Rzecz w tym, że to Google zapisowało informacje użytkowników, a ten komunikat został już od wtedy poprawiony, żeby nie dezinfirmować wprost, tak jak to robił wczesniej.
Nie żebym specjalnie przejmował się tymi konkretnymi przypadkami, chodzi bardziej o podkreślenie faktu, że jest to nie tylko technicznie wykonalne, ale jest na tyle powtarzalnym zjawiskiem, że Google dostosowuje do tego swoją politykę prywatności.
Kluby swingerskie cechuje nieporównanie wyższy poziom kultury osobistej i szacunku dla granic innych. To jest jakieś wynaturzenie, którego niechcieliby widzieć w najmroczniejszych lochach BDSM.