W całej karierze trzy razy gumę złapałem: raz na szkle (przejazd przez rynek rankiem po sylwestrze), drugi przez kawałek drutu (chował się w żużlu wysypanym na polną drogę) i trzeci na ostrym krawężniku, nie zauważonym po ciemku.
Ach, i raz rozciąłem slicka na szkle na ddr-ce, ale pancerna warstwa w gatorskinie nie puściła do dętki.