@nudnyekscentryk@lemmur
No to zawsze możesz oddać (legalnie!) znajomym w ramach dozwolonego użytku.
Wrzuć jakiś link do listy zawartości dysku i może będziesz mieć nowych znajomych 😊 .
@nudnyekscentryk Policjancie ?? Ja poważnie pisałem. Oddanie zawartości twojego dysku konkretnej prywatnej osobie, którą znasz/poznasz osobiście mieści się w granicach dozwolonego użytku osobistego.
W żadnym wypadku nie chcę bronić Google’a, ale Epic kłamie w żywe oczy i oni o tym wiedzą.
Na Androidzie każdy, ale to dosłownie każdy, nawet taki zwykły Kowalski jak ja może sobie dystrybuować aplikacje jak chce.
Nie chce używać Google Playa? Może udostępnić .apk, albo udostępnić aplikację w jednym z wielu już istniejących sklepów, albo nawet utworzyć swój własny sklep. Tak samo z jakimikolwiek płatnościami.
Jakim cudem Epic zestawił Androida iOSa na równi pod tym kątem? Nie mam pojęcia.
Kolego, jedna prawda w morzu kłamstw nie sprawia, że wszystko staje się prawdą.
Aspekt automatycznych aktualizacji akurat jak najbardziej można uznać za bezpieczeństwo. Jeżeli dowolna zewnętrzna aplikacja mogłaby w tle się aktualizować, to z zaufanej aplikacji bez twojej wiedzy mógłby się zainstalować malware. Natomiast każda aktualizacja, która pojawia się na Google Play wymaga weryfikacji.
A dlaczego alternatywne sklepy nie mogą tam przejść tej weryfikacji? 🤔 I czy serio sądzisz, że jest to dualizm dowolna, albo żadna? Idąc dalej fakt, że nie mogę zrootować telefonu, bez ryzyka, że go zceglę z pewnością też podnosi mi bezpieczeństwo… Bezpieczeństwem jest też oczywiście powiązanie jedynego faktycznie działającego sklepu z kontem googla?
Bardziej ufam dowolnej apce z fdroida niż “zwetyfikowanym” przez Google, gdzie okazjonalnie dalej przechodzi malware, za to spyware jest w standardzie i dodatkowo od operatora na każdym etapie procesu.
Generalnie prosiłbym o stosowanie zasady założenia dobrej woli wobec publikujących, tłumaczących i komentujących. Jeśli masz konkretne argumenty to chętnie je podyskutuje, zastrzeżenia do źródła mogą być w pełni zasadne, ale tą przestrzeń warto wykorzystać na sensowne wypunktowanie, jakie są tam błędy. Tym bardziej, że autor zgłasza tu gotowość aktualizacji. Możemy się więc mierzyć na epeny, albo pomóc zbudować jedyny sensowny artykuł na ten temat w polskojęzycznym internecie.
Z reguly Soulseek jest moim największym przyjacielem, muzykę i tak odkrywam grzebiąc w dyskografiach, tagach na RateYourMusic albo czytając o niej tu i ówdzie, tudzież pytając znajomych co tam ostatnio wynorali. A potem to ściągam. Zwłaszcza w szukaniu rzeczy starych i niszowych slsk jest niezastąpiony.
Jak mam trochę piniondza to kupuję na bandcampie. Mimo oczywistych wad tego serwisu nie ma lepszej możliwości wspierania twórców.
Mam też spiracony Spotify z xManagera i takiegoż Tidala, bo czasem w drodze po prostu nie mam jak znaleźć danej rzeczy, albo jestem leniwa i biorę sobie co chcę. Ale nigdy nie zapłacilłabym za subskrypcję firmie która wspiera militaryzm (przeznaczając hajs na wykorzystanie AI w technologiach wojskowych), albo firmie która oszukuje twórców i okrada ich z należnego zarobku.
Czasami to niewygodne, więc trzeba odpalić soundcloud (nie zamyka się po sczernieniu ekranu tel. jak yt). Co do open.audio, jeśli nie ma na czymś hardbassa, to musimy się rozstać, blyat.
Muzyki slucham z kilku zrodel - YT via Invidious, lokalna biblioteka muzyki (apka Innertune, na F-Droidzie dostępna) oraz BBC Radio 1 (stream za darmo na BBC Sounds). Nie mam Spotify i sie dobrze czuje z tym.
Korzystam ze spotify tylko dla playlist od everynoise.com (jego blog) ale na początku grudnia zwolnili gościa więc jak systemy padną to przestanę korzystać. Do tego dochodzą Tiktokowe śmieci które przeszkadzają mi w słuchaniu muzyki.
Chodzi o to że te konkretne playlisty są dynamiczne. I do tego pozwalały mi odkryć całkowicie nowe gatunki np. The sound of kawaii future bass
dzięki za info, jak się zdecyduje przerzucić na coś innego to pewnie skorzystam.
Ściągam sobie muzykę przez spotdl i yt-dlp, syncthing synchronizuje mi to między urządzeniami. To się chyba nawet nie kwalifikuje jako piractwo, bo ani nie jest nielegalne, ani nie jest w celach zarobkowych. Żyje mi się z nią ok jak na moje - bardzo skromne - muzyczne potrzeby.
Zdolność odkrywania nowych rzeczy jest moim zdaniem mocno taka sobie na spotify i również w dzisiejszym silniku rekomendacji youtube, więc trochę tęsknię za czasami what.cd. Dużo bardziej mnie interesuje czego słuchają piraci, niż kto zapłacił najwięcej za wejście na playlistę czy bycie promowanym na serwisie streamingowym. No ale jak wspominałem, muzyka to nie jest wielki kawałek mojego życia, więc nie będę inwestował czasu w piractwo.
Spotify osobiście nienawidzę za to, jak zrujnowali ekosystem podcastowy.
Jest to wygodne i ma w miarę ok algorytm rekomendacji. Dobrze mi się żyje na planie rodzinnym (który może też być w rzeczywistości przyjacielski). Piracenie wymaga istotnie więcej pracy więc nie widzę powodu żeby do tego wracać o ile nie mam potrzeby posłuchać albumu niedostępnego na platformie.
jak Tobie działa? Bo też korzystam, ale szczerze mówiąc działa... źle. Wiesza się, ma problemy z wyszukiwaniem, przy przełączaniu piosenek są długie przerwy...
wolnyinternet
Aktywne
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.