Dopiero zaczęłam czytać, a już mnie autor zniechęcił takimi tejkami jak zrównanie używania terminu „marksizm kulturowy” ze swastyką i hailowaniem, „bo Breivik”. W życiu nie skojarzyłabym tego pojęcia (którego nie traktuję poważnie) z Breivikiem i podejrzewam że większość osób które nieironicznie posługują się nim, np. słuchacze Krzysztofa Karonia, również. Jakoś przebrnę przez całość, ale może być ciężko.