nie żebym narzekał (no chyba że na ocieplenie) ale co roku czytam dokładnie ten sam nagłówek i zastanawiam się czy to już nie jest szum informacyjny, mimo że do tępych główek dociera powaga problemu bo zaczyna dotykać przeciętnego obywatela
Jak mieszkasz blisko linii metra lub tramwaju to super. Ale np dojazd na Mordor albo na południowe regiony dalej od metra to nierzadko jakiś pierdolony żart. Warszawa najgorsza nie jest ale widać objawy samochodozy i braki torów.
Natomiast autor jest z Kanady a wszystko co wiem o zbiorkomie w Kanadzie sprowadza się do “rotfl”
Dlatego coraz bardziej sympatyzuję z praxis w formie Tyre Extinguishers. Dosyć antifiarskie utrudnianie życia cierpiącym na samochodozę bez znanych działaczy do prewencyjnego czegokolwiek.
Zgadzam się z @harcesz co do ekonimicznej decyzji ale zastanawiam się jak szybko zdenerwują się ukraińscy weterani z PTSD, urwanymi kończynami, niepełnosprawnościami, oraz wcieleni siłą do woja za marne grosze, że jakiś ruski zdrajca dostaje pół bańki zamiast zwykłego azylu, a oni niekoniecnzie nawet odpowiednią opiekę.
Trudno się jednak kłócić, że dla rosyjskich żołnierzy z i tak już niskim morale to dobra zachęta do porzucenia własnej strony, na pewno lepsza niż początkowe ośmieszanie poddających się. Zasugeruję nawet że powinni mieć cennik i utalone stawki za sprzęt czy odpowiednio wysokich rangą dowódców. Pewnie tańsze to niż życia własnych żołnierzy.
Domyślam się co mogła chcieć osiągnąć, kwestionuję raczej powody dla których myślała, że przebije głową beton. Skuteczność rewolucji czy nawet porządnej reformy przez dołączenie do konserwatywnej partii jest raczej zerowa
edit: fikoł to dla mnie mieszanie aktywizmu z polityką, w pewnym sensie podważanie własnego autorytetu. Dobrze dla niej, że nie jest kompatybilna z konserwatyzmem i to politycy pozbyli się jej
edit2: jakoś po 3 dniach doszedłem że się nie zgadzam sam ze sobą i to wcale nie jest fikoł z jej strony
tj mam bardzo podobne odczucia po doświadczeniach ze swoją rodziną, która uprawia lub do niedawna uprawiała rolę i zupełnie nie umie (a po prawdzie często także nie chce) wyjść spoza powyższego nastawienia. Nie jestem socjologiem ale to dla mnie bardzo ciekawe jak jednocześnie istnieje silne poczucie bycia pogardzanym (częściowo bardzo trafne) i łączące się z tym poczucie dumy oraz roszczeniowości. Ew. poglądy że w polu to prawdziwa praca, a biurowa to nie praca bo co to jest 8h w biurze i do domu.
Chociaż w całokształcie trudno mi być przeciwnikiem rolników bo kapitalizm. W dużym stopniu rozumiem bo mali rolnicy w PL przegrali ekonomiczną loterię, a system - również w EU - w nieoczywisty sposób rozdaje przywileje ekonomiczne mimo że trochę się nasłuchałem o po prostu niepoważnych decyzjach finansowych.
nieszczególnie mam ochotę hejtować akurat ją ale trudno mi się nie śmiać po pierwsze z tego, że nie wiem co sobie myślała idąć do KO, a po drugie jakiego fikoła odwaliła. Aktywistki w polityce to dość smutny obrót spraw i imho podważenie własnej wiarygodności