Z jednej strony Arkadiusz Kosiński, burmistrz Brwinowa, ma trochę racji w swojej odpowiedzi, ale są pewne rzeczy, które – w mojej ocenie – wymagają sprostowania.
Argument o “podawanych często danych osobowych” jest półprawdą – z jednej strony owszem, to się faktycznie dzieje, bo te dane podawane są nie tylko Facebookowi (w pewnych przypadkach), ale i też dostawcom internetu czy firmom telekomunikacyjnym. Pytanie jednak dotyczyło danych osobowych wymaganych przez prywatną firmę technologiczną (w interpelacji było to imię i nazwisko, adres e-mail, numer telefonu, a także bardziej szczegółowe dane o konkretnej osobie typu województwo itp. itd.), co burmistrz Brwinowa pominął w swojej odpowiedzi. Sprawa prywatności w internecie nie jest wbrew pozorom zero-jedynkowa; z jednej strony musimy podać dane np. w urzędzie, żeby załatwić konkretną sprawę, ale o tych danych nie musi, wręcz nie powinna wiedzieć jakakolwiek prywatna firma technologiczna. Co więcej, w niektórych bibliotekach można także bezpłatnie skorzystać z internetu bez udostępniania całej swojej metryczki.
“Można odnieść wrażenie, że osoby, które nie zarejestrowały się na [Facebooku], tracą możliwość uzyskania istotnych informacji, lecz jest to bardzo subiektywne odczucie, nie znajdujące potwierdzenia w faktach” – kolejna półprawda. Z jednej strony, mówimy tutaj o platformie, na której zarejestrowanych jest ~25,5 mln Polek i Polaków. Ci mają nieograniczony dostęp do zasobów publikowanych na Facebooku, i ta część jest procentowo niezbyt przeważającą większością w polskim społeczeństwie. Ale pamiętajmy też o tym, że Polska to kraj mający prawie 40 milionów mieszkańców. Wyobrażacie sobie w skali krajowej pomijać prawie 15 milionów mieszkańców (!) tylko dlatego, że nie chcą lub nie mogą mieć Facebooka? Ja (też) nie. Choć kontrast między liczbą będących a niebędących na Facebooku przeważa na korzyść tych pierwszych, tak wciąż mówimy na przykładzie naszego kraju o prawie połowie mieszkańców. Teraz zmniejszmy skalę do Brwinowa, który mieszkańców ma ledwie 14,5 tysiąca. Czy powinniśmy pozbawiać około 7 tysięcy osób gwarantowanego ustawą prawną, a nawet samą konstytucją, dostępu do informacji publicznej? Oczywiście, że nie. I dlatego też urząd gminy wychodzi z inicjatywami, takimi jak słupy ogłoszeniowe, strony internetowe, czy (ustawowo) także BIPy. Jednak często organizacje rządowe, czy pozarządowe, wykorzystują wyłącznie, lub w pierwszej kolejności Facebooka czy Twittera, rzadziej też Instagrama, czytaj komercyjne platformy, które mogą sobie w każdej chwili zablokować konta organów państwowych według swoich “widzimisię”. To musi się zmienić – i dlatego też w komisji sejmowej ds. petycji czeka na formalne omówienie moja petycja związana z reformą ustawy o dostępie do informacji publicznej, o której pisałem kilkukrotnie tutaj, jak i na Szmerze, i która jest jedną z części stopniowego przywracania przynajmniej częściowo suwerenności cyfrowej w Polsce.
No i na sam koniec – jeżeli chcemy, żeby ludzie korzystali ze wspomnianego bip.brwinow.pl czy brwinow.pl, to trzeba o tym jasno i wyraźnie mówić. Nie spodziewajmy się “kokosów”, jeżeli mało kto wie o alternatywnych sposobach pozyskiwania informacji.
Czy ktoś zna jakiś przystępny przewodnik, po polsku, na temat wychodzenia z Big-Techowych usług?
Sam pisałem parę na temat fedi, ale tu chodzi o coś bardziej ogólnego. Że jest Nextcloud zamiast Google, że są niezależne usługi mailowe zamiast Gmaila, i tak dalej.
:fediverse: "Rywal Substack-a: Ghost jest teraz połączony z fediwersem
Platforma newsletterowa #Ghost, konkurent #Substack o otwartym kodzie źródłowym, jest teraz połączona z #fediverse, znanym również jako otwarta sieć społecznościowa. Aplikacje federacyjne działają w oparciu o protokół #ActivityPub, który zasila aplikacje takie jak Mastodon, Pixelfed, Threads, Flipboard i inne, umożliwiając publikowanie postów w jednej aplikacji, aby były widoczne i angażowane przez osoby na innych platformach federacyjnych."
"Zapraszam do przeczytania mojego oświadczenia dotyczącego sprawy ankiety, gdzie pytałem o poparcie dla ewentualnej blokady Facebooka i exTwittera w UE, felietonu, który ją skrytykował oraz niektórych wypowiedzi autora tego felietonu. Przy okazji zobaczcie sobie nowy projekt, który może zostać alternatywą do WriteFreely: OpenWrite. Dziękuję M0bi za możliwość udostępniania tootka.
Ja tam nie ma problemu, ale to powinna być decyzja konkretnych społeczności co akceptują. Jak dla mnie tyle, że warto pamiętać, że pierwsze zdanie zostaje tytułem.
@phronima
Wiem, że nie jesteś za chatcontol. Ale „system” jest więc ja wolę świat jak ten system nic nie blokuje, niż jak coś jednak zaczyna… bo skończy się tek, że nie będę mógł w bezpieczny komunikator, a facebooki jak wiszą tak będą wisieć.
Oraz gdzieś na końcu musiałby być urząd który ocenia które serwisy są koszerne i obywatele mogą z nich korzystać, a które nie. To serio nie jest moja wizja idealnej przyszłości.