Przeczytałem "Null"
Jakoś tak emocjonalnie, czuję że to dobra książka, ale czuję też opór aby ją polecać.
W mojej ignorancji nazwisko Twardoch nie robi na mnie żadnego wrażenia.
Sama książka, wydaje się jakby wycięta, gdzieś ze środka czegoś większego, ale to wycięcie jest jak najbardziej na miejscu.
Po skończeniu zastanawiałem się czy coś przegapiłem, czy coś zrozumiałem, a o co chodzi w tym że... Opcje są dwie, albo jestem zbyt głupi na tę książkę, albo było to celowe, bo jakoś pasuje to do treści.
@Mateusz@ksiazki pierwsza recenzja tak niejednoznaczna.
Ja z Twardochem utknąłem na "Chołodzie", nie powiem, "Pokorę" się świetnie czytało, ale miałem wrażenie że to był ten sam patent co w "Morfinie", "Królu" i "Królestwie".
@rs
Pisząc to, chciałem dodać coś jeszcze, ale to wszystko ocierało się o spoilery. Ale nie dało się niejednoznacznie napisać, skoro sam nie wiem co o tym myśleć.
Nie była to strata czasu, bo książka była z tych krótszych, taka w sam raz dla mnie przy tej tematyce.
"G2 are in advanced talks with Monte to secure the loan signing of Olek "hades" Miskiewicz, multiple sources have told HLTV. The Polish AWPer is at the top of G2's list to replace Ilya "m0NESY" Osipov, who is reportedly joining Falcons before the BLAST.tv Austin Major."
Cichaczem wrócił Wrocławski Rower Miejski i jest zabawnie, bo po raz enty miasto zapowiadało nowego operatora i po raz enty wraca Nextbike. Rowery takie jak znamy. Nowością jest usunięcie opcji RFID i uwaga uwaga oznakowania stacji gdzie rowery można zostawiać. Także spodziewam się, że infolinia będzie miała dużo roboty z ludźmi co oddali rower 5m za daleko. Bo stacje nadal obowiązują ale nie wiadomo które stojaki na rower to one. Także mam nadzieję, że jakieś oznakowanie się pojawi. #wroclaw#rower@rower
@exus1pl@rower ja się zastanawiam czy ktoś korzystał z RFID.
Wydawało mi się że zwracanie działało po GPS dlatego jeden rower zawsze jeden rower, w moich okolicach, był zwracany po drogiej stronie ulicy od stacji.
“Nie zdążę” Olgi Gitkiewicz to jeden z reportaży wymienianych w kontekście polskich zaniedbań i realiów politycznych. Na ile dobrze tytuł ten opisuje tematy transportu publicznego i wykluczenia komunikacyjnego?
Prequel do sagi "Szklany tron", który czytałem jako osobne e-booki dla każdego opowiadania (jest ich łącznie 4 lub 5, w zależności jak liczyć). Nie jest to fantastyka najwyższych lotów, ale uwielbiam tę serię, to moje guilty pleasure, więc mi się podobało. Polecam czytać raczej po sadze albo w trakcie (np. po 3-4 tomie).
Mało w tym tygodniu słuchałem, a jeszcze mniej mi się podobało. Ale trzy punkciki są:
Paleface Swiss, album "Fear and Dagger", ale też inne - jeśli ktoś chce bezmyślnego darcia mordy, które jest metalcorem, ale nie do końca, jest tam totalne szaleństwo punkowo-hardcore'owo, wbijanie gwoździa kolejnymi krzykami, to chyba to coś dla Was.
Gnida - zespół wydający płyty o takich wspaniałych tytułach jak "S.Y.F." czy "R.A.K.". Jest to typowy death z gatunku tych brutalniejszych, ale czasem poprzetykanych np. amerykańskimi piosenkami z dawnych lat czy utworami w rodzaju "Cocktus". Zabawna rzecz, choć muzycznie pewnie takich zespołów są tysiące.
Chephreon - przyjemny, nieoczywisty black metal z solidnymi melodiami. To ciekawe, bo normalnie nie lubię takiego skrzekliwego, nieco inquisitionowego wokalu i tutaj też go nie polubiłem, ale nadrabia to reszta w postaci ciekawych, choć brzmiących klasycznie kompozycji, melodyjek i ogólnego klimatu.
@lukaso666@ksiazki miłej lektury istvana. Jest to rzecz czerpiąca z najlepszych i najgorszych tradycji SF. Mnie zostawiła z mieszanymi uczuciami. Ale jak to mawiają górale robi cię myśleć.
Kamil "#siuhy" Szkaradek bedzie do konca Majora w Austin (czyli do 22 czerwca) reprezentowal barwy amerykanskiego #TeamLiquid na zasadzie wypozyczenia.
Zastapi tym samym Justina "#jks.a" Savage'a, a przede wszystkim przejmie od Russela "#Twistzz.a" Van Dulkena obowiazki kapitana.
No, to czekam na pierwszy mecz #Liquid vs. #MOUZ :troll_face: A potem... mam nadzieje, ze MOUZ go wypusci.
PS. Dalej nie wiadomo, kto bedzie nowym trenerem Liquid... ;)
„Dziewczyna z wymiany” to trochę takie guilty pleasure dla fanów psychologicznych thrillerów. Bo choć do czołówki tu daleko, przyznać muszę, że ciężko było mi oderwać się od lektury. W efekcie chętnie czytałam kolejne rozdziały, mimo że jednocześnie kręciłam nosem na niektóre rozwiązania fabularne, jakie to zaserwowała odbiorcom autorka tej powieści.