w temacie po zaistniałych wydarzeniach.
@Mija Ta historia z Bundanoon została naciągnięta na potrzeby CO2™. Mieszkańcom nie chodziło o marnowanie energii (taki dyskurs zaszedł, ale w Stanach Zjednoczonych), a o cysterny tłukące się po ich drogach i rozbudowę/budowę infrastruktury pod wydobywanie wody z ujęcia. Był tam jeszcze argument „We became aware, as a community, of what the bottled-water industry was all about,”, ale można sobie to różnorako rozumieć. Zgaduję, że chodziło o to, że nie chcieli, aby na ich darmowej wodzie robiono sobie biznes.