To i to jest wadliwe, zależy co przesyłasz. VPN przesyła twoje dane przez określony serwer gdzieś na świecie, przez to możesz udawać że z tamtego miejsca jesteś podłączony.
Tor to z tego co pamiętam, sieć której stajesz się częścią i dane przechodzą przez ciebie i innych użytkowników. Więc samemu stajesz się jednym z węzłów sieci, przez co niby łatwiej o anonimowość, ale też przez twoje IP mogą przechodzić niezbyt legalne pliczki.
Sam jakbym miał wybierać, to wolałbym TOR, jest wolniejszy, ale wydaje się bezpieczniejszy niż te wszystkie szemrane VPNy.
Zakładam, że poprzez VPN rozumiesz usługi w stylu NordVPN, AzireVPN, Mullvad itp. [1]
VPN da Ci większą prędkość. Tor ze względu na swoją specyfikę (3 skoki dla każdego pakietu, mniej lub bardziej amatorskie urządzenia udostępniające skoki) zawsze będzie wolniejszy. Dlatego pobieranie ISO Linuksa z torrentów na VPNie pójdzie szybko, a na Torze nie dość, że będzie się wlokło, to ogólnie jest niezalecane bo będzie bardzo obciążało sieć.
VPN nie jest anonimowy by design. Nic nie powstrzymuje dostawców VPNa przed logowaniem kto, co i kiedy wysyłał/odbierał w internecie - chociaż niektórzy chwalą się, że takich informacji nie przetrzymują, i niektórym pewnie można wierzyć. Tor został tak zaprojektowany, aby takie ryzyko jak najbardziej zmniejszyć, i chociaż 100% pewności nie daje[2], to jest w tym departamencie lepiej.
Sprzęt, na którym działa Tor finansują albo amatorzy (z przyczyn ideologicznych), albo rządy. VPNy w większości są finansowane przez firmy chcące na tym zarobić (generalnie nic w tym złego), więc jeśli widzisz “darmowego VPNa” to omijaj szerokim łukiem, bo firma najwyraźniej znalazła inny sposób na zarobienie pieniędzy niż bezpośrednio od Ciebie.
Oprócz wyjścia na świat Tor udostępnia również usługi wewnątrz sieci Tor. Wiele stron internetowych (BBC, Facebook jeśli dobrze pamiętam) pozwala na korzystanie z nich bez wychodzenia z Tora “na świat”.
Podsumowując, moim zdaniem:
Do pobierania obrazów instalacyjnych Linuksa z torrentów: wykupić dostęp do VPN,
Do korzystania z publicznego internetu wifi w miejscu, któremu nie ufamy: VPN albo Tor,
Do korzystania z usług, za które mogą grozić konsekwencje prawne: Tor.
Przypisy dolne z dodatkowymi wyjaśnieniami tutaj___ [1]: VPN w ogólności to technologia pozwalająca na “wpinanie” się do sieci lokalnej zdalnie. Często jest wykorzystywana w firmach w ten sposób, że na komputerze służbowym w domu wpinasz się do firmowego VPNa i masz dostęp do usług, które nie są wystawione na zewnątrz. W takim wypadku ruch z Twojego komputera idzie do jakiegoś serwera w firmie, i stamtąd ma już dostęp do owych usług - cały ruch od Ciebie do serwera jest zaszyfrowany. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby obok tego serwera nic szczególnego nie działało i oferował on tylko wyjście do internetu - i tak właśnie działają usługi reklamujące się jako VPN. [2]: Śledzę temat bardzo okazjonalnie, ale główne zagrożenia w torze to: - Chcący analizować ruch musi mieć bardzo dużo serwerów pracujących w sieci (co jest kosztowne, trudne i w zasięgu może takich krajów jak Chiny czy USA), lub - Wykorzystać lukę w przeglądarce i w ten sposób wydobyć informacje (Tor Browser bardzo dużo pracy włożył w uszczelnienie przeglądarki, dlatego też poleca się korzystanie z Tora z wyłączonym JSem na stronach itp).
Technicznie ważną różnicą między Torem a takimi VPNami jest to, że w Torze aby gdziekolwiek się dostać Twój pakiet wykonuje kilka skoków przez różne serwery, gdzie jest dodatkowo szyfrowany (dokładnie to trzy; stąd wzięła się nazwa - The Onion Router - bo ma warstwy, tak, jak cebula ma warstwy). Jako, że te serwery są wybierane mniej lub bardziej losowo, to nie ma za bardzo możliwości, żeby ktoś zaczął za korzystanie ze swojego serwera pobierać opłaty.
Największym kosztem przy prowadzeniu takiej działalności są, jak podejrzewam, kwestie prawne. Dlatego też tzw. exit node Tora (czyli serwery które pozwalają na dostęp do zwykłego internetu z poziomu Tora, przez co jakakolwiek aktywność w internecie jest “podpisywana” ich adresem IP) są prowadzone tylko przez osoby o nerwach z czystej, najtwardszej stali, a większość firm hostingowych nie pozwala na ich działalność na ich sprzęcie. Natomiast w przypadku firm prowadzących VPN… no cóż, łatwo sobie często odpowiedzieć, jakiego rodzaju firmy opierają swoją działalność na ignorowaniu kwestii prawnych 😉
W sumie to to jest bardzo ciekawe, jak sprawa wygląda pod kątem kwestii prawnych i co faktycznie można zarzucić podmiotowi, który postawił exit node’a.
W drugim przypadku może nie tyle co rząd (chyba że utrzymują węzły jako honeypoty), o tyle bardziej utrzymujący poszczególny węzeł. Tor został jednak zaprojektowany tak, żeby odpowiedź zwrotną pokazywać poprzez inne węzły niż te, których użyliśmy do wysłania żądania do serwera.
Ja jestem laikiem, ale nie są to dwie różne metody anonimizacji ruchu? Chyba nordvpn ma nawet serwery vpn+tor. Vpn tuneluje ruch przez serwer dostawcy usługi, więc jakość i bezpieczeństwo połączenia zależy głównie od niego. Możesz mieć nastawienie typu “płacę i wymagam”. Tor tuneluje ruch wielokrotnie przez sieć węzłów, które są w większości maszynami amatorskimi, z przepustowością o różnej jakości. Ze wzgląd na swój społecznościowy charakter nikomu nie możesz się poskarżyć na jakość połączenia.
Poza ukrywaniem ip, vpn może oczywiście służyć do współdzielenia danych w wirtualnej sieci lokalnej. Tor natomiast oferuje usługi ukryte z pseudodomenami .onion.
Podsumowując: jak za darmo to bierz Tora - darmowe serwery vpn i tak są przeciążone i wolne jak Tor, przy czym nie darzył bym ich zaufaniem. Jak masz fundusze i musisz zachować anonimowość, to warto sobie wykupić vpn.
Sprawdź też, z czym te usługi działają, a z czym nie. Ja kiedyś czytałem, że p2p nie jest dostosowany do pracy z Torem (coś, że tor działa na protokole tcp, a bittorrent na udp).
trudny temat, bo produkcja lokalna jest zdecydowanie droższa, więc ciężko żeby te ciuchy były za “normalne” pieniądze. mógłbyś też zdefiniować co to dla ciebie oznacza, czyli np ile byś chciał dać za koszulkę (zazwyczaj to koszt 80-90-100zł)
ja wybieram:
second handy
wymianki np sąsiedzkie, ze zajomymi
vinted i podobne strony
freeshopy
ciuchy z różnych inicjatyw, jeśli wiem jak są produkowane (raczej nietanie niestety)
może uda ci się znaleźć kogoś szyjącego i będziecie w stanie się dogadać na jakiś barter
lewacka szmata ma rozstrzał cenowy, bo ozdabia też używane ciuchy
unipride - tęczowe ciuchy produkowane w pl, koszulki od 70 zł, bluzy chyba 140 zł
Dzięki za odpowiedź. 100 zł za koszulkę to nie jakiś dramat o ile oczywiście nie jest szyta w biednym kraju a pracownik zarabia więcej niż parę dolarów tygodniowo.
Przeglądałem jakiś czas temu niektóre sklepy z tym całym fair trade, i trzeba przyznać że niektórzy mają ogromną fantazję jeśli chodzi o ceny. Dlatego szukam czegoś, gdzie bluza nie będzie kosztowała 400-600 zł.
Mam za sobą być może zbliżone doświadczenie: pisałam magisterkę już bliżej czterdziestki, nie lubię i mam trudność z pisaniem, no i… było ciężko.
Co mi pomogło:
-mind mapy
-nie wiem, może to oczywiste, ale apka do bibliografii (korzystałam z JabRef) i ogólnie porządek w papierach
-to może być bardzo specyficzne dla mnie, ale: jak miałam trudność, żeby ruszyć z kolejnym fragmentem, to pisanie na papierze i dopiero potem wklepywanie do kompa (plus: mniej rozpraszaczy ;))
-bez lania wody, przyzwoitą polszczyzną, z konsekwentnym formatowaniem tekstu. Każda osoba w komisji wyraziła na swój sposób coś pomiędzy ulgą a stwierdzeniem, że dobrze im się moją pracę czytało. To po części specyfika uczelni, poprzeczka tam dosyć nisko, ale szanowanie osoby czytającej to zawsze plus :)
-wizyta u psychiatry po antydepresanty oraz papier, żeby odsunąć termin złożenia pracy. Obie te rzeczy bardzo mi pomogły
-just in case, bo mi to mocno podniosło stres na ostatnim etapie: pisałam na oprogramowaniu linuksowym, a pracę trzeba było złożyć w formacie wordowskim. W rezultacie masa rzeczy mi się rozjechała, musiałam na szybko naprawiać, było stresująco, a mogło nie być.
Za to na impostora nie mam żadnego pomysłu. Anywho, współczuję. Trzymaj się!
wpadłem na to, ale niestety nie przejdzie; promotor już mi dał do zrozumienia, że pracę zweryfikuje merytorycznie co do słowa (dotychczasowe podrozdziały już tak sprawdzał), a recenzenta trafiłem takiego, który podobno nawet źródła weryfikuje
Oczywiście zależy to od wydziału i konkretnych ludzi, ale pewnie trochę straszą. Z tego co słyszałem od znajomych recenzenci nawet doktoraty często co najwyżej przeglądają.
Napisz najlepiej jak możesz w tym czasie i tyle - spora część wątpliwości to ‘impostor syndrome’, a już napisany tekst może być ci łatwiej poprawiać niż od razu napisać dzieło idealne.
Stwórz sobie szkielet, konspekt, zasadniczą tezę i do niej brnij. Albo rozciągłą analizę tego co było w tych książkach ;). Może też warto pogadać z jakimiś doktorantami z tego samego kierunku - na pewno coś doradza.
Wydziedziczeni. Bardzo dobrze wspominam i z czystym sumieniem polecam ludziom. Książka daje do myślenia, opisuje dwa światy - jeden, jak dzisiejsza planeta ziemia, drugi - w bardzo surowym stanie i z ciężkimi warunkami do życia, jednak spoleczno - polityczny różniący się od ziemi, dużo bardziej egalitarny(równościowy), na wielu płaszczyznach oryginalny.
Lewa Ręka Ciemności - tez dała mi coś do myślenia, choć nie tak bardzo, jak zapewne niektórym osobom - może dlatego, ze znam trochę osób LGBTQ+. Przeczytałem ponad polowe i zapytałem znajomego, która znał te książkę, czy „ona się w końcu zacznie”, bo mnie nudziła. Gdy powiedział, ze ta książka już taka jest, to nie męczyłem jej do końca.
„Czarnoksiężnik z Archipelagu” - na początku czytało mi się ciekawie, ale później trochę już chciałem to mieć za sobą. Sęk prawdopodobnie w tym, ze nie jestem fanem fantasy (wolę Science Fiction). Chyba jestem tez za stary - tzn. uważam, ze ludziom w wieku nastoletnim ta konkretna książka może bardzo mocno działać na wyobraźnie. Ogólnie jest niezła, ale polecałbym tylko fan_k_om Fantasy.
Hej, przepraszam, że tak późno, nie zauważyłam wiadomości. “Wracać wciąż do domu” to zbiór tekstów z różnych okresów, myślę, że wyłowisz coś dla siebie. Ja pokochałam zwł. Międzylądowania.
Czemu Międzylądowania? M.in za różnorodność i możliwość odnajdywania wielu znaczeń i odniesień do rzeczywistości. Niektóre opisywane światy można rozumieć jako wizję tego, jak będzie wyglądała rzeczywistość, jeśli podążymy za którymś z trendów rozwoju. Miejscami przypomina w tym Black Mirror.
Czerwiec już się skończył. A tak to radzę wyjebać się na akademię, nie bez powodu miałeś kilka lat przerwy. System jest do zaorania, bo jest toksyczny i nawet często nie możesz żadnej sensownej nauki porobić. Może załóż kooperatywę pracowniczą?
No niby mogę przedłużyć do grudnia, a jak dłużej to prawdopodobnie będę musiał powtarzać etap rozliczeniowy. Boje się jednak że przedłużenie terminu mi nie pomoże, kiedy brakuje mi pomysłu na kształt pracy
zapytajszmer
Gorące
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.