Widać, że to debiut i zawiera błędy debiutanta, a ja nadal nie wiem, w jakich realiach w głowie osadzić sobie tę książkę w nurcie szpiegowskim. Fantastyka tutaj jest, ale pojawia się później. Humor (zwłaszcza w postaci nazwisk) mi nie podpasował, natomiast same postacie są niezłe i "żyją". Ogólnie taki miszmasz, który chyba ma bardziej przygotować bazę na kolejne dwie części. Wyszło tak sobie, ale nie skreślam.
@SceNtriC@ksiazki Początek, to straszny gniot językowy. W dalszej części też spotyka się jakieś ciekawe słówka. Gdzieś coś autorowi dzwoni, ale nie bardzo kojarzy w którym kościele, jednak jest już lepiej.
Książka jak to standardowo bywa, nie przeszła żadnej korekcji językowej, niemniej autor ma spore zadatki na dobrego pisarza, bo umie opowiadać historię i nawet te błędy i wtopy, jak dla mnie nie skreślają książki, a to już jest niezłe osiągnięcie.
@Aegewsh@ksiazki Tak. A powoli kończąc drugą część mogę już powiedzieć, że jest ona znacznie lepsza, choć tak bardzo inna od pierwszej. Wręcz, gdyby nie bohaterowie, nie uwierzyłbym, że to ta sama seria.
@SceNtriC
Niestety nie ma ebooka 2 części.
Co do pierwszej, to serio urywa się tak nagle, czy producent ebooka coś podkręcił?
"Przy kontrakcie na Sajmonellę, Wojtas Redhead przeszedł pod tym względem samego siebie" @ksiazki
@Aegewsh@ksiazki Właśnie skończyłem i będę pisał opinię. Nadal uważam, że drugi tom jest lepszy od pierwszego, ale był moment, w którym wskoczyły te dość infantylne moim zdaniem żarty jezykowe.
@Aegewsh@ksiazki O tej platformie dowiedziałem się właśnie od autora tej książki. To w ogóle chyba miejsce, gdzie można w stosunkowo prosty sposób wydawać swoje e-booki.
@Aegewsh@ksiazki Swoją drogą, to chyba pierwszy sklep z e-bookami, który ma wprost wydzielony dział książek napisanych przez AI. Trochę straszne, ale szanuję przynajmniej za jawność.
@SceNtriC@Aegewsh@ksiazki - to raczej sposób na autoreklamę. Ja Ridero nie szanuję i nic mnie nie zmusi do kupienia u nich książek, właśnie przez to, jak były wydawane (a z tego, co czytam wyżej, dalej robią to samo). Puszczają bez przyzwoitej redakcji i korekty. Dla mnie to jest forma psucia rynku i szkodnictwo.
@mason
Jak patrzę na to co wychodzi po "korekcie" z "porządnych"wydawnictw, to serio nie ma co psuć. Literówki, błędy gramatyczne, tak rażące, że nie uwierzę, że to jakiś korektor na oczy widział. @SceNtriC@ksiazki
@Aegewsh - "tradycyjne" wydawnictwa też mają swoje za uszami i też powinny obrywać po tych uszach. Mimo to, moim zdaniem i tak dzieje się tam zazwyczaj lepiej, niż w zdecydowanej większości przypadków selfpublishigu. Przy czym do tradycyjnych wydawnictw oczywiście nie zaliczam jakichś dziwnych tworów typu jednoosobowe wydawnictwa czy wydawnictwa zlecające korektę nie wiadomo jakim osobom (i zazwyczaj ignorujące kompletnie redakcję).
I wbrew pozorom my, czytelnicy, jakiś tam wpływ na to mamy. Przykładem może być Fabryka Słów, która na początku wydawała książki praktycznie bez korekty i redakcji, a po tym, jak była za to krytykowana i wyśmiewana, wzięła się trochę w garść. Nie mówię, że teraz jest tam lepiej, niemniej skutki krytyki tego wydawnictwa były widoczne.
@mason@Aegewsh@SceNtriC@ksiazki Ano. Fabryka Słów zaczęła działać w 2001, gdy prawnik i stomatolog stwierdzili, że podoba im się, jak pisze Pilipiuk i chcieli by widzieć więcej takich książek. Cytując z pamięci ich własne wypowiedzi odnośnie korekty i redakcji - "Najpierw nie robił tego nikt, potem zleciliśmy ją najbardziej zaufanej osobie - naszej nauczycielce polskiego z liceum". Początki były bardzo, bardzo trudne.
Dodaj komentarz