Mija, "Człowiek jest istotą stadną. Każdy z nas chce przynależeć. W przeszłości kwestia wspólnoty była dość prosta – składała się na nią nasza rodzina i krewni, sąsiedzi i mieszkańcy miejscowości, w której żyliśmy, członkowie naszej parafii. Dzisiaj na laickim Zachodzie coraz trudniej znaleźć miejsce, do którego moglibyśmy przynależeć. Gubimy się w poszukiwaniach....Ponieważ podziały polityczno-społeczne są dla młodszych pokoleń tak ważne, ich myślenie o drugim człowieku bywa czarno-białe i brakuje w nim niuansów. Jeżeli nie jesteś z nami – jesteś przeciwko nam. A żeby nie być z nami, wystarczy, że nie do końca zgodzisz się ze wszystkimi przekonaniami wybranej grupy, które mogą zmieniać się bardzo dynamicznie. Trudno jest być akceptowanym w świecie kultury unieważniania, w której jesteś zobowiązany do ciągłego sprawdzania, czy wciąż prezentujesz jedyne właściwe poglądy i czy przypadkiem nie wypadłeś z grupy przez myślozbrodnię... Mieszkam za granicą i jestem bardzo często pytana o kontakty z Polonią. Od imigranta oczekuje się, że poczuje się częścią społeczności, której członkowie, tak jak on lubią pierogi i barszcz. Ale pierogi i barszcz to za mało. Jedyny sposób na to, by znaleźć wspólnotę, to wrócić do pluralizmu opinii i pozwolić, by ludzie, którzy różnią się pod względem przekonań politycznych czy tożsamości, mogli odnaleźć wśród siebie osoby o podobnych wartościach, moralności i sposobie patrzenia na świat."(Malgorzata Sidz)