Akurat libki rok rządzą więc skończyli z udawaniem prosocjalności i akurat libkowa gazeta robi miarodajne badanie, które pokazuje, że polacy wbrew wcześniejszemu przekonaniu nie chcą 800+. No kurwa co za zbieg okoliczności. Jakoś rok temu w kampani nie grali tym, że polacy i tak tego nie chcą tylko było ‘co raz dane nie będzie odebrane’, a w styczniu się chwalili, że to oni wprowadzają waloryzację z 500 na 800. Chciałbym móc porządny audyt tego badania zrobic :(
Nie musisz robić audytu. Wystarczy spojrzeć samą konstrukcję badania. I to już pomijając fakt, że badania z paneli internetowych są całe gówno warte, ja też na bezrobociu ciągle wypełniałam Ariadnę czy Reaktor Opinii tylko po to żeby dostać jakieś drobniaki. Próba też jest niewystarczająca, ale pomińmy to. Uznajmy, że nie było tych informacji, a badanie było normalnym, rygorystycznym sondażem zrobionym metodą CAPI czy CATI, p było prawidłowe i w ogóle.
Takie badanie wciąż można łatwo zmanipulować.
Masz tam zadane pytanie o to, czy zdaniem pana/pani świadczenie powinno być… i tutaj masz pełne pole do manipulacji opcjami.
Za każdym razem kiedy zadajesz pytanie sondażowe, które z natury rzeczy musi być pytaniem zamkniętym, musisz dobrać odpowiednie sugestie odpowiedzi. W teorii sugestie te powinny być jak najbardziej pełne, brzmieć w miarę możliwości neutralnie i pokazywać całe spektrum możliwości. W idealnym świecie te sugestie powinny pochodzić też z wiedzy np. z badań jakościowych, które powinny prawidłowo zidentyfikować rodzaje tendencji. Nie powinniśmy pytać respondentów o poglądy, o których nie wiemy nawet czy istnieją w sferze publicznej (“czy chciałby pan, żeby gumowe zielone krasnoludki też pobierały 800+?”). Wtedy czynimy nieintencjonalną sugestię do badanego, że w ogóle taka opcja istnieje i zaburzamy strukturę wyników.
Są sondaże które spektrum odpowiedzi celowo zawężają, bo chcą np. zbadać tylko jedną tendencję (np. “czy uważasz że 800+ powinno być zlikwidowane czy utrzymane”, tertium non datur) - wtedy odpowiedzi są zwykle na korzyść dominującej tendencji. I tutaj badania zawsze pokazywały, że ludzie są w przytłaczającej większości za świadczeniem. Gdyby było więcej odpowiedzi “nie wiem”, byłoby zasadne żeby spróbować rozpoznać tendencje, ale znów - najpierw powinno to się odbyć na gruncie badań jakościowych.
Za to każde poszerzanie spektrum odpowiedzi i wprowadzanie różnych odcieni szarości w zagadnieniu to zaproszenie do większego rozbicia wyników. Niby ładnie to wygląda, bo responder dostaje więcej opcji do wyboru, traktujesz go niby podmiotowo, tylko tu jest zawarty trik. Jak wspomniałam wcześniej, wsadzenie jakiejś sugestii w odpowiedzi może powodować chęć zakreślenia tej opcji, nawet jeśli sugestia jest absurdalna. Bierze się to z faktu pewnego autorytetu badań: skoro badacz uznał za stosowne umieszczenie jakiejś opcji w ankiecie, to kim jest badany żeby potwierdzać jej prawdziwość? A skoro taka opcja w badaniu pojawia się na stole, to może, no właśnie, kurde, coś w tym jest?
W tym przypadku trik polega na tym, że wybrana sugestia odpowiedzi faktycznie odzwierciedla istniejące tendencje. Są ludzie, którzy chcieliby ograniczenia świadczeń. Ale z bardzo różnych powodów. I te powody w ankiecie ujęte już nie są. Nie użyto też narzędzia zwanego kafeterią (“w skali od do 10, jak bardzo zgadzasz się z tym zdaniem…”), żeby zmierzyć nasilenie tendencji, tylko wpuszczono w badanie bombę w postaci testu jednokrotnego wyboru.
Większość ludzi nie ma jasno sprecyzowanych poglądów. Nawet na kwestie które ich dotyczą. Spytajcie ich czy sami powinni otrzymywać 800+, to jest jakaś szansa że odpowiedzą wam co serio teraz czują, chociaż i tu byłabym ostrożna bo kulturowe czynniki będą zawsze brać górę. Ci, którzy dziś tego świadczenia nie dostają, mogą się unosić dumą, że “nigdy by nie wzięli”, ale jak urodzi im się dziecko… Ci, którzy biorą świadczenie dzisiaj mogą wam powiedzieć że “wcale nie jest ono potrzebne”, ale i tak je biorą, no bo “głupi by nie wziął proszę pana”.
Dlatego tak wielką rolę grają badania jakościowe, bo one pozwalają zrozumieć to, co ludzie myślą o danych rzeczach na różnych etapach i jak to uzasadniają. Pokazują nam świat wartości. Wiemy z wielu z nich przecież, że część ludzi jest za tym, żeby świadczenie nie należało się bogatym. Że powinien być próg dochodowy. Czy mamy taką opcję w ankiecie? Nie. Czy wiemy ile osób dziś tak myśli? Nie.
Przykro to pewnie słyszeć klasycznym socjologom, ale ja na chwilę obecną badania ilościowe kompletnie bym zdelegalizowała, a już na pewno ich sondażową odmianę. Praktycznie od zawsze były one narzędziem inżynierii społecznej i probierzem tendencji dla władzy - utrwalając chwiejne i zmienne nastroje społeczne w spiżu za pomocą raportów z słupkami i wykresami, politycy łatwo wymigali się od kształtowania odpowiedzialnej i dalekosiężnej strategii na rzecz reaktywności wobec zmieniających się co tydzień zapatrywań.
Na godzinę? Nie umiem tego policzyć, kilka groszy pewnie. Chyba ze dwa miesiące zbierałam na próg wypłaty 50 zł na Reaktorze, a na Ariadnie są tylko nagrody rzeczowe. Po prostu i tak nie miałam nic lepszego do roboty. Plus wiele ankiet zaczynałam wypełniać i w połowie system twierdził że nie mieszczę się w grupie docelowej i mi “dziękował”.
Wiem, wiem, życie różne scenariusze układa, nie wtrącam się. Jednakże nie daje mi spokoju refleksja w jakim gownie żyjemy, że ktoś z tak dogłębnym spojrzeniem musi klikać ankiety za drobniaki, a jak zarzuce podobne pytanie znajomym siedzącym w korpo z 15k miesiecznie to usłyszę tylko, że to nawet nie bylo pytanie bo pytajnika na końcu nie było.
Na szmerze nie ma chyba społeczności z rodzaju nottheonion lub nieaszdziennik więc ten satyryczny kawałek tekstu wrzuciłem w parlamentarną. Chciałem oszczędzić płaczu osobom, które nie chcą już patrzeć na politykę.
Zdecydowanie nie jestem w kondycji wykonywać jakiekolwiek racjonalne oceny, ale zastanawiam się, czy może faktycznie nie jest tak źle. Wychodząc z perspektywy, gdzie nie spodziewałem się, że osiągną cokolwiek poza zostaniem zjedzonymi przez PO. Oczywiście nie dostarczyli kwestii aborcji i związków partnerskich, co myślę, że ich (pewnie słusznie) zmiecie z planszy. Ale tak poza tym faktycznie są mniejszym koalicjantem, mają postulaty absolutnie sprzeczne z większymi (no głównie z PO i hołowczycami, ale nawet PSLowskim programem “rodzina na swoim stołku”). Dowiezienie czegokolwiek progresywnego i chociaż wplatanie tej perspektywy na wyższym poziomie jest jakimś tam osiągnięciem, względem poprzednich lat.
Wiadomo, fajniej ich kopać i absolutnie jest za co, ale może warto by to robić z pewną symboliczną dozą sympatii i np. nie po głowie.
Przeforsowanie swoich postulatów to jest coś.
Ale zablokowanie postulatów sprzecznych z linią partii też jest czymś.
Wplatanie postępowej perspektywy na wyższym poziomie też jest czymś, choć mniejszym w porównaniu do powyższych.
No bo z drugiej strony, udało się zatrzymać PiS+Konfederosję. To już jest jakaś zmiana w porównaniu do tego, co było wcześniej. A, że przy okazji weźmie się kupę hajsu itd. za stołki? Coś za coś, może mała wartość za wysoką cenę, pytanie, czy była alternatywa.
Przymusowy odwyk dla każdego prowadzącego pod wpływem substancji psychoaktywnych. Konfiskaty samochodów. Kary finansowe uzależnione od złożonego PIT lub przychodów działalności gospodarczej. Fotoradary i sonometry wszędzie, bez oznakowania.
Z obserwacji (więc dowód anegnotyczny) policji na drogach nie widać. Nie widać nawet pieszych patroli.
Co tydzień patologia ściga się głośnymi pojazdami w mieście i co? I nic.
Policja jest dobra tylko od akcji do akcji - a to powinna być codzienność.
Nie widzę problemu w nałożeniu na właścicieli pojazdu takiego pośredniego obowiązku weryfikacji co się z tym pojazdem dzieje. A potencjalny zabójca będzie musiał spłacić szwagra. Powszechna świadomość konsekwencji trochę by na pewno zmieniła.
Problemy policji to tylko pośredni objaw obecnego stylu rządzenia i przepisów. Nawet przy zachowaniu obecnego chronicznego niedofinansowania i braków kadrowych w policji, proponowane rozwiązania są na tyle dotkliwe i skupione na powstrzymaniu recydywy, że mają większe szanse powodzenia niż kiedyś. Oczywiście dobrze by było też przy okazji rozliczyć z policyjnego kierownictwa każdą decyzyjną osobę, która brała udział w promowaniu aplikacji dla piratów drogowych (Yanosik).
Wiadomo, że to nieuchronność kary, a nie jej wysokość jest najlepszą metodą prewencji, ale tutaj mówimy głównie o problemie recydywy.
Komentarz Przemka Witkowskiego: “PiS z pomocą lewicy pisowskiej rozpoczął tej jesieni działania mające na celu rozbicie Lewicy parlamentarnej. Oto kolejny genialny pomysł Rafała Wosia, promujący Paulinę Matysiak na hoho kandydatkę na funkcję Prezydenta RP. Szczególnie ważne jest to w kontekście krążącej w kuluarach koncepcji wystawnie w tych wyborach Agnieszki Dziemianowicz-Bąk. Wiadomo, kolejna kobieta miałaby tu zabrać innej kobiecie głosy trueleftu. Dodamy do tego, że na jesień ma się odbyć referendum w Razem o tym czy partia ta ma pozostać w klubie parlamentarnym Lewicy i zaproszenie kilku kojarzonych z lewicą osób na pisowski odpowiednik Campus Polska czyli konferencję Polska Wielki Projekt. Zdaje się, że skoro PiS nie może podkopać sondaży największej partii Koalicji - PO, zaczyna się aktywne budowanie podkopów pod jej mniejszych koalicjantów, w tym wypadku Lewicy i kuszenie skłóconych z lewicowym głównym nurtem osób wizją “prawdziwej lewicy” w sojuszu z PiS, albo chociaż w kontrze do liberałów. Oczywiście efektem tego nie będzie jakaś nowa sensowna partia, ale coś w rodzaju zaprzyjaźnionej z PiS lewicowej wersji Konfederacji - partii parasolowej dla wszystkich, którzy z najróżniejszych powodów nie odnajdują się w lewicy posteseldowskiej i która to nowa partia zdobyć ma 1-3%, obniżyć o tyle właśnie poparcie dla Lewicy parlamentarnej, w idealnej opcji ściągając ją pod próg, co w efekcie da zero lewicy w Sejmie i potencjał na koalicję PiS-Konfederacja. Ta sama krecia robota czyniona jest w okolicy PSL, poprzez wspieranie konserwatywnej frakcji ludowców i kuszenie Kosiniaka-Kamysza funkcją wicepremiera. Także, fajnie, fajnie, ale wiadomo o co chodzi. Nie dajcie się nabrać na te pompatyczne fantazje i wielkie słowa.”
Nie chcę zaczynać od ad hominem, ale autor tego tekstu jest zatrudniony w ministerstwie kultury i jest beneficjentem obecnego układu.
(jeżu, mówię jak Kaczyński)
Lewica jest w tej sytuacji tylko na własne życzenie bycia podnóżkiem liberałów. Ci korzystają na tym w ten sposób, że dostają gwarantowanego koalicjanta. PiS i Konfederacja kują żelazo, bo nie są kretynami. Chciałbym, żeby lewica też tak umiała.
PO zrobiła sobie rewelacyjny układ, w którym SLD jest dla tych libków, którzy bardziej chcą praw człowieka (ale bez przesady, bo do ludzi na granicy można postrzelać). Ba! PO może robić co chce, a niezadowoleni najwyżej zagłosują na SLD, które i tak finalnie odda swoje głosy Tuskowi. Część tych samych libków na wzmiankę o podwyżce podatków ucieknie głosować na faszystów, którzy też potrafią się ustawić tak, żeby nie być zależnym od PiS i PO.
Razem jest w jeszcze śmieszniejszej sytuacji gdzie coraz bardziej zaczyna przypominać młodzieżówkę SLD dla dorosłych. Piszę to jako jeszcze członek tej młodzieżówki skuszony tym, że nie weszli do rządu. Tutaj też bierze człowieka cynizm i myśli, że chodziło o wyssanie jeszcze trochę składek członkowskich przed włączeniem Razem do SLD.
Razem nie wolno z PiS, ale SLD może z Trzecią Drogą? No ludzie!
Nie wiem czy to coś da. Obecnie w Razem można już zrobić kompas polityczny, bo linia sporu przebiega na osi współpracy z SLD i osi matysiakizmu. Przykładowo: Zandberg chciałby być w lewicowej Konfederacji (pozostać wiecznym komentatorem), bo chce wyjść z klubu, ale Matysiak też złośliwe próbował usunąć z komisji infrastruktury. Mniej tu pewnie ideologii, a więcej strachu o stołki w samej partii - jeden z członków ZK tak się martwi o swój kredyt na nowe wypasione mieszkanie nad jeziorem (z innych mieszkających tam osób znam głównie dentystów i dyrektorów), że na wniosek o referendum w naszym okręgu odpowiedział „w jakiej sytuacji mnie to stawia?”. Byłem tego świadkiem, I shit you not.
Koalicja lewicy z PiS to mrzonki. Kaczyński nie uznaje koalicjantów, a jedynie podwładnych. W polskim systemie politycznym lewica walczy mniej więcej o ten sam elektorat co KO, a samo KO coraz wyraźniej skręca w lewo zarówno w kwestiach “światopoglądowych” jak i ekonomicznych. To już jest mix konserwy i neoliberalolo. To miejsce polityczne zajęła Konfederacja i Hołownia. Nie bardzo też widzę miejsca na socjalną lewice w koalicji z PiS, bo za bardzo nie widzę elektoratu który by na nich głosował. Racje ma Witkowski mogą ugrać najwyżej 1%.
Osobiście nie widze w tym kraju przyszłości dla lewicy partyjnej. SLD i Wiosna pewnie przyłączą się do KO, gdzie już są Zieloni. Razem nie przetrwa do końca kadencji.
To nie mrzonki, po prostu chciałbym, żeby do czasu osiągnięcia większego poparcia stosowali model PSLowski - brak skrupułów w doborze koalicjantów i bezkompromisową obsługa ekonomicznych interesów swojego elektoratu. Przyjęta obecnie ścieżka ani nie daje jakiejkolwiek sprawczości, ani nie zwiększa poparcia. I tak od 20 lat. To pół mojego życia i myślę, że obecnym tempem za 20 lat będę prowadził takie same dyskusje.
Elektorat PiSu jest silą rzeczy różnorodną grupą, bo to aż 1/3 głosujących. Ci którzy nie głosują nie mają w polityce znaczenia, a ostatnie badania opinii od CBOS pokazują, że wśród niezdecydowanych poparcie dla postulatów z gatunku praw człowieka jest i tak dużo niższe niż wśród pisowców więc w lepiej, żeby dalej zostawali w domu. Pisowcy ogółem nie wychodzą w tych badaniach na twardogłowych (stąd moje przypuszczenie, że to wynika z uśrednienia różnorodnej grupy). Wśród elektoratu koalicji rządowej nie ma natomiast elektoratu typowo socjalnego, z którego można by było podkradać poparcie.
Wśród pisowców są tacy, co głosują na nich, bo nie chcą, żeby zamknięto im miejsce pracy. Nie wierzą w wiarygodność lewicy, bo ci od dawna stoją obok ludzi, którzy znowu demontowali i znowu demontują aparat państwowy na najniższych szczeblach. My wiemy, że PiS ich oszukuje, ale co to zmienia? W najlepszym przypadku poszukają alternatywy kiedy faktycznie ktoś poniesie za to konsekwencje, ale to i tak nie będzie lewica, bo nie potrafią ci nic załatwić i zajmują się głównie polaryzującymi tematami.
Szczerze mówiąc nie jestem największym przeciwnikiem włączenia SLD do KO i rozpadu Razem. Na tym etapie są jak koc do gaszenia jakichkolwiek innych lewicowych inicjatyw w Polsce. Nie jestem przekonany, że altlefciarze spod znaku Śpiewaka, DLR i Polskiej Sieci Ekonomii mogą to zrobić, ale chyba nigdy nie mieli tak dobrego momentu i widać, że cośtam próbują się na to przygotować. Nie trawię części tych ludzi, ale politycznie budują się na takich, co chodzą po ziemi i interesują się rzeczami o realnym wpływie na codzienność. Pewnie skończy się na SLD 2: Electric Boogaloo ;)
Ja też uważam że wejście do KO i przeciągnięcie ich bardziej w stronę centrolewicową to jedyna realna opcja. Obecnie podział sceny politycznej nie przebiega już na osi lewica/chadecka prawica ale na osi autorytaryzm/demokracja. W całym zachodnim świecie prawica się faszyzuje a lewica zanika. Najlepiej widać do w USA gdzie Republikanie w tych stanach w których rządzą już otwarcie wprowadzają cenzurę, państwo wyznaniowe i chcą pozbawiać ludzi prawa do głosowania.
Ja tam jakoś bardzo przywiązany do nie wchodzenia do rządu nie jestem, pod warunkiem zachowania podmiotowosci, czyli w formie ciągłego flirtu z alternatywą, tak jak PSL.
Witkowski jest dobrze ustawiony, odkąd tym krajem rządzi Tusk (nie żeby wcześniej miał jakoś ciężko, bo jako mieszkanicznik od lat żyje z pracy ludzi, którzy płacą mu za to, że muszą gdzieś mieszkać, ale teraz ma jeszcze lepiej).
“Byt kształtuje osobowość - czy jak to szło” Witkowski pisał takie rzeczy także wtedy gdy rządził PiS. Można go nie lubić za wiele rzeczy, ale koniunkturalistą nie jest.
– Do budynku ministerstwa po godzinie 11 wszedł mężczyzna, który w torbie miał niebezpieczne przedmioty – paczkę papierosów, butelkę samogonu oraz biblię. 🤭
Nie osądzam, nie oceniam, akceptuję i wspieram. Osobiście jednak jestem już za etapem politycznych uniwersalizmów (mam tzw. dobre powody) – bez entuzjazmu popieram Filaryzację Społeczną w Bolandzie na kilka najbliższych pokoleń. Uważam, że każdy światopogląd/system wartości – mentalność różnicuje nas fundamentalnie jako ludzi, stanowimy odrębne gatunki już wręcz – musi mieć swoje własne, odrębne: architektury społeczne, instytucje oraz społeczności, gdzie klauzula sumienia (czy to pro-abo/-choice, czy to pro-life; czy to progressive, czy to reactionary) będzie równa prawu centralnie stanowionemu (minimalny default przy braku deklaracji w jakimś temacie) – nawet za cenę nadmiarowości (dlatego musimy wynaleźć oszczędne gospodarowanie zasobami lub niewyczerpane źródła energii). Tak, szkoła waldorfska po sąsiedzku z koraniczną – oddzielone pięknym, zadbanym żywopłotem, raz do roku jakieś “spotkania kultur”. Szpital im. Simone de Beauvoir dwie ulice dalej od szpitala im. św. Jana Pawła II.
To internet więc uprasza się nie rzucać we mnie kapciem za nie rozpoznany sarkazm [edit] w komentarzu powyżej.
Zważywszy na układy rządzących z developerami i mafiami śmieciowymi oraz ostatni klimat polityczny zawsze będę miał z tyłu głowy to, że publicznie komunikowanie motywy podpalaczy wcale nie muszą być prawdziwe.
Mój komentarz był na poważnie, bo co rusz palą się trawy, składowiska odpadów, zdarza się też, że budynki, których nie opłaca się remontować. Także było to dla mnie najbardziej oczywiste, a tu się okazuje, że to jednak grubsza sprawa.
“Polscy rolnicy tak by nigdy nie postąpili i nigdy tak nie postąpią – dodał.” “Papież by nigdy tak nie zrobił!”. “Polacy by nigdy nie przyczynili się do mordowania Żydów!”.
"Zasady rozliczania składki zdrowotnej wprowadzone w Polskim Ładzie w 2022 roku spowodowały, że znacznie wzrosły obciążenia dla firm. Rząd Zjednoczonej Prawicy tłumaczył te zmiany tym, że wiele osób z wysokimi zarobkami płaciło niską składkę zdrowotną, nieproporcjonalną do wysokości dochodów. Była ona opłacana w formie ryczałtu, niezależnie od wysokości pensji.
Teraz płacona jest od dochodu bez możliwości jej odliczenia. Według ekspertów jest to ukryta forma kredytowania państwa, która w dodatku nie ma nic wspólnego z naszym zdrowiem. Stanowi za także spore obciążenie.
Jest też wiele głosów mówiących, że obecne zasady naliczania składki zdrowotnej od dochodu są skrajnie niesprawiedliwe. Niektórzy przedsiębiorcy muszą płacić na ubezpieczenie zdrowotne dziesiątki lub setki tysięcy złotych. money.pl/…/nasze-byc-albo-nie-byc-w-koalicji-trze…
“Odejdziemy od opresyjnego systemu podatkowo-składkowego m.in. poprzez wprowadzenie korzystnych i czytelnych zasad naliczania składki zdrowotnej” – to z kolei zapis z Umowy koalicyjnej między KO, PSL, Polską 2050 i Lewicą. money.pl/…/rzad-wycofal-sie-z-obietnicy-danej-prz…
rp.pl
Gorące